Sędzia Tomasz Szmydt uciekł na Białoruś. Ekspert Artur Dubiel: Prawdopodobnie został ewakuowany, by czerpać z jego wiedzy

Adam Kielar, portal i.pl: W poniedziałek dowiedzieliśmy się o ucieczce z Polski sędziego Tomasza Szmydta. Czy Pana zdaniem jest to dowód na to, że był on współpracownikiem służb Białorusi lub Rosji, czy po prostu tzw. pożytecznym idiotą?

Artur Dubiel, uniwersytet WSB Merito, autor podcastu i newslettera „Na Celowniku”: Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że faktycznie coś się musiało stać i ten pan sędzia został po prostu ewakuowany. Tak więc albo służby wpadły na jego trop albo się wydarzyło coś, co spowodowało, że trzeba było go wywieść. Pewnie zbiegiem okoliczności nie jest też to, że akurat wziął urlop w tym czasie. Tę akcję czy też operację trzeba było przygotować. Nie mogło to się udać z dnia na dzień, więc pewnie stąd pretekst w postaci urlopu, kiedy nikt nie zwrócił uwagi, że danej osoby nie ma w pracy. Nie mamy wiedzy tak naprawdę, w jaki sposób tę granicę przekroczył czy przeszedł na swój paszport, czy też może został w jakiś sposób przemycony. W każdym razie nagle pojawił się na Białorusi. Wielu komentatorów też obstawia, że organizatorem tego wszystkiego jest Rosja, no a Mińsk to tylko pośrednik.

Jakim zagrożeniem dla bezpieczeństwa mogła być osoba na takim stanowisku jak sędzia współpracująca z obcymi służbami?

Z doniesień medialnych wiemy, że też miał rozpatrywać sprawy osób, którym właśnie nie chciano udzielić poświadczenia bezpieczeństwa, czyli tym samym dostępu do informacji niejawnych, więc widocznie służby miały jakieś podstawy ku temu. No i trafiało to przed oblicze sądu, więc ten pan też przez to mógł mieć dostęp do informacji o tym, kim się służby zajmowały, jakie informacje mają i jaki warsztat tak naprawdę reprezentują. Niestety przez najbliższy okres będzie pewnie się tym wszystkim dzielił z naszym – jakby nie patrzeć – przeciwnikiem.

W jaki sposób mógł on ukryć się przed polskimi służbami?

Pewnie nie dowiemy się tak naprawdę czy i jak długo współpracował, ani czy nasze służby za nim chodziły. Mogła być taka sytuacja, że Rosjanie lub Białorusini się zorientowali i dlatego zapadła decyzja, że należy go ewakuować, bo jeszcze dalsze korzyści można z niego czerpać. Nie porzucono go, tylko stwierdzono, że może posiadać cenną wiedzę. Tak naprawdę nie wiemy, czy nasze służby z jednej strony nawaliły, bo być może wcale się nim nie zajmowały, a być może robiły to w taki sposób, że niestety te ich działania też zostały wykryte. Nie czarujmy się, grupy przestępcze, tak samo jak służby specjalne, także prowadzą czynności przeciwko wykryciu, stosowane przez organy ścigania.

Dziękuję za rozmowę

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!