Trener Jan Urban w Chorzowie nie mógł skorzystać z Sito Riery. Hiszpan po zderzeniu w ostatnim, wygranym przez Śląsk 1:0 meczu z Wisłą Kraków, długo miał zawroty głowy i lekarze nie kazali mu trenować. Rierę na skrzydle zastąpił jego rodak - Joan Angel Roman.
Poniedziałkowe spotkanie rozpoczęło się dla wrocławian najgorzej, jak tylko mogło. Już w 8 minucie po prostej stracie w środku pola piłka trafiła do Patryka Lipskiego, który idealnie obsłużył Miłosza Przybeckiego. Jeden z najszybszych piłkarzy w całej LOTTO Ekstraklasie bez problemów urwał się Mariuszowi Pawelcowi i sprytną podcinką pokonał wychodzącego z bramki Mariusza Pawełka.
Po szybko strzelonym golu podopieczni Waldemara Fornalika zaczęli grać tak, jak lubią najbardziej - cofnęli się niemal całą jedenastką na własną połowę i czyhali na kontry.
Śląsk z kolei nie zamierzał kalkulować. „Wojskowi” co chwilę gościli z piłką w okolicach pola karnego Libora Hrdlicki, ale brakowało im przysłowiowej kropki nad i. Albo któryś z obrońców w ostatnim momencie blokował strzał gości z Wrocławia, albo szwankowało ostatnie podanie. Dwie niezłe okazje przed przerwą zmarnował Kamil Biliński, jedną bardzo aktywny Łukasz Madej, a raz zbyt późno na strzał zdecydował się Robert Pich.
Co prawda w 39 min „Bila” pokonał słowackiego bramkarza „Niebieskich”, ale sędzia odgwizdał spalonego. Telewizyjne powtórki nie dały jednoznacznej odpowiedzi, czy prowadzący te zawody Bartosz Frankowski z Torunia podjął słuszną decyzję. Naszym zdaniem mógł uznać gola.
Co ciekawe, po przerwie nie oglądaliśmy już... sędziego Frankowskiego. Arbiter doznał kontuzji mięśniowej i piłkarzy na drugą połowę wyprowadził sędzia techniczny Robert Marciniak, dla którego był to debiut w Ekstraklasie.
Drugą połowę znów lepiej rozpoczęli gospodarze. Już w 48 min Pawełek w ostatnim momencie uprzedził wychodzącego z nim 1 na 1 Jarosława Niezgodę, ratując swój zespół przed utratą drugiej bramki. Po chwili strzałem z ostrego kąta odpowiedział Biliński, ale Hrdlicka był na posterunku.
W 69 min niedoświadczony arbiter popełnił fatalny błąd - odgwizdał rzut karny za faul Adama Kokoszki na Niezgodzie. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego, gdyby nie fakt, że faul był kilkadziesiąt centymetrów przed polem karnym! Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł były piłkarz WKS-u Rafał Grodzicki i pewnym strzałem w środek bramki podwyższył prowadzenie Ruchu.
Po tej akcji na murawie zameldował się Łukasz Zwoliński. Wypożyczony z Pogoni Szczecin napastnik zastąpił Bilińskiego, ale nie nie udało mu się odwrócić losów tej rywalizacji.
Teraz można już tylko gdybać, ale gdyby sędziowie zgodnie z duchem gry puścili akcję, po której Biliński trafił na 1:1 i nie podarowali Ruchowi karnego z kapelusza, to wynik mógłby być zupełnie inny. Ta porażka mocno ogranicza szanse Śląska na znalezienie się w górnej ósemce po rundzie zasadniczej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?