Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blamaż, wstyd, kompromitacja. Śląsk odpadł z Pucharu Polski!

Piotr Janas
Sito Riera nie wykorzystał w Bytowie rzutu karnego
Sito Riera nie wykorzystał w Bytowie rzutu karnego Fot. TOMASZ HOŁOD
Śląsk Wrocław przegrał z Drutex-Bytovią Bytów 0:3 w 1/8 finału Pucharu Polski i pożegnał się z tymi rozgrywkami. Gole dla pierwszoligowca strzelili Marek Opałacz, Łukasz Wróbel (z karnego) i Mateusz Klichowicz. Jedenastki dla Śląska w ostatniej minucie pierwszej połowy nie wykorzystał Sito Riera.

Podstawowa jedenastka ,,wojskowych" była dokładnie taka, jaką wytypowaliśmy kilka godzin przed meczem. Względem ostatniej klęski z Jagiellonią Białystok (0:4 – red.) nastąpiło aż pięć zmian, a kilku zawodników zagrało na innych niż poprzednio pozycjach.

Na lewej obronie zagrał Kamil Dankowski, Lasza Dwali został przesunięty do środka defensywy, gdzie grał razem z Piotrem Celebanem, a Adam Kokoszka wyszedł obok Filipe Goncalvesa jako defensywny pomocnik. W pomocy zmian było najwięcej, bo od pierwszych minut po skrzydłach biegali Łukasz Madej i Niemiec Mario Engels, a na pozycję nr 10 powędrował Joan Roman. Na szpicy pojawił się z kolei Sito Riera.

To eksperymentalne zestawienie miało dać Śląskowi upragniony awans do ćwierćfinału, ale zaczęło się fatalnie. Już w 11 min prowadzenie gospodarzom dał Marek Opałacz. Urodzony na Dolnym Śląsku (w Lubinie, były piłkarz Zagłębia – red.) obrońca dostał podanie od... Goncalvesa i strzałem w długi róg nie dał szans Mariuszowi Pawełkowi. Bramkarzowi WKS-u interwencję utrudnił jeszcze rykoszet, bo po drodze futbolówkę odbił Piotr Celeban.

Śląsk grał po prostu źle. Widać było brak zgrania, między formacjami były duże przerwy, a jedynymi pozytywami były indywidualne rajdy Engelsa, za którym nie nadążali obrońcy Bytowi i... koledzy z Wrocławia, przez co te kończyły się stratami.

W 33 min wrocławianie dostali kolejny cios, choć tym razem błąd popełnili nie oni, a prowadzący te zawody Łukasz Bednarek z Koszalina. Po dużym zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła w twarz Goncalvesa, ale arbiter pod wpływem głośnych protestów ze strony piłkarzy i kibiców gospodarzy wskazał na punkt oddalony od bramki Pawełka o 11 metrów.

Telewizyjne powtórki pokazały, że Portugalczyk faktycznie miał nienaturalnie podniesioną rękę, ale nie dostał w nią, tylko prosto w głowę. Do karnego podszedł Łukasz Wróbel i po profesorsku zamienił go na gola. W momencie kiedy oddawał strzał, Pawełek leżał już w przeciwnym rogu swojej bramki.

W ostatniej minucie pierwszej połowy sędzia niejako ,,oddał" Śląskowi to co mu zabrał, odgwizdując wątpliwą jedenastkę po zagraniu ręką obrońcy Bytovii. Miał on jednak dłoń przy ciele i nie powiększał obrysu swojego ciała, więc naszym zdaniem – karnego być nie powinno.

Do piłki podszedł Sito Riera, choć patrząc na zachowanie Łukasza Madeja można było odnieść wrażenie, że to właśnie on był wytypowany do strzelania karnego. Hiszpan mógł wlać nadzieję w serca kibiców i piłkarzy Śląska, ale uderzył fatalnie – w sam środek bramki, na idealnej dla bramkarza wysokości. Gerard Bieszczad bez problemu obronił ten strzał, a sędzia zaprosił oba zespoły na przerwę.

Po zmianie stron nie oglądaliśmy już Engelsa. Sztab szkoleniowy ,,zielono-biało-czerwonych" postanowił posłać do boju Alvarinho. Początkowo dało to niewiele. Ba! W 47 min goście mogli przegrywać już 0:4, ale najpierw sytuacji sam na sam z Pawełkiem nie wykorzystał Jakub Bąk, a po chwili bramkarz ,,wojskowych" z najwyższym trudem obronił strzał Michała Efira.

Dopiero około 50 min Śląsk zaczął przejmować inicjatywę i zaczął dłużej utrzymywać się przy piłce. W 57 min na murawie pojawił się Ryota Morioka. Japończyk zastąpił bardzo słabo spisującego się Joana Romana i do spółki z Alvarinho i Rierą kilka razy przyprawili miejscowych fanów o szybsze bicie serca. Wynik jednak wciąż nie ulegał zmianie.

Nie strzelali wrocławianie, strzelili więc bytowianie. W 67 min po kontrataku gospodarzy jeden z graczy Śląska przerywając akcję zagrał do Dankowskiego, którego po chwili staranował... Pawełek! Co bramkarz WKS-u robił w tej sytuacji poza własnym polem karnym!? Odpowiedź na to pytanie zna chyba tylko on. Futbolówka trafiła w efekcie pod nogi rezerwowego Mateusza Klichowicza, a ten nie miał problemów z umieszczeniem jej w pustej bramce. To był nokaut dosłownie i w przenośni.

Podopieczni Mariusza Rumaka robili co mogli, ale tego wieczora znów wychodziło im niewiele. Momentami brakowało też po prostu szczęścia (raz Morioka trafił w poprzeczkę), lecz na tym poziomie, grając z zespołem z niższej klasy rozgrywkowej, nie można zasłaniać się brakiem szczęścia. Zwycięstwo Bytovii było w 100 proc. zasłużone.

W ćwierćfinale zespół z Kaszub zagra z Arką Gdynia, która kilka godzin wcześniej pokonała KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 2:1. Śląsk może już skupić się tylko i wyłącznie na rozgrywkach LOTTO Ekstraklasy i musi szybko znaleźć sposób na wyjście z kryzysu, bo za chwilę przy Oporowskiej może zrobić się bardzo gorąco.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Blamaż, wstyd, kompromitacja. Śląsk odpadł z Pucharu Polski! - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska