Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz Formuły 1 z Wrocławia? Zrobił pierwszy krok

Marcin Kaźmierczak
Wrocławianin Bartosz Mila (nr 250) został mistrzem świata w kartingowej serii Rok Cup. Pokonał 80 zawodników z całego świata
Wrocławianin Bartosz Mila (nr 250) został mistrzem świata w kartingowej serii Rok Cup. Pokonał 80 zawodników z całego świata Joanna Lenart
Bartosz Mila z Wrocławia zwyciężył w finale mistrzostw świata kartingowej serii Rok Cup. Razem z nim w zawody we włoskim Lonato zdominowało sześcioro innych zawodników z Wrocławia, w tym jedna dziewczyna. Sukcesy osiągnęli pomimo braku kartingowego toru we Wrocławiu.

W światowym finale kartingowej serii Rok Cup we włoskim Lonato startowało 434 zawodników z 49 krajów z całego świata. 18-letni Bartosz Mila, aby zostać mistrzem świata musiał pokonać 80 zawodników.

– To mój życiowy sukces i czuję się spełniony, przynajmniej jeśli chodzi o gokarty – mówi Bartosz, którego przygoda z gokartami rozpoczęła się, gdy miał 10 lat. – Tak naprawdę rozpoczęło się od quadów, bo bardzo chciałem takiego dostać. Rodzice uznali jednak, że to niebezpieczne i że najpierw muszę nauczyć się jeździć. Pojechaliśmy na tor kartingowy w hali. Tamte gokarty rozwijały dużo mniejsze prędkości, ale dostrzegł mnie trener i trafiłem do szkółki – dodaje.

Marzeniem młodego kierowcy, jak i pozostałych startujących na gokartach wrocławian, jest kariera na miarę Roberta Kubicy w Formule 1.
– Na pewno chciałbym pójść wyżej, a nie poprzestać na gokartach. Najpierw do Formuły 3, gdzie trafiają wszyscy młodzi zawodnicy, a później Formuły 2. Tak jak każdy marzę o Formule 1 – zauważa Bartosz.

Gokarty to niezwykle drogi sport, w który zaangażowane są całe rodziny podkreśla Joanna Lenart, mama 12-letniego Mateusza, który także rywalizował w mistrzostwach świata w Lonato. Aby przez rok zapewnić treningi i starty na profesjonalnych torach potrzeba nawet 200 tysięcy złotych.
– To drogi i niszowy sport, o którym mało kto wie. Większość osób traktuje to jako rozrywkę. Niestety nie ma toru we Wrocławiu, więc na treningi musimy jeździć do Poznania, Torunia i Bydgoszczy. Na walizkach jesteśmy średnio przez sześć miesięcy w roku – opowiada Joanna Lenart i jak dodaje, to również wielki stres. – Bardzo denerwuję się przy każdym wyjeździe Mateusza na tor. Nie można się do tego przyzwyczaić. Syn z mężem postawili mnie przed faktem dokonanym, a Mateusz od razu tak to polubił, że nie było nic do powiedzenia. Musieliśmy nauczyć się tego sportu.

Strachu przed jazdą 130 km/h po wąskim torze w niemal niczym nieosłoniętym gokarcie nie czują za to sami młodzi zawodnicy.
– Gdyby tak było, jazda nie miałaby sensu. Stres oczywiście jest, ale on wiąże się bardziej z chęcią, jak najlepszego pokonania toru i zwycięstwa. Gdy już odpalę maszynę jest tylko skupienie, żeby jak najlepiej wejść w każdy zakręt – zapewnia Bartosz Mila.

Zawodnicy choć pochodzą z Wrocławia i uczą się w tutejszych szkołach, na treningi muszą jeździć do innych miast.
– Są jedynie tory w halach, na których nie da się rozwinąć odpowiednich prędkości. W związku z tym jeździmy do Poznania, Bydgoszczy, Torunia i za granicę, bo aby liczyć się w tym sporcie, trzeba startować ze światową czołówką. To z kolei stwarza problemy z nauką. Mateusz do szkoły wrócił 15 października, a już w lutym rozpocznie się kolejny sezon. W tym czasie musi pozaliczać wszystkie przedmioty, więc zaczyna lekcje o godz. 7 a kończy po 16 – tłumaczy Joanna Lenart.

Czy Wrocław doczeka się swojego zawodnika w Formule 1 - królowej sportów motorowych? Jak ocenia Andrzej Ościk, promotor serii Rok Cup w Polsce, szansa jest jedna na milion.
– Konkurencja jest niesamowita. Już dostanie się do wyścigów Formuły 3 jest nie lada wyzwaniem, bo trzeba znaleźć kilku sponsorów. Nie ma pomocy klubów, czy federacji. Zawodnicy finansowani są przede wszystkim przez rodziców, którzy też muszą często sami szukać sponsorów. Każdy z tych chłopców marzy o karierze w sportach motorowych, a Formuła 1 to szczyt marzeń. Po drodze gama możliwości jest jednak ogromna. Mogą jeździć choćby w wyścigach samochodów turystycznych. Bez kartingu nie ma jednak możliwości rozwinięcia kariery w sportach motorowych, a żeby mieć na to szansę trzeba zacząć już na początku szkoły podstawowej – mówi Andrzej Ościk.

Zobacz też: Według francuskiego Canal+ Kubica pojedzie w przyszłym sezonie F1 w Williamsie. "To będzie największy powrót w historii motorsportu"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska