Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie przejął kadry, ale bierze Wisłę - fenomen Piotra Przybeckiego

Piotr Janas
Piotr Przybecki nie będzie nowym selekcjonerem, ale od 1 lipca będzie prowadził Orlen Wisłę Płock
Piotr Przybecki nie będzie nowym selekcjonerem, ale od 1 lipca będzie prowadził Orlen Wisłę Płock fot. OLIWER KUBUS
Jak to się stało, że trener ostatniego w tabeli Śląska Wrocław był jednym z faworytów do objęcia kadry po Michaelu Bieglerze? Odpowiedź nie jest trudna.

Piotr Przybecki jest na początku swojej trenerskiej drogi, ale wystartował z bagażem olbrzymiego doświadczenia. Ten urodzony w Opolu lewy bądź środkowy rozgrywający już od 1995 roku grał w Niemczech. Podpisał wówczas kontrakt z występującym w 2. Bundeslidze TV Hüttenberg.

Tam wyrobił sobie nazwisko za naszą zachodnią granicą. Od 1997 roku grał już w 1. Bundeslidze, a dokładnie do TUSEM Essen. W najlepszej lidze świata grał w sumie przez 15 lat. Karierę zakończył w 2012 roku w TSV Hannover-Burgdorf, a po drodze występował jeszcze w słynnym THW Kiel oraz w HSG Nordhorn. Jest drugim - po Marcinie Lijewskim - najskuteczniejszym Polakiem w Bundeslidze. W 385 meczach rzucił aż 1405 goli!

Jak to się stało, że mimo tak rewelacyjnych osiągnięć nie był dotychczas w Polsce szerzej znany? Odpowiedź jest prosta - kontuzje sprawiły, że nie grał z orzełkiem na piersi w momencie, gdy nasza kadra zaczęła odnosić sukcesy i zyskała dużą popularność. Reprezentacja Polski pierwszy poważny sukces odniosła w 2007 roku, kiedy niespodziewanie sięgnęła po srebrny medal na mistrzostwach świata w Niemczech.

Prowadził ją wtedy Bogdan Wenta, a pierwsze skrzypce grali Marcin Lijewski, Mariusz Jurasik, czy Grzegorz Tkaczyk. Ze wszystkimi wyżej wymienionymi Przybecki zna się ze wspólnej gry na niemieckich parkietach i z większością się koleguje, a z niektórymi wręcz przyjaźni.

Po zakończeniu kariery zawodniczej związał się z Pogonią Szczecin, w której został dyrektorem sportowym. Jak sam jednak przyznaje - więcej czasu niż w marynarce za biurkiem spędzał w dresie na hali, przyglądając się z bliska drużynie oraz podpowiadając trenerowi. W końcu sam postanowił zasiąść na ławce trenerskiej, kiedy o pomoc poprosili go działacze Śląska Wrocław.

Drużyna pod jego wodzą w poprzednim sezonie dokonała niemal niemożliwego, rzutem na taśmę zapewniając sobie utrzymanie. W tym sezonie wyniki jego podopiecznych wyglądają jeszcze gorzej, ale... nie ma w tym winy trenera. Po prostu z klubem rozstali się ważni zawodnicy zza granicy oraz czołowi Polacy. I tak najwęższą kadrę w Superlidze trzeba było uzupełnić nieogranymi juniorami.

- Wielu z nich ma spory talent, ale oni nie są jeszcze przygotowani pod względem fizycznym do rywalizacji na tym poziomie. Jak mam wypuścić 17 latka na 100 kg obrońców? - pytał niedawno w rozmowie z nami szkoleniowiec WKS-u.

Mimo to prowadzona przez niego drużyna nie kładzie się przed przeciwnikami (choć niekiedy rozmiary porażek są przytłaczające), a eksperci doceniają styl i taktykę, jaką młody trener stara się wdrażać. Wrocławianie jako jedni z nielicznych grają wysoką, agresywną obroną i atakują w siódemkę (wycofując bramkarza - przyp. PJ). To wzorce ściągnięte z najlepszych lig na świecie.

- Czasami śmiać mi się chce, jak patrzę na te drużyny w naszej lidze, które nagle widzą inne ustawienie w obronie niż 6-0 czy 5-1 i już nie wiedzą, jak mają się zachować. Staram się być na bieżąco ze wszystkimi nowinkami. To, że decydujemy się na takie eksperymenty wynika też z tego, że brakuje nam silnych zawodników do grania bardziej defensywnym ustawieniem - dodaje.

Podczas rozgrywanych w tym roku mistrzostw Europy w Polsce Przybecki pełnił rolę eksperta w Polsacie. Paradoksalnie bardziej dzięki temu, niż dzięki prowadzeniu „wojskowych”, zyskał większą rozpoznawalność i uznanie w oczach innych specjalistów od szczypiorniaka. Dał w ten sposób do myślenia działaczom, którzy po porażce na Euro musieli szybko znaleźć następcę Bieglera, bo przecież turniej kwalifikacyjny do igrzysk w Rio już w kwietniu. Ostatecznie wybór padł na Tałanta Dujszebajewa, ale do końca nie było wiadomo, czy włodarze ZPRP postawią na Hiszpana czy właśnie na Przybeckiego. Inni kandydaci odpadli w przedbiegach.

Co jeszcze przemawiało za Przybeckim? Pewnie liczono też na to, że starsi zawodnicy nie odmówią mu gry w kadrze, bo przecież... koledze się nie odmawia, a wielu z nich jest już mocno zaawansowanych wiekowo. Ważniejszy był jednak jego warsztat, który zdobywał za Odrą. Summa summarum kadry nie objął, ale i tak wszedł na całym szumie wokół swojej osoby bardzo dobrze. Kontrakt zaproponowała mu druga siła w polskiej piłce ręcznej - Orlen Wisła Płock. Drużyna z tradycją, wynikami i przede wszystkim - świetnymi zawodnikami.

Można powiedzieć, że 43-letni szkoleniowiec nareszcie doczekał się prowadzenia zespołu pełnego gwiazd. Zasłużył na to swoją ciężką i sumienną pracą we Wrocławiu, często polegającą m.in. na skompletowaniu meczowej kadry tak, aby nie przegrać różnicą 15 lub więcej bramek. Pracę w Płocku rozpocznie 1 lipca, ale znając jego podejście i profesjonalizm, można być spokojnym o to, że do końca sezonu będzie w 100 proc. zaangażowany w prowadzenie Śląska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska