Śląsk - Zagłębie 2:1 WYNIK RELACJA ZDJĘCIA

Namieszał trochę Piotr Stokowiec w składzie na derbowy mecz ze Śląskiem Wrocław, ale cel miał jasny - powstrzymać Ryotę Moriokę, zaryglować środek pola. Stąd obecność w pierwszej jedenastce Jakuba Tosika, który - delikatnie mówiąc - nie słynie z subtelnej gry. Mariusz Rumak zdecydował się tylko na jedną roszadę - na ławce usiadł Alvarinho, a szansę dostał Łukasz Madej,

Mecz zaczął się od zamieszania w polu karnym Zagłębia po rzucie rożnym Śląska. Po chwili akcja przeniosła się szybko na drugą stronę boiska i już pierwszy strzał zakończył się bramką dla gości. Arkadiusz Woźniak miał bardzo dużo miejsca z prawej strony, dośrodkował na długi słupek, gdzie nabił Kamila Dankowskiego próbującego upilnować Jarosława Kubickiego. Mieliśmy 1:0 dla Miedziowych. Spora część winy spada przy tym trafieniu na barki Kamenara, bo dośrodkowanie przeszło mu po dłoniach.

Wrocławianom konstruowanie akcji ofensywnych przy agresywnym kryciu rywali szło trudno. Na dodatek przegrywali dużą część pojedynków główkowych. W 20 min dośrodkowanie Morioki próbował wykorzystać Kamil Biliński, ale choć tym razem sięgnął piłkę głową, to minimalnie się pomylił. Za chwilę uderzał po sprytnie rozegranym rzucie wolnym - także niecelnie. W odpowiedzi Łukasz Piątek dopadł do bezpańskiej piłki przed polem karnym Kamenara, ale posłał ją wysoko w trybuny.

WKS częściej był przy piłce, ale błyskawiczne kontrataki Zagłębia każdorazowo wyglądały bardzo niebezpieczne. Mimo braku pauzującego za kartki Krzysztofa Janusa, to właśnie skrzydła sprawiały wrocławskim obrońcom najwięcej kłopotów. Koniec końców - strzałów na bramkę i składnych akcji mieliśmy jak na lekarstwo. WKS dwie najlepsze okazje w pierwszej połowie miał tuż przed zejściem do szatni. W obu dwóch na jednego wychodzili przed Polacka Morioka z Bilińskim. Za pierwszym razem Japończyk trochę za słabo podał do Bili i ten się pogubił. Za drugim - pomocnik z Azji zdecydował się na indywidualną akcję, ale dobrze wrócili obrońcy.

Śląsk drugą połowę zaczął rozkojarzony - ledwie kilka minut potrzebowało Zagłębie, by dwukrotnie zagrozić bramce Kamenara. Najpierw Janoszka przestrzelił, a potem Nespor uderzył prosto w bramkarza. W odpowiedzi miejscowi znów wyszli z przewagą - tym razem trzech na dwóch - ale znów to zmarnowali. Morioka podał za mocno i Polacek wybił piłkę wślizgiem.
WKS niewiele mógł zaoferować w ataku pozycyjnym, ale wykorzystał stały fragment gry. Po rzucie wolnym z lewej strony Adam Kokoszka przedłużył wrzutkę, a Lasza Dwali wepchnął piłkę z najbliższej odległości do bramki. Problem w tym, że Gruzin w momencie kontaktu "Kokosa" z piłką był na spalonym.

Tak czy inaczej - to trafienie ożywiło mecz, bo Śląsk zwietrzył swoją szansę. Już po chwili Biliński wyłuskał piłkę od jednego ze stoperów i miał kapitalną szansę, ale swój błąd naprawił Guldan. Na 10 min przed końcem tempo znów siadło. "Gramy do końca!" skandowali kibice.

Piłkarze posłuchali. W 89 min Łukasz Madej dośrodkował spod linii bocznej, Martina Polacka uprzedził wprowadzony chwilę wcześniej za Bilińskiego Mariusz Idzik, uderzył głową a zmierzającą do pustej bramki piłkę dobił inny z rezerwowych - Alvarinho. Zagłębie nie zdążyło odpowiedzieć.

To było pierwsze zwycięstwo Śląska u siebie w tym sezonie, a jednocześnie pierwsza porażka Zagłębia na wyjeździe.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
* Historia derbów Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin (ZDJĘCIA)
* Zagłębie - Śląsk 1:5, czyli jak WKS popsuł debiut Hapala
* Eksperci typują wynik derbów Dolnego Śląska [ZDJĘCIA]
* Pełna gotowość przed derbami Dolnego Śląska [ZAPOWIEDŹ]

ŚLĄSK - ZAGŁĘBIE: WYNIK NA ŻYWO
IFRAME HEIGHT=200 WIDTH=640 https://widget.ekstraklasa.net/widget/protokol.html?mecz_id=57619f4780557d235b2ac1bb&c=4&h=114&w=500

DERBY ŚLĄSK - ZAGŁĘBIE 6.11.2016