Jak ważną kwestią było dla Turowa przedłużenie latem umowy z firmą PGE?
Zdecydowanie, to był nasz największy sukces w okresie przygotowawczym. Nie boję się powiedzieć, że właśnie od tej umowy zależały losy naszego klubu. Gdyby negocjacje nie poszły w dobrym kierunku, przyszłość Turowa stanęłaby pod sporym znakiem zapytania. Przedłużenie naszej współpracy, w dodatku o dwa lata, umożliwia nam budowę naprawdę silnego klubu. Mam nadzieję, że dostarczymy w przyszłym sezonie wiele radości zarówno naszym kibicom, jak i firmie PGE.
Rozumiem, że jest Pan zadowolony ze składu, jaki udało się skompletować w okresie przygotowawczym?
Tak, myślę, że mamy naprawdę mocny zespół. Każdy z zawodników może przejąć rolę lidera i w odpowiednim momencie spotkania zdecydować o jego losach. Oczywiście, jeśli miałbym szukać jakichś mankamentów, to przydałoby się dokooptować jeszcze z jednego, może dwóch graczy, aby trener miał szerszy wachlarz możliwości.
Czyli nie wyklucza Pan wzmocnień w trakcie rozgrywek?
Nie wykluczam, ale na ten moment, to wszystko, co mogę powiedzieć.
W ubiegłym sezonie, pierwszy raz od 2005 roku nie awansowaliście do fazy play-off. To zdecydowało o pożegnaniu trenera Piotra Ignatowicza?
Niewątpliwie to był jeden z elementów, który się do tego przyczynił. Mam oczywiście świadomość, że w poprzednim roku dysponowaliśmy mniejszym budżetem, a co za tym idzie słabszą drużyną. Nie można więc wszystkiego zrzucać na Piotra Ignatowicza. Dla niego to też był trudny czas, bo przypomnę, że debiutował w roli pierwszego szkoleniowca w najwyższej klasie rozgrywkowej. Rozstaliśmy się w miłej atmosferze, a ja cieszę się, że trener znalazł zatrudnienie w AZS-ie Koszalin. Spotkamy się więc w trakcie sezonu i na pewno podamy sobie ręce. Zdecydowaliśmy się po prostu zbudować skład od początku. Z ubiegłorocznego PGE Turowa zostało właściwie tylko trzech graczy (Mateusz Kostrzewski, Michael Gospodarek i Kirk Archibeque - dop. RB).
ZOBACZ TAKŻE:
Michał Polczyk wraca do sztabu Śląska
Nowy opiekun zespołu - Mathias Fischer - był Pana pierwszym wyborem?
Nie był jedyną opcją, ale faktycznie był pierwszym wyborem. Negocjacje trochę nam się przedłużały, dlatego musieliśmy równocześnie szukać opcji „awaryjnej”. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i trener Fischer objął naszą drużynę. To spory sukces mieć takiego fachowca na pokładzie. Wierzę, że wspólnie osiągniemy dobry wynik.
Długo wydawało się, że w sztabie szkoleniowym będzie też Edward Żak, wieloletni pracownik PGE Turowa. Rozstanie z klubem to była jego suwerenna decyzja?
Tak, to była wyłącznie decyzja Pana Żaka. On wiedział, że widzimy dla niego miejsce w klubie i nasze relacje były naprawdę dobre. Z tego co wiem, trener Żak, po wielu latach pracy z koszykówką postanowił zająć się czymś innym. My to uszanowaliśmy i życzymy mu wszystkiego dobrego.
Jaki cel stawia Pan przed PGE Turowem w nadchodzącym sezonie?
Chciałbym przede wszystkim, aby zawodnicy walczyli w każdym meczu. Oczekujemy, że znajdziemy się w fazie play-off, a tam cała gra rozpocznie się od początku.
Potrafi wskazać Pan głównego faworyta rozgrywek?
Myślę, że podobnie jak w poprzednim sezonie bardzo silne będą Stelmet Zielona Góra i Rosa Radom. Inna sprawa, że przed startem rozgrywek możemy przewidywać wiele rzeczy, a życie i tak potem wszystko weryfikuje. Sezon będzie długi, dlatego wiele mogą pokrzyżować np. kontuzje. Mam nadzieję, że do grona faworytów dołączy też PGE Turów i odegra w PLK znaczącą rolę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?