Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny: Nie oddam głosu na geja

Małgorzata Moczulska
Radny Wojciech Kielka podczas spotkania wyborczego Solidarnej Polski (na zdjęciu z Beatą Kempą)
Radny Wojciech Kielka podczas spotkania wyborczego Solidarnej Polski (na zdjęciu z Beatą Kempą)
Trwa kampania przed wyborami samorządowymi. W Świdnicy tematem są długi i orientacja seksualna. Czy kandydując godzimy się na prześwietlenie całego naszego życia?

Wojciech Kielka, pedagog, miejski radny i działacz Solidarnej Polski, zaatakował na portalu społecznościowym kandydata na prezydenta Świdnicy Rafała Ząbczyka. Zaatakował bezpardonowo: "Jest taki Pan w Świdnicy spełniony zawodowo, pełno jego „twarzy” ostatnio wszędzie i pragnie zarządzać budżetem naszego miasta jako Prezydent. Taki sobie przedsiębiorca ze Świdnicy" - napisał i zamieścił informacje ze strony handlu długami dotyczące niezapłaconych faktur za telefon oraz skan licytacji komorniczej lokalu mieszkalnego kandydata.

Kilka dni później radny zasugerował też, że jeden z kandydatów na prezydenta jest homoseksualistą i by uważać "aby po wyborach w Świdnicy nie powstała tęcza, jako wzór pewnej mniejszości kochającej inaczej". A kiedy wytknięto mu, że jako pedagog powinien mieć więcej tolerancji, stwierdził, że nigdy przy urnie nie odda głosu na geja i jego stowarzyszenie.

Pytany przez nas, czy nie przesadza, stwierdził, że nie, bo nie lubi politycznej schizofrenii i hipokryzji. - Jeśli ktoś przedstawia się jako prężny przedsiębiorca, a nim nie jest, musi się liczyć z tym, że ktoś pokaże wyborcom, jaka jest prawda. A tolerancja? Jestem tolerancyjny, a mam też swoje wartości i nie wyobrażam sobie, że homoseksualista byłby np. opiekunem dzieci czy był prezydentem miasta.

Rafał Ząbczyk uważa, że wpisów radnego nie warto ani dementować, ani komentować. - Myślałem, że w kampanii będziemy się spierać na pomysły i programy, a nie na ilość wylanego błota. Ale czego się spodziewać po panu Kielce, który w wyborach do europarlamentu zdobył w mieście 35 głosów, co świadczy o tym, że merytorycznej kampanii prowadzić nie potrafi - mówi Ząbczyk.

W innych miastach w regionie kampania jest na razie wyjątkowo spokojna. Choć np. Jarosław Rabczenko, kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta Legnicy, musiał zmierzyć się z serią publikacji o rozliczeniach w Agencji Rozwoju Regionalnego "Arleg", w której jest prezesem. Jego oponenci zadbali o to, by media otrzymały informacje o tym, że niektóre z przetargów wygrywali albo pracownicy samego Arlegu prowadzący prywatną działalność albo osoby związane z członkami zarządu.

- Spodziewałem się, że kampania będzie twarda - broni się Rabczenko. - O ile jednak byłem przygotowany na ataki z legnickiego ratusza, to niestety zajadłość, z jaką zwalcza moją kandydaturę część członków PO, przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Momentami czułem się jak słynny Franz Kafka - dodaje.

Eryk Mistewicz, konsultant polityczny, mówi wprost: jeśli człowiek decyduje się na wejście do życia publicznego, to musi się liczyć z tym, że nawet grzechy sprzed 30 lat zostaną mu przypomniane. I nie nazywałbym tego czarnym PR. W walce politycznej zawsze orężem była triada: agentura, kasa i seks i jeśli ktoś coś ma na sumieniu, to z pewnością oponenci mu o tym przypomną. Tłumaczy, że w dobie internetu nic nie da się ukryć. - Swoim klientom zawsze powtarzam: miałeś kochankę, długi, jest na ciebie teczka, nie otwieraj drzwi do polityki, bo oberwiesz nie tyko ty, ale i twoi bliscy. Chyba, że jesteś gotowy na konfrontację i potrafisz przyznać: byłem złym mężem, jestem homoseksualistą, powinęła mi się noga w biznesie. Wtedy jest szansa, że uda się z tego wyjść obronną ręką - dodaje Mistewicz.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska