- Będziemy kibicować Śląskowi. Niech grają jak najlepiej i wygrywają z naszymi rywalami - powiedział po meczu z WKS-em trener Górnika Jan Żurek. Okazuje się bowiem, że to faktycznie ekipa Mariusza Rumaka może w ostatnich trzech kolejkach rozdawać karty w walce o utrzymanie. Wrocławianie mają bowiem w terminarzu spotkania u siebie z Termalicą oraz Górnikiem Łęczna, a także wyjazdowy mecz z Wisłą Kraków.
- Pierwsza połowa nie wyglądała dobrze. Nie tak powinniśmy rozgrywać to spotkanie. W drugiej części poprawiliśmy organizację gry, udało nam się zdobyć bramkę. Pewnie zabrakło doświadczenie, żeby wywieźć remis z trudnego terenu - podsumował spotkanie trener Mariusz Rumak. Faktycznie - chyba nieco zabrakło gościom boiskowego cwaniactwa. Mógł na przykład Lasza Dwali przerwać akcję Sebastiana Stebleckiego faulem.
- Bramka w końcówce boli, ale taki jest futbol. Musimy pogodzić się z porażką. Nie weszliśmy dobrze w mecz, ale za to w drugiej połowie całkowicie dominowaliśmy. Zabrakło nam szczęścia i niestety nie udało nam się wywieźć punktów. Górnik niczym nas nie zaskoczył, ale my przespaliśmy początek meczu - stwierdził Gruzin.
Wrocławianie faktycznie trochę przespali pierwszą połowę. W drugiej nadzieję na korzystny wynik dał im Kamil Biliński, który zagrał pierwszy raz od 11 marca, czyli od debiutu Mariusza Rumaka w wyjazdowym pojedynku z Koroną Kielece (2:2). „Bila” potem dwa razy nie znalazł się w meczowej 18, a kolejne cztery mecze przesiedział na ławce rezerwowych.
- Długo czekałem na swoją szansę, bo już trochę meczów minęło, odkąd ostatnio byłem na boisku. Cieszę się, że w jakimś stopniu mogłem pomóc chłopakom, ale niestety to nie wystarczyło. Nie udało się wywieźć korzystnego wyniku, choć walczyliśmy i w drugiej połowie zasłużyliśmy co najmniej na remis - powiedział Biliński.
Jego trafienie z 84 min? Stadiony świata - powalczył o piłkę, obrócił się (chociaż asystowali mu rywale), a potem huknął tak, że Grzegorz Kasprzik nawet nie zareagował. Czy to trafienie przybliży Bilińskiego do pierwszej jedenastki?
Nie wydaje nam się. W meczu z Górnikiem wszedł nie za Bence Mervo, ale za Tomasza Hołotę. Przez moment zatem WKS grał dwójką napastników. - Przegrywaliśmy i trzeba było wzmocnić siłę ataku. To jeden z wariantów, który możemy zastosować w kolejnym spotkaniu - tłumaczył Rumak, który do tej pory bardzo dużym zaufaniem obdarzał węgierskiego napastnika - we wszystkich jego siedmiu meczach wystawiał Mervo w pierwszym składzie i tylko dwa razy ściągał z murawy w trakcie spotkania.
- Nie możemy się załamywać. Musimy teraz skupić się na Termalice, wygrać to spotkanie i zapewnić sobie utrzymanie. Głowa do góry i walczymy dalej - patrzył w przyszłość Piotr Celeban. Mecz z Niecieczą w sobotę. I nie będzie to łatwe spotkanie. „Słoniki” przegrały niespodziewanie z Górnikiem Łęczna 0:2 i są tylko dwa oczka nad kreską.
Na spotkanie do Zabrza pociągiem specjalnym dotarła spora grupa kibiców z Wrocławia - ok. 1000. Trzeba uczciwie przyznać, że doping zrobili bardzo dobry (wszyscy m.in. założyli zielone peleryny), ale niestety odpalili w trakcie meczu race, więc możemy w ciemno założyć, że czeka ich kolejny zakaz wyjazdowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?