Usilnie proszę o nieposądzanie mnie o męski szowinizm, ale - niestety - to tylko one (a nie chłopcy i mężczyźni) od ładnych paru lat - manierycznie i z jakąś mniej lub bardziej świadomą kokieterią - w ten sposób wymawiają miękkie polskie spółgłoski ś, ź, ć, dź: z głosek całkowicie palatalnych robią z nich dźwięki półmiękkie, jak w innych językach słowiańskich i jak w czasach prasłowiańskich, np. czes’c’, s’ilny, z’ima, z rados’c’i, dz’iwny. Na miły Bóg, to przecież musi być - zapisuję fonetycznie - cześć, śilny, źima, z radośći, dźiwny - z [i]"ś", "ź", "ć", "dź"! - chciałoby się zawołać, i to gromkim głosem.
Nastolatki płci żeńskiej raczyły mnie ostatnio w czasie parogodzinnej podróży pociągiem taką właśnie artykulacją, doprawianą w dodatku co parę minut epidemicznym wręcz zaimkiem mi na początku zdania: "Mi takie włosy pasują", "Mi to zupełnie nie odpowiada", "Mi na tym nie zależy".
Przypominam: mi to tzw. enklityka (od greckiego [i]enklidzo "opieram się o poprzednika"), czyli forma, która sama dla siebie nie może zyskać akcentu, lecz tworzy jeden zestrój akcentuacyjny z wyrazem poprzedzającym, np. PO-daj mi, U-wierz mi, DA-ruj mi (a nie: po-DAJ-mi, u-WIERZ-mi, da-RUJ-mi). Ponieważ pierwszy wyraz w zdaniu jest zawsze pod akcentem, enklityczne mi pojawić się tam nie może; konstrukcje jedynie poprawne to [i]MNIE takie włosy pasują, MNIE to zupełnie nie odpowiada, MNIE na tym nie zależy.
Moje towarzyszki podróży metodycznie "dobijały" mnie też - zresztą jak wszyscy dookoła - przysłówkiem ciężko: "Ciężko się będzie tego pozbyć", "Ciężko jest rzucić palenie", "Ciężko to sobie wyobrazić", "Ciężko powiedzieć", "Ciężko przewidzieć". Żeby znów nie przywoływać imienia boskiego, zapytam tym razem z pijanym hałasem - jak lubił mawiać nieodżałowany Kisiel, czyli Stefan Kisielewski (skończyłby w tym roku 100 lat, gdyby żył ): czy w polszczyźnie zaprzestano już używania takich określeń, jak trudno, niełatwo, nieprosto?! - To nieznośne, potoczne, obciążone tyloma funkcjami znaczeniowymi [i]ciężko (ciężko zachorował, ciężko mu na sercu, ciężko pracuje, ciężko chodzi, ciężko oddycha) zaczyna się już nawet wciskać do prac naukowych: "To ciężki problem badawczy" - przeczytałem przed paroma tygodniami w jednej z prac doktorskich i nie po raz pierwszy w życiu uświadomiłem sobie, jak mądra jest sentencja łacińska o kropli, która drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym padaniem (gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?