Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto wozi bidony, a kto jest liderem i ile to wszystko w peletonie kosztuje?

Jakub Guder
fot. archiwum prywatne
Budżet najlepszych kolarskich drużyn to ok. 40 mln euro rocznie. Premie z wyścigu dzielone są po równo - niezależnie, kto ile w nim wygrał. O tym, jak funkcjonuje zawodowy peleton, kto ma w nim jakie role opowiada Dariusz Baranowski, ekspert Eurosportu.

Właśnie rozkręca się kolejny sezon w zawodowym peletonie. Można zaryzykować tezę, że polskie kolarstwo jeszcze nigdy nie było tak silne?
Jak najbardziej. W 2014 roku Michał Kwiatkowski zdobył mistrzostwo świata zawodowców, pierwszy taki tytuł dla Polski. Wcześniej mieliśmy mistrzów, ale wśród amatorów. Rafał Majka stanął na podium wielkiego wyścigu - Vuelta a Espana. Nasi zawodnicy wygrywają coraz więcej etapów: Przemysław Niemiec wygrał etap Vuelty, a kilka dni temu Kwiatkowski zwyciężył w Belgii w klasyku Grand Prix E3. Na pewno jesteśmy bardziej widoczni w zawodowym peletonie. Jest w nim też więcej Polaków.

Z czego Pana zdaniem wynika ten boom - to efekt szkolenia, czy może jednak Majka i Kwiatkowski to samorodne talenty?
To przede wszystkim wielkie talenty. Wiadomo jednak, że gdy jest więcej szkółek, miejsc, w których młodzież może trenować, to łatwiej z dużej grupy wyławia się tych uzdolnionych. Michał i Rafał są z tego wcześniejszego pokolenia, ale teraz powstało wiele ośrodków, które szkolą przyszłych kolarzy. Z pewnością przyczyniły się do tego ich sukcesy. Spodziewam się, że pierwszy efekty powinniśmy zobaczyć za około pięć lat.

Czyli działa to trochę jak „efekt Małysza”.
Można tak powiedzieć (śmiech). Polski Związek Kolarski zaczął też niedawno przeprowadzać badania młodzieży na szeroką skalę. Pozwolą one wyłowić zawodników z lepszymi predyspozycjami wydolnościowymi. Można im będzie od razu poświęcić więcej czasu podczas szkolenia.

Proszę wytłumaczyć, co to jest właściwie UCI Pro Tour, o którym tak często słyszymy w branżowych mediach.
Jak mówi Czesław Lang, to kolarska liga mistrzów. Jest to cykl, który w tym roku zrzesza 27 największych wyścigów na świecie - w tym Tour de Pologne - oraz 18 najlepszych drużyn z licencją Pro Tour. Krótko mówiąc, to najlepsze wyścigi, najlepsi kolarze i najlepsze pieniądze. Każda z ekip ma obowiązek wystartowania we wszystkich wyścigach. Do tego organizatorzy danych zawodów mogą zaprosić na nie zawsze kilka drużyn z II dywizji. Marzeniem jeżdżących w nich zawodników jest, by dołączyć do Pro Touru na stałe.

Jakie są budżety najlepszych ekip kolarskich?
Około 40 mln euro, ale w cyklu Pro Tour są też takie drużyny, które mają pewnie około 20 mln euro rocznie. Kolarze nie ujawniają swoich kontraktów, ale najlepsi zarabiają kilka milionów euro w sezonie. Między ekipami kolarskimi nie dochodzi do transferów, tak jak w piłce nożnej. Zawodnicy podpisują zazwyczaj krótsze kontrakty i wypełniają je do końca.

A premie za wyścigi?
One nie są wypłacane od razu, ale na koniec każdej imprezy, całość - za zwycięstwa etapowe, premie, klasyfikację generalną itp. Cała kwota wpływa na konto drużyny, a potem jest dzielona między wszystkich kolarzy, zawsze idealnie po równo, niezależnie od tego, co dany zawodnik wygrał. Tyle samo dostaje zazwyczaj nawet ten, który dość szybko się wycofał, bo tym razem wycofał się on, a następnym razem ktoś inny. A zatem, jeśli w wyścigu startowało 9 kolarzy z danego zespołu, to całość premii z tego startu dzielona jest na 10 równych części: 9 trafia dla zawodników, a dziesiąta dzielona jest między masażystów i mechaników.

Co trzeba zrobić, by znaleźć się wśród tych 18 najlepszych drużyn na świecie?
Trzeba spełnić wymagania finansowo--organizacyjne, mieć już pewną tradycję. Taka ekipa musi mieć mocne zaplecze i dobrych kolarzy, bo przecież będzie musiała wystartować w trzech wielkich, trzytygodniowych wyścigach: Tour de Francje, Giro d’Italia i Vuelta a Espana. To duże wzywanie. Wreszcie - musi mieć pieniądze, żeby odkupić licencję od innej ekipy, która z niej rezygnuje.

Ilu kolarzy jest w takiej ekipie i jak ustala się program startów, skoro równolegle zdarzają się dwa wyścigi, w których trzeba pojechać?
Przeważnie jest to 25-30 kolarzy. Właściwie zawsze priorytetem jest Tour de France lub któryś z dwóch pozostałych wielkich tourów. Zazwyczaj w ekipie jest jeden lider, którzy przygotowuje się do startu we Francji. Wszyscy inni mu pomagają. Bywa też tak, że ekipa stawia na sprintera i wtedy ma kolejnych czterech zawodników, którzy mają go rozprowadzić przed samą metą, pomóc na finiszu. Jeszcze inni zawodnicy szczyt formy szykują na marzec i kwiecień, by dobrze wypaść w jednodniowych klasykach, które są wtedy rozgrywane głównie w Belgii. Jeszcze inni szykują się na sierpień, na Vueltę. Są też młodzi kolarze, którzy czekają na swoją szansę i mogą w każdej chwili wskoczyć do składu, gdyby ktoś z niego wypadł.

No właśnie - jakie są jeszcze role poszczególnych zawodników w peletonie?
Są typowi liderzy - jak Chris Froome, Nairo Quintana czy Alberto Contador. Oni walczą o klasyfikację generalną w wieloetapowych wyścigach. Są kolarze nastawieni na sukcesy w jednoetapówkach - jak Michał Kwiatkowski. Są specjaliści od jazdy indywidualnej na czas. Takim kolarzem jest Maciej Bodnar, który w czasie pozostałych etapów ma asekurować liderów. Są zawodnicy, którzy na płaskich etapach chronią lidera czy swoich specjalistów od jazdy po górach. Niekoniecznie muszą jechać z przodu, ale gdy na przykład jest silny wiatr, to oni ich osłaniają w środku peletonu. Są też tacy pomocnicy, którzy mają pracować w górach, nadawać tempo, likwidować ucieczki. Jeszcze inni mają wolną rękę, by próbować swoich sił w ucieczkach. O tym decyduje jednak za-zwyczaj kierownik ekipy przed startem etapu.

A co z przywożeniem bidonów, odżywek w trakcie etapu?
Takie rzeczy robią wszyscy, oprócz lidera. Przywożą dodatkową bluzę, gdy jest zimno albo ją zabierają, kiedy się ociepli. Gdy lider zatrzyma się na przykład na płaskim, spokojnym odcinku za potrzebą, to trzech-czterech jego kolegów zostaje, by pomóc mu potem dogonić peleton.

Jak wygląda zaplecze drużyny startującej w cyklu cyklu Pro Tour?
To około 30-40 osób obsługi - mechaników, masażystów, dyrektorów. Pamiętajmy, że taka ekipa może startować w dwóch wyścigach naraz. Zazwyczaj przy jednym pracuje trzech mechaników i czterech masażystów. Tylko ci najwięksi zawodnicy mają na przykład swojego prywatnego masażystę. Zazwyczaj jeden musi się zajmować kilkoma kolarzami. Do tego przygotowaniem jedzenia, praniem, walizkami.

Nie będziemy wchodzić w szczegóły techniczne sprzętu, ale proszę powiedzieć, ile warte są rowery zawodowców?
40-60 tysięcy złotych. Ta suma może wzrosnąć, bo rowery są też przystosowywane do danych zawodników. Co ciekawe, właściwie te same modele każdy z nas może kupić obecnie w sklepach.

Jak na tle światowego peletonu prezentuje się dolnośląska grupa CCC Sprandi Polkowice?
Jeździ w Prokontynentalnej II Dywizji (II liga - przyp. JG). Sprzęt, samochody ma właściwie takie same. Jeśli chodzi o wyniki, to chciałoby się pewnie więcej, ale rzadko kiedy drużyny II dywizji są w stanie nawiązać walkę z tymi z Pro Touru. CCC pomału idzie do przodu - organizacyjnie, wizerunkowo. Później zostaną te najważniejsze kroki - zakup licencji i zatrudnienie kolarzy. Niewykluczone jednak, że w przyszłości znajdą się w elicie. To jest marzenie prezesa Dariusza Miłka. Do tego dąży.

Dariusz Baranowski Rocznik 1972, Dolnoślązak urodzony w Wałbrzychu, przez lata w zawodowym peletonie, w 1998 roku zajął 12. miejsce w klasyfikacji generalnej Tour de France; w 2003 roku był 12. na Giro di’Italia; trzykrotnie wygrywał Tour de Pologne; olimpijczyk z Barcelony (1992 r. - 6. miejsce w drużynowej jeździe na czas) oraz Atlanty (1996 r. - 9. miejsce w jeździe indywidualnej na czas). Obecnie jest kolarskim ekspertem i komentatorem Eurosportu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska