Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar w Śląsku ugaszony, ale żar wciąż się tli

Piotr Janas
Kamil Dankowski (na pierwszym planie) w poniedziałek strzelił pierwszą bramkę w barwach Śląska. Od niedawna korzysta z pomocy trenera mentalnego
Kamil Dankowski (na pierwszym planie) w poniedziałek strzelił pierwszą bramkę w barwach Śląska. Od niedawna korzysta z pomocy trenera mentalnego FOT. MICHAL RZUCHOWSKI
Po poniedziałkowym zwycięstwie 2:1 z Koroną Kielce sytuacja Śląska Wrocław w tabeli LOTTO Ekstraklasy uległa poprawie, ale mankamentów wciąż nie brakuje.

Piłkarze Śląska Wrocław trzech punktów zdobytych w meczu z Koroną Kielce potrzebowali jak tlenu. Był moment, kiedy wydawało się, że im go zabraknie, ale wtedy zespół reanimował Adam Kokoszka, zdobywając zwycięską bramkę dwie minuty po tym, jak Dani Abalo doprowadził do remisu.

- Wiele zdrowia kosztowało nas to spotkanie, szczególnie na ławce. W przerwie powiedziałem chłopakom, że ten mecz skończy się 1:0 i ten zespół, który będzie bardziej zdyscyplinowany, wygra. Ostatecznie skończyło się 2:1 i na szczęście dla nas, bo ze sporą niepewnością tu przyjeżdżaliśmy. Mój zespół pokazał charakter. Mimo mankamentów graliśmy momentami niezłą piłkę i z tego powodu jestem zadowolony - powiedział po meczu Rumak.

Dla szkoleniowca WKS-u pierwszy od 26 sierpnia (czyli od pamiętnego zwycięstwa 5:1 z Wisłą w Krakowie - przyp. red.) komplet punktów oznacza spokój przed nadchodzącym spotkaniem z Cracovią na Stadionie Wrocław, choć sam zapewnia, że nie czuł presji ze strony zarządu.

- Przed meczem prezes Paweł Żelem przysłał mi SMS-a, że trzyma kciuki i że jedziemy na jednym wózku - przyznał przed kamerami Eurosportu Rumak.

Oczywiście nie zarzucamy trenerowi ,,wojskowych”, że mówił nieprawdę, ale tajemnicą Poliszynela jest, że posada prezesa Żelema także wisi na włosku.

Zobacz także:
Prezes Śląska Wrocław straci pracę?

Zwycięstwo pozwoliło ugasić pożar w klubie, ale żar w pogorzelisku wciąż się tli. Śląsk odskoczył od strefy spadkowej na 3 pkt., ale już w sobotę podejmie będącą w wysokiej formie Cracovię. Ten kto oglądał poniedziałkowy mecz wie, że w grze Śląska wciąż jest co poprawiać. Jeśli w sobotę - odpukać - przegra z ,,Pasami”, to sytuacja znów się zaogni.

Niewątpliwie kluczem do ostatniego triumfu były decyzje personalne. W bramce zadebiutował Słowak Lubos Kamenar, który raz uratował swój zespół przed utratą bramki i choć później pracy miał niewiele, to dał coś, czego nie można było oczekiwać od Mariusza Pawełka - dokładne wznowienia po wybiciach od bramki.

- Jestem zadowolony z postawy Lubosa. Nie zwykłem oceniać piłkarzy indywidualnie na pomeczowej konferencji, ale dziś on i cała drużyna dobrze się zaprezentowała. Mariusz rozegrał dużo spotkań, wiele na „zero”, ale ostatnio sporo rzeczy działo się wokół niego i zadecydowałem, że Kamenar go zmieni. Słowak jest teraz numerem jeden i jeśli będzie utrzymywał formę, to będzie grał - podkreślił szkoleniowiec wrocławian.

Inną ważną decyzją było desygnowanie do wykonywania rzutów wolnych Kamila Dankowskiego. Już dwa lata temu internet obiegł film z kapitalną bramką ,,Danka” ze stałego fragmentu gry, wbitego Holendrom w meczu reprezentacji do lat 19. Gol z Koroną był podobny (może nie aż tak efektowny, ale także świetny) i być może pomoże młodemu zawodnikowi uwierzyć w siebie.

Wiara we własne umiejętności jest największą bolączką tego piłkarza, ale - co ważne - on sam doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Ostatnio wynajął nawet trenera od przygotowania mentalnego, z którym raz w tygodniu rozmawia przez Skype’a.

- Bardzo cieszę się z bramki, bo jest to moje debiutanckie trafienie dla Śląska. Najważniejsze, że ten gol pomógł w wygranej i tak to odbieram. Mamy trzy punkty, przełamaliśmy złą passę i teraz nie możemy dopuścić do zniżki formy. Przed nami mecz z Cracovią przed własną publicznością i trzeba wygrać, by dalej piąć się w tabeli - słusznie zauważa urodzony w Dusznikach-Zdroju zawodnik.

Przypomnijmy, że Śląsk w tym sezonie jeszcze nie wygrał meczu u siebie. Czas więc w końcu to zmienić. Najbliższa okazja w sobotę o godz. 18 na Stadionie Wrocław.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pożar w Śląsku ugaszony, ale żar wciąż się tli - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska