Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konrad Juszczyszyn: Z Lubina do Nowego Jorku [WYWIAD]

Mateusz Wierzgacz
bilard-sport.pl
Z Dolnoślązakiem Konradem Juszczyszynem rozmawiamy o karierze profesjonalnego bilardzisty.

Zdajesz sobie sprawę jak w świadomości zwykłego człowieka jawi się gra w bilard?
Oczywiście. Wieczorna pora, piwko ze znajomymi i partyjka w barowej scenerii.

Dokładnie. Spróbuj przedstawić czytelnikom, jak wygląda profesjonalna strona tej dyscypliny. Chodzi mi o treningi i przygotowania.
Treningi są wyczerpujące głównie pod kątem psychicznym. Bilard to gra cierpliwości i maksymalnej koncentracji, więc przy stole potrafię spędzić około czterech godzin. Mówię tu o jednej jednostce treningowej, którą przeprowadzam sam ustawiając sobie fragmenty gry. Do tego dochodzą sparingi. Na przykład parę dni temu mój kontrolny mecz trwał niecałe sześć godzin.

Jak dużo zatem trenujesz?
Staram się być na treningu codziennie i spędzić przy stole minimum trzy godziny. Trzeba pamiętać jednak, że ćwiczenia to nie tylko granie. Bardzo ważne są takie rzeczy jak psychologia czy na przykład… siłownia.

Pochodzisz z Lubina, studiujesz we Wrocławiu, a reprezentujesz barwy mającego siedzibę pod Tychami ERG Bieruń Folie. Jak do tego doszło?
Tak naprawdę drużyna stacjonuje w Lubinie, więc ewentualne dojazdy nie sprawiają mi problemu. Cała historia zaczęła się jednak od tego, że będąc we Wrocławiu pojechałem wraz z Mieszkiem Fortuńskim na mistrzostwa Polski w parach, gdzie zajęliśmy drugie miejsce. Po tym sukcesie w klubie bilardowym w Sky Tower natknęliśmy się na naszego przyszłego sponsora. On pochodzi właśnie z Bierunia. Szybko doszliśmy do porozumienia.

Sportowe życie ze sponsorem jest pewnie dużo łatwiejsze.
Sponsor zapewnia nam przeloty, noclegi, wpisowe na turnieje i specjalną odzież. Żyjemy i zarabiamy z turniejów, w których jest dana pula nagród. Pamiętajmy jednak, że są turnieje rankingowe i pieniężne. Obie kategorie są bardzo ważne.

Na co bezpośrednio wpływają turnieje rankingowe?
Na „powołania” do kadry narodowej. Pozycja w międzynarodowym rankingu decyduje o tym, czy możesz reprezentować swój kraj na mistrzostwach świata czy Europy. Wkrótce dojdą do tego igrzyska olimpijskie. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Jaka jest szansa, że bilard dostanie się do olimpijskiej rodziny?
Trwają starania, aby udało się to w Paryżu w 2024 roku. Sprawa nie należy do najprostszych. Wymaga to wielu procedur, ale trzymajmy kciuki!

Nie mogę nie zapytać o Twoje ostatnie sukcesy za oceanem. Wielu ekspertów twierdzi, że amerykański klimat Ci bardzo służy. To już jakaś namiastka słynnego „American dream”?
Mam cichą nadzieję, że tak. Przyznam nieskromnie, że wygrywając dwa turnieje na amerykańskiej ziemi zrobiłem dużą furorę. Organizatorzy jeszcze przed powrotem do Polski proponowali mi przyjazd na kolejne rozgrywki. Otoczka tej rywalizacji jest tam niesamowita.

Ilu zawodników w Polsce prezentuje obecnie poziom zbliżony do Twojego?
Dziesięciu. To ścisła czołówka. Bilard jest bardzo popularny w naszym kraju. Gra w niego około trzech milionów ludzi, więc trzeba mocno pracować, by na tym topie stale się utrzymywać.

Jakie marzenia ma obecnie jeden z najlepszych polskich bilardzistów?
Celem numer jeden jest zdobycie mistrzostwa świata. Ostatnio policzyłem, że w ciągu minionego roku byłem poza domem około 200 dni.Mam świadomość, że każdy turniej jest dla mnie olbrzymim doświadczeniem. Marzenie numer dwa to otwarcie szkółki bilardowej.

65. Plebiscyt na Najlepszego Sportowca i Trenera Roku

NASZ PLEBISCYT 2017 NA FACEBOOKU - dołącz do wydarzenia i bądź na bieżąco!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska