Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śpiąca Śnieżka. Góra, a nie królewna i tylko po polskiej stronie. Bez sensu

Agata Grzelińska
Agata Grzelińska
Agata Grzelińska Tomasz Hołod
Urlop w październiku też może być uroczy. Nie tylko dlatego, że się nie chodzi do pracy. Nadzwyczajnie wprost uroczy jest spędzony o tej porze roku w górach. Na przykład w niedalekich Karkonoszach. Choć czasami chwyta już niezły ziąb, widoki rekompensują niską temperaturę. Jesienne bogactwo kolorów, osiadające na wzgórzach mgły...

Ach, cóż tu dużo opowiadać - w górach w październiku jest przepięknie. A do tego takie atrakcje jak rykowisko. Słuchanie ryczących jeleni to naprawdę niezłe przeżycie, zwłaszcza gdy słychać je tak blisko szlaku, że nie wiadomo, co robić - podejść bliżej i podglądać, czy może raczej uciekać. Zatem urlop w górach jesienią zdecydowanie polecam. O ile tylko mają Państwo silne nerwy. Bo jak tu się nie denerwować, gdy widzi się pieniądze leżące na ziemi albo nawet na szczycie góry, których nikt nie chce podnieść. A mógłby i to niemałe. Ale jakoś nie może.

Śnieżka, bo o niej mowa, kilka dni temu jednocześnie mnie zachwyciła, po raz kolejny zresztą, ale i solidnie zdenerwowała. No, może nie sama góra, ale nasze polskie do niej podejście. A raczej do wykorzystania jej ekonomicznych możliwości. Taki oto zastałam tam obrazek. Zamknięte na cztery spusty polskie schronisko, na którego drzwiach wiszą jeszcze kuszące zapowiedzi kawy za ileś złotych i toalety za 3 złote. Niestety, obiekt jest zamknięty i ani słowa o tym, kiedy znów będzie otwarty. I nic w zamian. Rozumiem, że budynek wymaga remontu, ale czy nie można na jego czas ustawić czegoś takiego jak na swoim kawałku góry ustawili Czesi? Otóż mają oni na Śnieżce swój (otwarty dla wszystkich) barak czy kontener, mniejsza o nazwę. Niezbyt urodziwy, ale jest tam wszystko to, na co się może skusić turysta: kawa, herbata, coś słodkiego, kiełbasa czy inne danie na gorąco, a do tego pocztówki, mapki, znaczki, drobne pamiątki. A zatem można prowadzić działalność gospodarczą i zarabiać dużo, czy mało - nie wiem, ale widocznie tyle, że się opłaca. Można zarabiać na najpopularniejszym szczycie w Karkonoszach bez budynku, jeśli się tylko chce. Tym bardziej że klientów nie brakuje. Tym bardziej że jest droga i wyciąg, którymi można dostarczyć towar na górę.

I żeby było jasne, nie denerwuje mnie to, że nie mogłam sobie kupić kawy na górze, bo po pierwsze, mogłam ją sobie kupić we wspomnianej czeskie budce, po drugie, miałam swoją w termosie. Po prostu żal mi zmarnowanej okazji. Żal mi, że czescy przedsiębiorcy mogą prowadzić biznes na Śnieżce, a polscy nie mogą. Dlaczego? Nie wiem. Żal mi tym bardziej że Śnieżka jest tylko jednym z wielu takich przykładów czeskiej zaradności i polskiej nieudolności. Żal mi tym bardziej że przecież niczego nam nie brakuje - ani inteligencji, ani zdolności, ani pracowitości. Polacy są jednym z najbardziej zapracowanych narodów w Europie. Dlaczego więc Czechom, którzy też przez pół wieku zmagali się z komuną, wiele rzeczy dla nas niemożliwych czy niewartych zachodu się opłaca? I sprawnie działa. Tylko dlatego, że im się chce? Że mają bardziej przyjazne przepisy? Że potrafią wybierać polityków, którzy potrafią tworzyć bardziej przyjazne prawo i sensowne podatki?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska