Kwadrantydy to styczniowy rój meteorów, którego maksimum przypada na dzisiejszą noc, ale oglądać je będzie można aż do końca drugiego tygodnia stycznia.
- Meteory to drobinki skalno-lodowe komet, które pozostały na ich szlaku - wyjaśnia prof. Paweł Rudawy z Instytutu Astronomicznego Uniwersytetu Wrocławskiego. - Są one niewielkich rozmiarów, czyli do około milimetra. Wchodzą one w atmosferę ziemską z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na sekundę. Dzięki temu możemy obserwować jaśniejącą smugę, nazywaną potocznie spadającą gwiazdą.
Kwadrantydy mają swój radiant, a więc miejsce na sferze, z którego "wylatują" w konstelacji Wolarza. - Podobne zjawisko obserwujemy, gdy jedziemy samochodem podczas burzy śnieżnej - mówi profesor. - Wówczas wydaje się nam, że wszystkie płatki śniegu spadają na naszą przednią szybę. Podobnie jest w przypadku kwadrantydów.
Którą część nieba powinniśmy w nocy obserwować, by zobaczyć ich najwięcej? - To północ - wyjaśnia Paweł Rudawy. - Gdy na niebie znajdziemy Wielki Wóz i Gwiazdę Polarną, najlepiej ustawić przenośny fotel w tamtym kierunku, wejść pod koc lub śpiwór, nalać sobie herbaty z termosu i czekać.
Zgodnie z przewidywaniami w nocy z piątku na sobotę możemy zobaczyć nawet do 100 spadających gwiazd na godzinę. - Radziłbym wyjechać poza miasto, gdzie nie będą nam w obserwacji przeszkadzać światła. Dodatkowo Księżyc jest w nowiu, więc nie będzie nam "przeszkadzał" - mówi profesor. - Trzeba także wziąć pod uwagę, że ludzkie oko najlepiej dostosowuje się do obserwacji nocnej po godzinie akomodacji. Możemy także spróbować robić zdjęcia i liczyć, że będą tak spektakularne jak dziewiętnastowieczne ilustracje, przedstawiające całe rozświetlone meteorami niebo.
- Na obserwacje meteorów musimy wybrać miejsce jak najmniej oświetlone - dr Kamil Złoczewski z Planetarium Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. -Wiem, że na Dolnym Śląsku doskonałym miejscem do obserwacji są Karkonosze i Góry Izerskie. Wiatr powoduje tam, że atmosfera jest bardziej przejrzysta. Można również odejść od schronisk w miejsca zupełnie pozbawione oświetlenia.
Co mają jednak zrobić wrocławianie, którzy nie mogą sobie pozwolić na wyjazd w góry? - Do obserwacji 100 meteorów na godzinę, bo taka jest średnia, wystarczy pojechać tuż za Wrocław do lasu i znaleźć polanę - tłumaczy dr Paweł Preś z Instytutu Astronomicznego Uniwersytetu Wrocławskiego. - Idealnie do tego nadają się Stawy Milickie lub rozlewiska Baryczy. Dodatkowo im wyżej, tym lepiej, więc i Wzgórza Trzebnickie lub Ślęża będą dobre. W samym Wrocławiu polecałbym park Zachodni, gdyż jest najsłabiej oświetlony. Tam widziałem raz zorzę polarną.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?