Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Błaszczyk: Dogonić Łódź

Paweł Witkowski
O kontuzjach w zespole, nieobecności Ewy Matyjaszek i rotacji na pozycji libero w rozmowie z Pawłem Witkowskim opowiada Rafał Błaszczyk.

Zagraliście dobry mecz z Atomem a nie zdobyliście nawet punktu, po słabym spotkaniu z Vukovarem, wygraliście. Siatkówka to przewrotna dyscyplina...

Gramy co dwa, trzy dni, a oprócz tego trenujemy. Patrzymy w kalendarz i musimy dokonywać wyborów. Czasami jest tak, że jakiś mecz musimy potraktować inaczej. Mamy w zasadzie pięć zawodniczek poza grą. W takich momentach należy koncentrować uwagę na kluczowe dla nas spotkania. Jak do tej pory myślę, że osiągamy całkiem dobre rezultaty, patrząc na sytuację w jakiej się znaleźliśmy. W momencie, gdy zaczęliśmy grać, jakby, na ostrzu noża to pokonaliśmy Piłę. Trzy punkty wywalczyliśmy też z Mielcem i Białymstokiem, wcześniej AZS pewnie ograliśmy również w Pucharze Polski. Chciałbym rzucać się na zespoły typu Muszynianka i Trefl, ale zważając na sytuację, że mamy do dyspozycji tak wąski skład i napięty terminarz, który wzięliśmy na siebie, moglibyśmy wtedy nie osiągnąć nic, nawet w tych meczach z drużynami w naszym zasięgu. Pojedynek z Vukovarem nie był dla nas najistotniejszy. Byłem przekonany, że go wygramy, choćby w takim stylu jak to zrobiliśmy we wtorek. Dlatego nie wymagałem od zawodniczek, aby wykorzystały w nim maksimum siły i zaangażowania, bo może tego zabraknąć w ważniejszych dla nas momentach. Jednak nie chcę zgodzić się z falą krytyki jaka nas spotkała. Przecież nie odpuszczamy meczów, a mamy napięty harmonogram. Gramy o zwycięstwo, szanujemy rywala, kibiców i sponsora.

Skąd tak częste rotacje na pozycji libero?

Tą pierwszą zdecydowanie jest bardziej doświadczona Ola Krzos. Dorota jeszcze się uczy, to jej pierwszy rok PlusLidze. Rotacje wcale nie są takie częste. Wcześniej powiedziałem zawodniczkom, w którym meczu zagrają. Czasem też decyduje też sytuacja kadrowa. Zostaliśmy z dwiema przyjmującymi i postanowiliśmy, że to Ola będzie dawać zmiany tym zawodniczkom. Nowatorskie rozwiązanie z dwiema libero w jednym spotkaniu. To rzadko się zdarza, ale też nie każdy w składzie na tej pozycji ma dwie zawodniczki o zbliżonych umiejętnościach. Ola jest pewniejsza w przyjęciu, a Dorota dobrze radzi sobie w obronie i staraliśmy się to wykorzystać.

Ewa Matyjaszek doznała kontuzji?

Nie. Nie chciałbym się zagłębiać w szczegóły. To sytuacja losowa, jest chora, musiała przejść zabieg chirurgiczny. Teraz jest w domu i czuje się coraz lepiej. To wydaje się najważniejsze w tej chwili.

Największą bolączką w tym sezonie jest przyjęcie, czy może rozegranie?

Ja bym bardziej szukał innych elementach, oczywiście nie zaniedbując tych wymienionych. Decydujący jest atak i zagrywka. Najsłabiej spisywaliśmy się właśnie w tym drugim elemencie. W tej chwili jest lepiej, ale wciąż próbujemy to poprawić.

Nie żałujecie, że nie udało się wam zatrzymać w klubie Joannę Wołosz?

Bardzo fajna zawodniczka. Pracowało mi się z nią bardzo dobrze. U nas uczyła się ligi. Ma duży potencjał ruchowy, motoryczny i intelektualny, co jest istotne na jej pozycji. Złożyliśmy jej wydaje się ciekawą ofertę, wybrała inną. Nie ona pierwsza, pewnie też nie ostatnia.

Marta Haładyn jest obecnie jedyną rozgrywającą. W związku z tym może liczyć na specjalne traktowanie?

Powiedziałem jej, że ma zakaz używania noża w domu (śmiech). Nakłada stabilizatory na stawy, nie możemy więcej zrobić. Jednak nie dajmy się zwariować. Jestem przekonany, że Marta sobie poradzić. Znam ją bardzo dobrze. Prowadziłem ją od grup młodzieżowych. Nie przypominam sobie, żeby nie mogła wystąpić w meczu. To zawodniczka, która nawet jeśli coś się dzieje, to zaciska zęby i gra.
W tym sezonie jest mocno pokrzykuje pan na swoje podopieczne. W poprzednim sezonie było ciszej na ławce trenerskiej. Z czego to wynika?

Z rozmów ze starszymi zawodniczkami. Chodzi o to, aby zespół grał pod trochę większą presją i trudnij będzie mu się zdekoncentrować. Często zdarzały się przestoje w grze. Teraz staram się do tego nie dopuścić. To zadziałało, ale zdaję sobie sprawę, że to nie jest metoda na wieczność. Bo gdy ktoś się do tego przyzwyczai, nie będzie już bodźcem.

Kontrowersje budzi podpisanie kontraktu z Anną Witczak, która w tym sezonie nie rozegrała ani jednego meczu...

W poprzednim sezonie przytrafiła jej się fatalna kontuzja stopy, która wyeliminowała ją z gry na długi okres. Gdy odbudowała formę już w pierwszym meczu po powrocie skróciła nogę w stawie skokowym. Olbrzymi pech. Jednak szybko wróciła na boisko. To była już faza play-off. Grała z Mielcem, z Łodzią i ten zespół zaczął funkcjonować tak jak mi się to w głowie rysowało na początku sezonu i czego z powodu wielu kontuzji w zespole nie udawało mi się wdrożyć. Ania spisywała się wtedy dobrze, więc postawiliśmy na nią. Wtedy nie było tematu kontuzji barku. Pojawił się niestety na trzecim treningu w tym sezonie.

Milena Rosner w tym sezonie raczej zawodzi...

Jej problemem jest skuteczność w ataku. Ona nigdy nie była bombardierem. Jej atutem zawsze była technika, operowanie piłką. Brakuje jej właściwej dynamiki. Jednak z meczu na mecz widać poprawę. Lepiej jest natomiast w przyjęciu. Odbiera piłki dobrze lub bardzo dobrze. Jej atutem jest doświadczenie i panowanie nad tym co dzieje się na boisku. Może to nie jest widoczne dla kibica. Jest w stanie coś podpowiedzieć, sama wyciąga wnioski. Zawsze stawia sobie wysokie cele. To, że nie jest jej łatwo przebić się w naszych rozgrywkach wynika z coraz trudniejszej rywalizacji PlusLigi. Możemy się denerwować, że się męczyliśmy, ale wygrywamy z mistrzem Chorwacji. BKS przechodzi Urałoczkę. W Lidze Mistrzyń nasze drużyny wygrywają, a sami trenerzy mówią, że jeszcze czegoś w grze tych zespołów brakuje. To pokazuje, że jak wysoki mamy poziom w lidze.

W Łodzi odeszła Karolina Kosek i klub szybko sprowadził Mateę Ikić, która spisuje się dobrze. Nie rozważaliście wzmocnień po pladze kontuzji jaka was spotkała.

Przed sezonem nikt nie zakładał kontuzji. Budżet był zaplanowany na 14 zawodniczek. Wydawało się, że to wystarczający wentyl bezpieczeństwa. Nasze możliwości nie są nieograniczone. Samo sprowadzenie Rosner było mocno dyskutowanie.

Klub nawiedziła plaga kontuzji. Może narzucił pan zbyt duże obciążenia treningowe...

Analizujemy sytuację. Przyczyn zawsze staram się szukać w sobie. Rozmawiam z całym sztabem, a mam tam dwóch fizjoterapeutów, trenera przygotowania fizycznego. Zadajemy sobie pytanie co można było zrobić lepiej? Ale co można było zrobić np. w przypadku Ani Witczak, która urazu nabawiła się po pierwszych dniach zajęć, na treningach wprowadzających. Jej kontuzja prawdopodobnie wynikła z wieloletniej eksploatacji organizmu. Bogusia Pyziołek doznała urazu po uderzeniu piłką, Marta Sobolska skręciła staw kolanowy podczas jednego z treningów. Robimy wiele ćwiczeń prewencyjnych, jednak nie mogą uchronić przed wszystkim. W tym sezonie prześladuje nas ogromny pech. Po niespełna trzech tygodniach zajęć mieliśmy już trzy operacje.

Które z kontuzjowanych zawodniczek wróci do gry jeszcze w tym sezonie?

Bogusia już trenuje. Pojawiła się na ławce w meczu z AZS-em, ale jeszcze nie jest w pełni przygotowana do gry. Kontuzja Kasi Jaszewskiej to sprawa stawu lędźwiowo-krzyżowego. Mógł być spowodowany małą ilością odpoczynku. Grała w reprezentacji. Daliśmy jej więcej wolnego, ale niestety jej organizm dał znać o sobie. Kasia już wróciła do treningów, na pewno zobaczymy ją na boisku w tym sezonie.

Patrzycie ile oczek brakuje do awansu do play-off?

Bardziej liczę ile punktów mamy do Łodzi. Mamy szansę ich wyprzedzić. Szóste miejsce by nas satysfakcjonowało. Jeśli chodzi o kolejną fazę. Jeśli dojdą, w co głęboko wierzę, sądzę że o to piąte miejsce będziemy się bić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska