Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Bluj: W przyszłym roku powtórzymy prywatyzację Śląska Wrocław

Marcin Rybak, Jakub Guder
Maciej Bluj
Maciej Bluj Fot. Tomasz Hołod / Polska Press
O nieudanej próbie prywatyzacji piłkarskiego Śląska, o kulisach rozmów z Grzegorzem Ślakiem mówi wiceprezydent Wrocławia Maciej Bluj.

Dlaczego nie doszło do prywatyzacji Śląska Wrocław?

Ciekawe pytanie. Nie wiem. Tak naprawdę może na nie odpowiedzieć jedynie pan Grzegorz Ślak. W imieniu konsorcjum firm złożył ważną i wiążącą umowę. Negocjacje zostały zakończone. Podpisaliśmy umowy sprzedaży akcji i inwestycyjną. Osobiście zrobił to pan prezes Ślak. Złożył podpis pod umową, parafował każdą jej stronę i… i nagle coś się zacięło.

Bo...?

Tego nie rozumiem. Wszystko było wynegocjowane zamknięte, podpisane. Czekaliśmy nazapłatę za akcje i potwierdzenie notarialne. Nagle pan prezes Ślak zmienił warunki gry i zażądał rzeczy, które nie były jej częścią. Były jedynie zasygnalizowane. Przetarg i umowa dotyczyły sprzedaży Śląska przez miasto. Nie moglibyśmy negocjować czegoś, co nie leżało w naszej gestii. Dlatego w zawartej umowie pojawił się wyłącznie miękki zapis, a w zasadzie zobowiązanie ze strony pana Ślaka, że firma reprezentowana przez niego chce zmienić umowę dzierżawy stadionu przez klub. Tak, by Śląsk płacił za nią mniej oraz tak, by ewentualne wpływy od sponsora nazwy areny trafiły do klubu. Uzgodniono, że już po sprzedaży klubu pan Grzegorz Ślak zobowiązuje się renegocjować umowę ze stadionem, a my jako miasto w tym pomożemy. Dopiero potem pan Ślak stwierdził, że akcji Śląska nie kupi, dopóki nie będzie zmiany umowy w sprawie stadionu. Nie wiem, co o tym sądzić.

Odwrócił kolejność?

Zależało nam, żeby ta transakcja doszła do skutku, bo to była naprawdę dobra oferta. Dlatego pan prezydent zdecydował się spełnić oczekiwania pana Ślaka. Nie mógł tego zrobić sam, dlatego prezesi klubu i stadionu zawarli aneks do umowy sta-dionowej, zgodny z oczekiwaniami pana prezesa. Wtedy prezes Ślak oświadczył, że jej zapisy mu nie odpowiadają. Byliśmy bardzo zdziwieni. Zaproponowaliśmy więc, żeby to on przedstawił własną wersję aneksu. Zgodził się, zwodził nas przez ponad dobę, a potem wycofał się.

Jego zdaniem w umowie był zapis, że jest ona ważna po uzyskaniu zgód m.in. wierzycieli. A Wy tych zgód nie dostarczyliście.

Prezes Ślak co chwila podnosił nowe wątki. Powiedział, że brakuje zgód korporacyjnych. Czyli zgód rad nadzorczych i zgromadzeń wspólników spółek. Dostał je. Później podniósł zgodę wierzycieli. Taki punkt zawsze jest w tego typu umowach. To formalność. Budowa stadionu została sfinansowana z kredytu bankowego. Nie ma problemu, by tę zgodę uzyskać. Można to było zrobić po podpisaniu umowy.

Tylko to wszystko, o czym teraz rozmawiamy, to warunki wtórne i choć je spełniliśmy, to mają się nijak do sprzedaży Śląska. Nie mają naszym zdaniem wpływu na wynegocjowaną i zawartą wcześniej z panem Ślakiem w wyniku przetargu umowę dotycząca kupna przez niego akcji Śląska.

Ale skoro problemem jest tylko brak zgody banku, to nie można by jej uzyskać? Skoro - jak mówi Ślak - to jest jedyny sporny punkt. Nie miałby innych argumentów, żeby mowy nie podpisać.

Nie, to nie problem. Jednak nam pan prezes Ślak tak tego nie przedstawiał. Mówił, że nie odpowiadają mu zapisy aneksu do umowy dzierżawy stadionu przez Śląsk. Teraz o kolejnych wątpliwościach pana Ślaka dowiadujemy się z mediów. To nie najlepszy sposób negocjowania, jeśli rozmowy prowadzi się za pośrednictwem mediów, a nie bezpośrednio. I na dodatek tak, że co chwilę wyciąga się jakiś nowy problem. Pan Ślak znał doskonale wszystkie warunki i kondycje klubu. Były negocjacje. Wiedział, i to jest zapisane w protokole negocjacyjnym, że nie możemy obniżyć czynszu stadionu poniżej kosztów. Dlaczego pan Ślak wtedy, w trakcie negocjacji nie zażądał - a mógł - większego wkładu miasta w klub? Nie dwóch, a na przykład czterech milionów rocznie. A co do zgody banku... Jej uzyskanie nie jest problemem. To byłaby - jak mówiłem - formalność. Wystąpiliśmy więc do banku w celu uzyskania takiej zgody i na nią oczekujemy.

Uważacie, że Wasz niedoszły kontrahent jest związany złożoną przez siebie ofertą?

Jest ważna i wiążąca. Wystarczy wpłacić pieniądze i już.

Jak nie, to będzie proces?

Każdy spór sądowy jest ostatecznością. Lepiej się porozumieć i zrealizować transakcję.

Ślak mówi, że zdziwiło go stawianie sprawy przez miasto tak: albo do piątku będzie umowa, albo negocjacje się kończą. Mogliście poczekać?

W czasie negocjacji z nim mówiliśmy i pan Ślak doskonale to wiedział, że chcemy podpisać umowę 7 lub 10 lipca, po otrzymaniu zgody radnych. Czyli tydzień wcześniej, niż ostateczne wezwaliśmy go do podpisania umowy.

Nie powiedzieliście radnym, że Ślak stawia dodatkowe żądania? Dotyczące czynszu za stadion i pieniędzy od sponsora nazwy?

Były w umowie inwestycyjnej wyrażone oczekiwania i o nich informowałem. Wtedy jeszcze tych żądań nie stawiał. Były wynegocjowane i podpisane umowy - sprzedaży akcji i inwestycyjna. Rozmowy ze stadionem miały być prowadzone już po transakcji sprzedaży.

Co dalej?

Z jednej strony czekamy na pana Ślaka. Niech zapłaci za akcje i potwierdzi notarialnie umowę. Ale dotychczasowe doświadczenia nie napawają optymizmem. Wskazują, że nic z tego nie będzie. Śląsk będzie miał zapewnione finansowanie do końca sezonu. A potem powtórzymy proces prywatyzacji.

Z materiałów, jakie dostali radni, można odnieść wrażenie, że Śląsk jest w finansowej agonii.

Nie. Sądzę, że Śląsk nie odbiega w tym aspekcie od średniej całej ekstraklasy. Są kluby w gorszej sytuacji finansowej.

Prezes Grzegorz Ślak w rozmowie z nami sugerował, że WKS Śląsk Wrocław - jako spółka - jest w stanie tak fatalnym, że jego władze mają prawny obowiązek złożenia wniosku o upadłość. Może nie powiedział tego wprost, ale między wierszami tak odebraliśmy jego słowa.

Jeśli sytuacja byłaby tak fatalna, jak twierdzi pan Ślak, to zapewne nie zabiegałby on o kupno klubu. To oznaczałoby też, że wiele innych klubów ekstraklasy należałoby postawić w stan upadłości. W takiej sytuacji finansowej, w jakiej jest klub, prawo wymaga zgody akcjonariuszy na jego dalsze funkcjonowanie. I taka zgoda jest.

Ale ciągle klub musi być finansowany przez podatników. Wielu mieszkańcom to się nie podoba. Fiasko kontraktu ze Ślakiem oznacza, że nie uwolnimy się od finansowania zawodowego futbolu.

Nam też się to nie podoba. Dlatego szukaliśmy inwestora. Widać, jakie to trudne. Proszę pamiętać, że tego typu widowiska muszą być w ofercie miasta. Również po to budowaliśmy stadion. Sport finansujemy tak samo, jak inne miejskie usługi, choć nie każdy z nich korzysta. Nie każdy chodzi do teatrów czy muzeów, a też je finansujemy. Kiedy w mieście ma być duży koncert, jego organizator zawsze pyta, jaki będzie wkład miasta. I my występujemy jako sponsor. Zresztą nie finansujemy tylko piłki nożnej. Dopłacamy do innych sportów - żużel, koszykówka, siatkówka itd. Przeliczając wartość naszych dotacji na głowę jednego widza, piłka nożna nie dostaje wcale najwięcej.

Klub zawarł kontrakty z kilkoma piłkarzami. Czy robiono to z myślą, że przyjdzie nowy właściciel i będą pieniądze? Gdybyście wiedzieli, że nie będzie właściciela, toby tych umów nie zawarto?

To nie tak. Po prostu wielu zawodnikom kończyły się kontrakty. Było przed sezonem i zaangażowaliśmy nowych. Większość zawodników przyszła do nas za darmo. Transfery były tylko dwa. Sfinansowane z pieniędzy, jakie uzyskaliśmy ze sprzedaży Ryoty Morioki.

Była taka sytuacja, że wobec zawodników zaległości w wypłatach sięgały dwóch miesięcy?

Nie. W innych klubach to się zdarza.

Miejski budżet przeznaczył 10 mln zł. Sądząc po finansowej sytuacji klubu - potężne straty jeszcze z lat ubiegłych, ujemne kapitały - to robi wrażenie niewielkiej sumy.

Z budżetu miasta chcemy dać jak najmniej. Proszę pamiętać, że klub ma też inne dochody. Są jeszcze wpłaty z Ekstraklasy - jakieś 8-9 milionów złotych. Są kontrakty sponsorskie. To budżet na poziomie 20-22 milionów złotych rocznie. Na pewno nie na mistrza Polski czy na pierwszą trójkę. Ale wystarczający na utrzymanie klubu. Choć dobrze by było zbudować silniejszy zespół, który swoją grą ściągnąłby więcej ludzi na Stadion.

Grzegorz Ślak to czwarta z kolei próba współpracy z prywatnym biznesmen w Śląsku. Był Zbigniew Drzymała, Zygmunt Solorz-Żak, panowie Stanisław Han, Rafał Holanowski i Marek Nowara. Nigdy nic z tego nie wyszło.

Dajmy jeszcze szansę Grzegorzowi Ślakowi.

Ale coś jest nie tak, jeśli chodzi o partnerstwo publiczno-prywatne. Przynajmniej w Śląsku.

To były różne przypadki. Zresztą takie sytuacje zdarzają się nie tylko w Śląsku. To bardzo trudna branża. Człowiek musi się zaangażować. Proces inwestycji i zwrotu włożonych pieniędzy trwa bardzo długo. Z tego punktu widzenia żal kontraktu z Grzegorzem Ślakiem. On się naprawdę zna na piłce nożnej.

A kibice zwracali uwagę, że próbował inwestować w żużel w Rybniku. I też w ostatniej chwili się wycofał. Wiedzieliście o tym?

O kupno akcji nie zabiegał pan Ślak, tylko konsorcjum firm Wratislavia Biodiesel. W czasie negocjacji sprawdzaliśmy ich wiarygodność. Robiliśmy to poprzez jedną z najlepszych wywiadowni gospodarczych. Wyniki i kondycja finansowa tych firm są bardzo dobre.

Ale to on podejmuje decyzje. I to od jego - powiedzmy - kaprysów wszystko zależy.

Biorąc pod uwagę wyniki finansowe kierowanych przez niego firm, można powiedzieć, że kaprysy biznesowe prezesa Ślaka się sprawdzają.

Jest jeszcze jeden chętny. Amerykański przedsiębiorca Dean John-son. Podpisał umowę na kupno firmy, która jest mniejszościowym akcjonariuszem Śląska - Wrocławskiego Konsorcjum Sportowego. Będzie transakcja?

Z tego co wiemy, zawarł umowę przedwstępną i do dziś musi wpłacić pieniądze, żeby ta umowa mogła dojść do skutku. Z mediów znamy jego deklaracje, że się nie wycofuje.

Gdyby doszło do transakcji, pozwolilibyście mu przejąć Śląsk? Na przykład przez zwiększenie kapitału spółki, tak by on stał się głównym akcjonariuszem?

Nas nie interesuje jednorazowe podnoszenie kapitału. Musiałby być pakiet inwestycyjny. Z gwarancjami finansowania co najmniej na trzy lata. Na odpowiednim poziomie. Wtedy taka operacja byłaby możliwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska