Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sumo: waga lekka udźwignęła medalową presję

Michał Rygiel, PJ
W sobotę parkiet Hali Orbita zamienił się w wielkie dohyo, miejsce zmagań zapaśników sumo. Niezwykle emocjonujące zmagania trzymały wrocławską publiczność w napięciu przez cały dzień, a reprezentanci Polski odwdzięczyli się za rewelacyjny doping w najlepszy możliwy sposób - dwoma medalami The World Games 2017!

Przed zawodami po cichu mówiło się o szansach medalowych dla reprezentacji Polski - w kadrze mamy przecież medalistów mistrzostw świata i Europy. W międzynarodowej stawce, złożonej głównie z zawodników z Azji, USA oraz Rosji i Ukrainy ekipa gospodarzy wcale nie miała podstaw, żeby czuć się gorsza. Zwłaszcza, że Hala Orbita żyła każdą walką naszych zawodników. Trybuny wypełniały się w około 80 procentach, a podczas starć z udziałem Polaków było momentami głośniej niż na spotkaniach Impela Wrocław. Czuć było niezwykłe podekscytowanie tą dość egzotyczną jak na nasz kraj dyscypliną.

Lepszego otwarcia nie można było sobie wyobrazić - w pierwszej walce dnia zwyciężczynią okazała się Aleksandra Rozum, reprezentantka wagi lekkiej. W ślad za swoją koleżanką poszła jedna z faworytek do końcowego zwycięstwa Magdalena Macios, która bez większych problemów przebrnęła także przez starcie ćwierćfinałowe. Dzięki temu na tym etapie uniknęła niepotrzebnych starć w repasażach, co pozwoliło zachować jej więcej energii. A ta jest bardzo potrzebna - walki są niezwykle wyczerpujące i wymagają nie tylko ogromnej siły psychicznej, ale również i mentalnej, bo zawodnicy uciekają się do naprawdę przeróżnych zagrywek psychologicznych.

Wracając do rywalizacji, koleżankom Macios nie udało się podtrzymać dobrego początku. Monika Skiba przegrała w 1/8 finału, Aleksandra Rozum w ćwierćfinałach. Ta pierwsza dała jednak radę awansować do półfinałowych repasaży i wciąż miała szansę na walkę o medal.

Następnie na dohyo pojawili się panowie, również reprezentujący wagę lekką. Paweł Wojda wygrał swój bój z reprezentantem Tajlandii Chaorungmetee Jakkrapongiem, ale w ćwierćfinałach trafił na srebrnego medalistę sprzed czterech lat, Rosjanina Batyra Altyeva i musiał uznać wyższość swojego rywala - to oznaczało repasaże. Tam okazał się lepszy od Joela Kindreda i podobnie jak Skiba, także 24-letni Wojda wciąż pozostawał w grze o krążek. Tego nie można było powiedzieć o Patryku Sworze, który odpadł już w pierwszej rundzie zmagań.

W wadze średniej kobiet Polki były niezwykle mocne, Olimpia Robakowska rok temu w Ułan Bator zdobyła brązowy medal mistrzostw świata, zaś Marina Rozum przed rokiem wzięła w Krotoszynie brąz mistrzostw Europy. Obie potwierdziły swoją wysoką formę, wygrywając pierwsze walki, ale tylko Robakowska awansowała do półfinału, gdyż 29-letnia Rozum przegrała zarówno ćwierćfinał, jak i swój repasaż.

Waga średnia panów również była dobrze obsadzona naszymi reprezentantami - obaj mają na koncie wicemistrzostwa świata. Michał Luto z 2016, zaś Aron Rozum z 2015 roku. Z łatwością poradzili sobie ze swoimi przeciwnikami w pierwszej rundzie, a Luto bez konieczności walki w repasażach zameldował się także w półfinale. Przez dodatkowe starcia musiał przejść Rozum, ale tam odprawił Gruzina Giorgiego Meshvildishviliego.

Ostatnie walki kwalifikacyjne to oczywiście to, na co w sumo czekają wszyscy. Starcia gigantów wagi ciężkiej, które nie bez przyczyny robiły największe wrażenie na rozgrzanych już kibiców zgromadzonych w Hali Orbita. To właśnie z reprezentantami największej kategorii wagowej (+80 kilogramów kobiety, +115 mężczyźni) kojarzy się większości widzów ta dyscyplina. Polacy wystawili do walki wicemistrzynię świata z 2014 roku, zaledwie 21-letnią Jagodę Mazurek oraz doświadczonego Jacka Piersiaka.

Walki Mazurek były niezwykle emocjonujące, długie jak na sumo i bardzo wyrównane. Żywiołowy doping w Hali Orbita niósł reprezentantkę Polski w trudnych momentach, ale niestety czegoś jej w sobotnie popołudnie brakowało. Choć imponująco pokonała Anikę Schulze, nie udało jej się awansować do półfinałów, bo przegrała swój repasaż.

Natomiast prawdziwy popis determinacji dał Piersiak. W 1/16 przegrał z Vasilijem Margievem z Rosji, ale po tej porażce nie załamał się, wygrywając w repasażach po znakomitej walce. Okupił ten triumf zdrowiem, bardzo groźnie upadając po rozprawieniu się z przeciwnikiem. Hala na chwilę zamarła, ale już kilkanaście sekund później poniosły się brawa, bo nieco skonfundowany Piersiak wstał o własnych siłach i wrócił do szatni, żeby odpocząć po wyczerpującej walce.

Nadeszła pora na walkę o medale. Niestety w półfinale Magdalena Macios przegrała i musiała stoczyć bój w repasażach. To przekreśliło szansę na dwa krążki w tej kategorii wagowej, gdyż doszło do starcia dwóch reprezentantek Polski. Faworyzowana Macios zmierzyła się ze Skibą. Było naprawdę ciekawie, przez jakiś czas nie można było jednoznacznie określić, która z Polek zwycięży, lecz ostatecznie o brąz przyszło walczyć Macios. W ostatniej konfrontacji nie zawiodła. Niesiona dopingiem z trybun dosłownie wyniosła z ringu Japonkę Yukę Okutomi. Na trybunach zapanowała euforia.

Krótko po świętowaniu medalu Macios do walki stanął Paweł Wojda. Przed jego walką prezes Polskiego Związku Sumo Dariusz Rozum mówił nam, że Wojdzie będzie niezwykle ciężko zdobyć w sobotnie popołudnie medal. Jednak chwilę później podkreślał, że w sumo zawsze jest szansa i nie można tracić wiary.

I rzeczywiście, opłaciło się trzymać kciuki za 24-letniego zawodnika. W repasażach pokonał reprezentanta Ukrainy Kostiantyna Butianova i tym samym mógł zmierzyć się w boju o brąz. W niej po raz kolejny wielką rolę odegrała wspaniała wrocławska publiczność. Wojda długo przepychał się z Egipcjaninem Abdelrahmanem Elsefym, ale ostatecznie udało mu się zwyciężyć. Chwilę później przyznał, że z walki zapamiętał jedynie doping Orbity.

Niestety, mimo że apetyty rosną w miarę jedzenia, kibice reprezentacji Polski musieli obejść się smakiem. Z czterech zapaśników z naszego kraju tylko Aron Rozum dotarł do strefy medalowej. Tam stanął naprzeciw Usukhyabara Ochirkhuu i musiał uznać wyższość rywala z Mongolii. Rozum zajął najbardziej znienawidzone przez sportowców czwarte miejsce.

Mimo to sobotę w Orbicie możemy uznać za udaną. Dwa medale, mnóstwo emocji, świetny doping - to było prawdziwe święto sumo. Wrocław na jeden dzień zakochał się w tym sporcie - zobaczymy czy w niedzielę przyjdzie na kolejne spotkanie. Od 12:30 zawodnicy będą walczyć w kategorii open. Bilety na to wydarzenie wciąż można kupić na portalu ebilet.pl.

Więcej na temat zmagań zapaśników sumo wkrótce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska