Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk – King: Rozgrywający potrzebny od zaraz. WKS rozbity przez mistrza Polski

Dawid Foltyniewicz
Jednym z liderów Śląska był Arciom Parachouski (z lewej), zdobywca 14 punktów.
Jednym z liderów Śląska był Arciom Parachouski (z lewej), zdobywca 14 punktów. PAP/Maciej Kulczyński
KOSZYKÓWKA. Śląsk nie zrewanżował się Kingowi za porażkę w tegorocznych finałach Orlen Basket Ligi. Szczecinianie w meczu 4. kolejki rozbili we Wrocławiu WKS 60:83.

Jeszcze przed rozpoczęciem meczu można było poczuć, że nie jest to kolejne spotkanie ligowe jak każde inne. Hala Orbita wypełniła się niemal do ostatniego miejsca, po raz pierwszy w tym sezonie Śląsk musiał „uruchomić” trybunę za jednym z koszy. Od pierwszych minut koszykarzom towarzyszył z kolei głośny doping. Trudno się temu dziwić - we Wrocławiu doszło do starcia dwóch najlepszych zespołów poprzedniego sezonu Orlen Basket Ligi. A Śląsk chciał zrewanżować się Kingowi za porażkę w finałach. Już początek meczu pokazał jednak, że będzie to nad wyraz trudne zadanie.

Gospodarze nie grzeszyli skutecznością. Po sześciu minutach mieli na koncie zaledwie pięć punktów. Koszykarze Śląska mieli spore problemy z dobrze zorganizowaną defensywą Kinga. Ponadto notowali straty, dając rywalom szanse na wyprowadzenie kontrataków. Po pierwszej kwarcie „Trójkolorowi” przegrywali 16:20.

Śląsk wykorzystał chwilową niemoc mistrza Polski i na początku drugiej „ćwiartki” doprowadził do wyrównania. To najwyraźniej podrażniło Wilki Morskie - Darryl Avery Woodson i Jhonathan Dunn rzucili dwie „trójki” w ciągu niespełna minuty. Przy wyniku 34:34 mogło się wydawać, że gospodarze wrócili do gry o zwycięstwo. Szczecinianie włączyli wtedy wyższy bieg i zakończyli drugą połowę serią 10:0, dzięki czemu schodzili na przerwę przy prowadzeniu 44:34. WKS musiał radzić sobie bez nominalnego rozgrywającego na parkiecie. Jawun Evans leczy kontuzję, a Łukasz Kolenda po grze w pierwszej kwarcie usiadł na ławce rezerwowych.

Po przerwie Śląsk nie rzucił się do odrabiania strat. Kibice w Hali Orbita kilkukrotnie byli świadkami, gdy gospodarze co najmniej dwukrotnie w jednej akcji nie potrafili zebrać piłki pod własnym koszem. A gdy już tak się działo, zwykle skutkowało to punktami dla Kinga. Trzecią kwartę zakończył celny rzut za trzy Woodsona, po którym drużyna prowadzona przez Arkadiusza Miłoszewskiego prowadziła już 66:47. Było jasne, że w ostatnich minutach Śląsk powalczy jedynie o jak najniższy wymiar kary.

W końcówce spotkania cudu nie było. Ostatecznie WKS przegrał 60:83 i po 4. kolejce Orlen Basket Ligi ma bilans 2-2. Mecz z Kingiem pokazał, że „Trójkolorowi” na gwałt potrzebują rozgrywającego, który pokieruje zespół. Kimś takim ma być Frankie Ferrari. Wrocławski klub w niedzielę ogłosił pozyskanie 27-letniego Amerykanina.

4. KOLEJKA ORLEN BASKET LIGI
WKS Śląsk Wrocław - King Szczecin 60:83 (16:20, 18:24, 13:22, 13:17)
Śląsk: Parachouski 14, Miletić 8, Gravett 8, Kolenda 7, Nizioł 7, Gołębiowski 6, Kulvietis 5, Zębski 3, Sitnik 2, Adamczak 0, Piśla 0.
King: Woodson 20, Mazurczak 18, Udeze 14, Meier 11, Dunn 8, Cuthbertson 7, Nowakowski 3, Żmudzki 2, Samiec 0, Borowski 0.

Guder & Janas. „Oburza mnie propozycja dla Marcina Torza”

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska