Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radni miejscy zgodzili się na prywatyzację Śląska Wrocław. Miasto będzie jednak dokładać do klubu, bo nie sprzeda wszystkich udziałów

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Dawid Antecki/slaskwroclaw.pl
Podczas 68. sesji rady miasta Wrocławia głosowano nad przyjęciem uchwały w sprawie zbycia akcji w spółce WKS Śląsk Wrocław. Radni dali zielone światło do niepełnej prywatyzacji klubu. Uważają jednak, że to działanie pod presją polityczną.

Przyjęcie uchwały w sprawie zbycia akcji w spółce WKS Śląsk Wrocław przebiegło gładko. Generalnie wszyscy radni z małymi wyjątkami zgodzili się, że Śląsk należy sprywatyzować.

Prywatyzacja niepełna. Miasto chce zachować spore wpływy

- Cenę określiliśmy jako 8,5 miliona złotych za 100 procent akcji. Chcemy zbyć od 51 do blisko 80 procent, czyli większościowy pakiet udziałów, zachowując wiązkę uprawnień dla gminy – mówiła Maria Michułka, dyrektor Biura Nadzoru Właścicielskiego w magistracie.

Urzędniczka tłumaczyła, że po negocjacjach z inwestorami zainteresowane podmioty złożą wiążące oferty i urząd wybierze tę, która „zapewni spółce jak najlepszy rozwój”.

- 8,5 miliona to cena minimalna, jest wynikiem wartości aktywów netto pomniejszonych o zobowiązania. Wycena została wykonana przez kancelarią podatkową, czyli niezależny podmiot – przekonywała dyr. Michułka.

Cena opiera się głównie o wyniki sportowe i wartość zawodników. Jest wycenione także prawo do korzystania ze znaku i prawo do czerpania korzyści majątkowych. Nie jest to jednak prawo do samego znaku, tylko do korzystania.

- Szukamy inwestora, a nie kupującego akcje. Ta wycena jest podana w kontekście inwestycji, na które liczymy. Cena nie będzie brana na pierwszym miejscu pod uwagę, chodzi o stabilny plan rozwoju spółki – mówiła dyr. Michułka.

Gmina zachowa jednego członka w radzie nadzorczej oraz minimalny pakiet akcji, co pozwoli na realizowanie uprawnień związanych z kontrolą akcjonariuszy oraz zapewnienie możliwości prawa odkupu, kiedy inwestor nie wywiąże się z umowy inwestycyjnej.

W umowie inwestorskiej będą wprowadzane ograniczenia dotyczące akcji. Chodzi o obciążenia i zobowiązania zabezpieczone na tych aktywach. Inwestor będzie miał np. zakaz zmiany miejsca rozgrywek domowych klubu czyli stadionu Tarczyński Arena.

- Natomiast akademia WKS czyli Wrocławskie Centrum Sport – ten projekt jest bezpieczny i zmiana właścicielska nie będzie miała wpływu na realizację projektu. Odpowiedzialność i uprawnienia będą przeniesione na inną jednostkę miejską – dodała Michułka.

Prywatyzacja pod presją polityczną? Radni: to nie jest dobry czas

Mieszkańcy z pewnością oczekują prywatyzacji, ale radny Michał Kurczewski z PiS zastanawia się, czy nie jest ona wymuszona kiepską sytuacją Śląska.

- Jeśli tak, to nie jest to najlepsze rozwiązanie. Powinniśmy ją przeprowadzać w bardziej korzystnym momencie. Dlaczego zakładamy z góry, że inwestor może mieć niecne plany? Po co nam pakiet zabezpieczający? To zastanawiające – stwierdza Kurczewski.

Przypomnijmy, że prezydent Jacek Sutryk, startując w wyborach, obiecał prywatyzację Śląska. Pierwsze co zrobił, to Śląsk wykupił praktycznie do 100 procent.

- Przez 4 lata nie wykonał praktycznie żadnego realnego ruchu, by dotrzymać obietnicę wyborczą. Kiedy pojawił się realny ruch? Gdy klub stał się obciążeniem o charakterze politycznym, bo grozi mu spadek – uważa radny Piotr Uhle.

Przewodniczący klubu radnych Nowa PL oświadcza, że jeśli celem byłoby dobre sprywatyzowanie klubu, nie rozstrzygałoby się to w chwili awansu bądź spadku, pod koniec sezonu.

- Dzisiaj nie wiemy, kto będzie prezesem, dyrektorem sportowym i trenerem. Śląsk powinien zostać sprywatyzowany, ale nie pod presją i mądrze. Śląsk Wrocław to poważna sprawa. Nie możemy sobie pozwolić Dzień Świstaka – mówi Uhle.

Zadał wrocławskiemu magistratowi pytania, na które nie otrzymał, jak stwierdza, „wyczerpujących” odpowiedzi.

  • Ile podmiotów składało zapytania zainteresowania zakupem Śląska Wrocław?
  • W jaki sposób dzielone będą zyski ze sprzedaży wychowanków akademii Śląska?
  • Jaka jest i czy ktoś przeprowadził realną cenę wartości szyldu piłkarskiego Śląska. Spółka w tym momencie szyld dzierżawi.
  • Czy i kto z urzędu miasta poniesie odpowiedzialność za obecną kondycję Śląska?

Będziemy dokładać z podatków do interesu

Na nieco inny aspekt związany ze Śląskiem zwraca uwagę radny Andrzej Kilijanek z PiS.

- Impulsywnym działaniem było zwolnienie Dariusza Sztylki. A uważam, że miasto powinno go godnie pożegnać, bo włożył dużo serca w ten klub – oświadcza Kilijanek.

Jak dodaje, każdy sobie wyobraża, że nie będziemy musieli z podatków łożyć na klub, ale tak nie jest. To będzie bowiem częściowa prywatyzacja.

- Mam obawy z poprzednich prób prywatyzacji, które kosztowały nas dziesiątki milionów złotych. Uważam, że musimy przestać myśleć jako miasto. Klub to nie jest coś, co musimy trzymać w zasięgu naszej ręki. Niekoniecznie wymuszać wpływ na większościowym udziałowcu. Fajnie jest mówić, że oddajemy klub, ale stadion będzie w naszych rękach, akademia będzie w naszych rękach. Jak się okaże, że strony nie mogą się porozumieć, powtórzy się sytuacja jak np. z panem Solorzem – ostrzega radny Kilijanek.

Nie zgadza się z zarządzeniem akademii Śląska Wrocław w formie fundacji.

- To infrastruktura z potencjałem, także zarobkowym, a wy macie nadzieje tylko na dofinansowania rządowe lub samorządowe – skwitował Kilijanek.

Miał być spokój do końca sezonu, ale prezydent się wyłamał

Maciej Zieliński, legenda koszykarskiego Śląska Wrocław, a zarazem radny miejski uważa, że próba prywatyzacji to dobra wiadomość, ale odczuwa pewien niepokój.

- Tryb, w jakim to przedstawiono, nie należy do często spotykanych. Prezydent napisał na Twitterze, że drużyna potrzebuje spokoju, przed nami najważniejsze mecze i potem będą podejmowane decyzje. Teraz czeka nas najważniejszy mecz z Legią, decydujący, a my dostajemy bombową informację o rozpoczynającym się procesie – mówi Zieliński.

Potwierdza słowa Kilijanka - Dariusz Sztylka został potraktowany skandalicznie, a całe życie poświęcił Śląskowi. - Każdego można zwolnić, ale nie w taki sposób – oświadcza Zieliński.

Jolanta Niezgodzka, radna Nowej PL, apeluje, by miasto sprzedało wszystkie udziały. Jej zdaniem, nie stać nas na to, by przeznaczać kolejne miliony i utrzymywać drużynę piłkarską.

- Po to skupiliśmy wszystkie akcje, żeby potem w sposób odpowiedzialny przeprowadzić sprzedaż. A tak wracamy do sytuacji z 2019 roku. Sposób zakomunikowania nam całego procesu był nieodpowiedzialny. Ja dowiedziałam się z Twittera – informuje Niezgodzka.

Nie wszyscy są za prywatyzacją

Zupełnie inne stanowisko przedstawia radny z klubu Jacka Sutryka - Jarosław Charłampowicz

- Jestem przeciwko prywatyzacji Śląska Wrocław. Byłaby to sytuacja absurdalna. Ale dzisiejsza propozycja nie jest propozycją prywatyzacji, tylko zakończenia procesu, który zapowiedział prezydent Sutryk w 2019 roku. Mówił o uporządkowaniu, stworzeniu bazy oraz strategicznym partnerze dla gminy, który będzie miał własne cele, ale też uzna nasze cele. I dlatego prezydent ma moje 100 procentowe poparcie – deklaruje Charłampowicz.

Dodaje, że dzisiaj nie ma skłóconych współwłaścicielu. Miasto jest właścicielem, a to plus, ponieważ może zaprosić kogo zechce do współpracy.

Głos na sesji w sprawie Śląska zabrała wiceprezydent Wrocławia Renata Granowska.

- Nie sprzedaje się historii Śląska, więc te 20 procent, które miasto chce zostawić, dotyczy pewnej decyzyjności ale i dokładania się do klubu. Właśnie dlatego, że nie sprzedaje się historii tego miasta – mówiła Granowska.

Zobacz:

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska