Tylko przez kolejkę Zagłębie Lubin nie zajmowało pierwszego miejsca w ligowej tabeli. Gdy nadarzyła się okazja do powrotu na czoło, lubinianie od razu ją wykorzystali.
Zaczęło się znakomicie, bo już w szóstej minucie podopieczni Piotra Stokowca wyszli na prowadzenie. Piłkę z rzutu rożnego w pole karne posłał Filip Starzyński, a zupełnie niepilnowany Jarosław Jach miał wystarczająco dużo czasu, żeby uderzyć z prawej i, gdy pierwsza próba została zablokowana, trafić do bramki z lewej nogi.
Wisła próbowała odpowiedzieć chociażby groźnym strzałem Vullneta Bashy, który trafił w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Martina Polacka. Zagłębie mogło podwyższyć prowadzenie i miało ku temu dogodną okazję. W 20 minucie sam na sam z bramkarzem wyszedł Jakub Świerczok, lecz pojedynek wygrał Michał Buchalik.
Po przerwie „Miedziowi” kontrolowali przebieg spotkania, nie pozwalając gościom na zbyt wiele. Krakowianie stwarzali sobie szanse, ale brakowało w ich grze konkretów. Strzały Wiślaków rzadko kiedy zmuszały Martina Polacka do interwencji. A lubinianie po prostu czekali na błędy rywali i nie mieli problemów z ich wykorzystaniem.
W 57 minucie Zoran Arsenić fatalnie wybił piłkę z własnego pola karnego, futbolówkę przejął Daniel Dziwniel i dograł do Świerczoka. Ten przyjął i bardzo pewnie trafił na 2:0. To czwarta bramka Świerczoka w sześciu meczach - takiego startu w Lubinie nie miał chyba żaden napastnik.
Po tym trafieniu tempo nieco spadło. Zagłębie spokojnie rozbijało ataki Wisły, grając bardzo mądrze. Postawę piłkarzy Piotra Stokowca cechowało w tym spotkaniu rzadko spotykane na boiskach LOTTO Ekstraklasy wyrachowanie. Wydawało się, że wynik 2:0 satysfakcjonuje lubinian, ale gdy nadarzyła się okazja do postawienia kropki nad i, "Miedziowi" nie omieszkali z niej skorzystać".
W 87 minucie rezerwowy Adam Buksa świetnie położył obrońcę krakowian i pięknym strzałem z prawego skrzydła ustalił wynik spotkania. Wisła miała jeszcze okazję na trafienie honorowe, lecz przytomnie w podbramkowym zamieszaniu zachował się Bartosz Kopacz.
Choć statystyki mogą rysować nieco inny obraz gry, Zagłębie wygrało pewnie i przekonująco, zwłaszcza w drugiej połowie prezentując dobrą piłkę. Trener Stokowiec po spotkaniu nie popadał jednak w nadmierny optymizm.
- To nie było perfekcyjne spotkanie w naszym wykonaniu. Wynik mógł wskazywać na spacerek, ale graliśmy wyrachowanie i wykorzystywaliśmy nasze sytuacje. Oddawaliśmy celowo pole, lecz potrafiliśmy coś zrobić z piłką przy nodze. Zagraliśmy bardzo dojrzale - mówił szkoleniowiec Zagłębia na antenie Eurosportu.
Miedziowi zasłużenie wrócili na fotel lidera i teraz postarają się go utrzymać. A przed nimi nie lada wyzwanie - wyjazd na Łazienkowską, gdzie będzie czekać może i zmęczona, lecz wciąż groźna Legia Warszawa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?