Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk przegrał w Bełchatowie 0:1. Czerwona kartka dla Kelemena (RELACJA, ZDJĘCIA)

JG
Śląsk Wrocław przegrał z ostatnią drużyną w tabeli. Owszem - gola stracił po błędzie arbitra, który nie przerwał akcji przy zagraniu ręką jednego z gospodarzy - jednak sam nie zrobił wiele, by wygrać. Bilans mistrzów Polski z dwoma ostatnimi drużynami w tabeli mówi wiele: jeden punkt, jedna bramka - czy tak powinien grać obrońca tytułu?

PGE GKS Bełchatów - Śląsk Wrocław 1:0 (0:0). Bramki: 1:0 Łukasz Madej (58 k).
Żk: Kosznik, Wacławczyk, Sawala oraz Mila, Kowalczyk, Cetnarski. Czk: Marian Kelemen (52, faul). Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów 2 500.
Bełchatów: Zubas - Basta, Michalski, Sawala, Kosznik - Mak (46 Żurek), Baran, Grzeszczyk (46 Nowak), Wacławczyk, Madej (90 Raul Gonzalez) - Traore.
Śląsk: Kelemen - Ostrowski (83 Mouloungui), Kokoszka, Kowalczyk, Pawelec - Sobota, Elsner, Stevanovic (66 Cetnarski), Mila (57 R. Gikiewicz), Ćwielong - Ł. Gikiewicz.

W pierwszej połowie nie działo się wiele. GKS stworzył jedną groźną sytuację. W 9 min. po trójkowej akcji Kosznik - Wacławczyk - Traore, uderzał ten ostatni, ale piłkę w ostatniej chwili zablokował Adam Kokoszka.

Wrocławianie na bramkę strzeżoną przez Zubasa uderzali trzykrotnie, ale zawsze z dystansu i zawsze tam, gdzie stał litewski golkiper.

Emocje przyniosła dopiero druga połowa. Bełchatowianom i trenerowi Kamilowi Kieresiowi za punktach zależy bardzo, co zresztą było widać po zmianach, jakich dokonali już w przerwie. Otóż opiekun gospodarzy wpuścił na plac boju drugiego napastnika. Był nim Dawid Nowak - zawodnik, który został przywrócony do łask z Młodej Ekstraklasy, a ostatni poważny mecz rozegrał w maju ubiegłego roku, bo nawet w juniorskiej ekipie pozwalano mu jedynie na kopanie piłki w sparingach. Stanislav Levy - mimo tego, że jego drużyna grała statycznie w pierwszej części - nie miał zamiaru burzyć ustawienia, które dało mu wygraną w Świnoujściu. Zresztą nawet Przemysława Kaźmierczaka posadził na ławce.

Taktyczny plan Czechowi zburzył właśnie Nowak. W 52 min. popularny "Dawidek" wyszedł sam na sam z Marianem Kelemenem, a Słowak wślizgiem powalił snajpera na ziemię. Sędzia Tomasz Wajda - słynąc z tego, że kartek nie żałuje - wyrzucił wrocławskiego golkipera z boiska i pokazał (za protesty) żółte kartoniki Sebastianowi Mili i Łukaszowi Gikiewiczowi. Jak pokazały jednak powtórki WKS słusznie miał pretensje, bo zanim w polu karnym piłka trafiła do Nowaka, to jeden z jego kolegów pomógł sobie ręką, by ją opanować w środkowej strefie boiska, co zresztą wrocławianie reklamowali. Arbiter decyzji nie zmienił - podyktował rzut karny.

Do piłki podszedł Łukasz Madej - we Wrocławiu nie chciany głównie przez Oresta Lenczyka. Czekał długo zanim Rafał Gikiewicz wszedł na boisko. "Giki" chciał jeszcze potrzymać piłkę przed strzałem, ale pomocnik Bełchatowa mu jej nie dał. No i przy uderzeniu też nie pozwolił jej złapać. Cieszył się szaleńczo, bo udowodnił, że za wcześnie na Dolnym Śląsku się go pozbyto i to nie tylko dlatego, że dobrze wykonał jedenastkę, ale przez cały mecz regularnie ogrywał na skrzydle Mariusza Pawelca.

Dziwna była roszada, jakiej Levy dokonał by wprowadzić na plac bramkarza. Ściągnął kapitana i etatowego wykonawcę stałych fragmentów gry Sebastiana Milę, aby po kolejnych 10 min. zdjąć Dalibora Stevanovicia i dać szansę... Mateuszowi Cetnarskiemu. Już pomijając aktualną formę "Cetnara" to przecież zawodnik o podobnej charakterystyce, jak "Milowy". Co zatem chciał osiągnąć Czech?

Właśnie od starty bramki Śląsk ruszył dopiero do ataku i zaczął więcej biegać, stwarzać sytuacje podbramkowe. Łukasz Gikiewicz trafił nawet w poprzeczkę (strzelał z kilku metrów), ale pytanie zasadnicze: dlaczego wrocławianie nie grają tak od początku? Dlaczego mobilizują się, gdy przegrywają? Owszem - próbowali grać pressingiem na połowie rywala w pierwszej części mecz, ale bez przekonania.

W końcówce - znów na nieco ponad 10 min. - na boisko wszedł Eric Mouloungui. To za mało czasu, by wpłynąć na boiskowe wydarzenia.

Pierwsza porażka w tym roku stała się faktem. Europejskie puchary Śląskowi uciekają. Niebezpiecznie za to zbliża się ligowe przeciętniactwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska