Pszczoły zamieszkają w centrum Wrocławia?

Fundacja Instytut Rozwoju Pszczelarstwa chce hodować pszczoły w stolicy Dolnego Śląska. W ten sprawie napisała list do Jacka Ossowskiego, przewodniczącego wrocławskiej rady miejskiej. Chcą, żeby zainteresował się tematem hodowli pszczół miodnych w mieście. Członkowie fundacji oczekują, że rada miejska zmieni regulamin dotyczący utrzymania czystości i porządku w mieście. Obecnie we Wrocławiu można hodować konie do celów rehabilitacyjnych, rekreacyjnych i sportowych, a także króliki i drób.

- Rozwiązania prawne istniejące w naszym mieście nie uwzględniają zmiany, jaka dokonała się w przeciągu ostatnich kilkunastu lat w polskim pszczelarstwie. Są też sprzeczne z nowoczesnym podejściem do kształtowania się relacji człowiek - przyroda - piszą autorzy listu.

Łukasz Wyszkowski, były miejski radny i współautor listu, zwraca uwagę, że w wielu europejskich metropoliach, np. w Paryżu, Londynie, a od dwóch lat także w Warszawie, hodowla pszczół stała się także sposobem na życie dużej grupy mieszkańców. - Pszczoła w mieście to nie tylko zdrowy i smaczny miód. To przede wszystkim wzbogacenie bioróżnorodności i ratunek dla niezliczonej ilości ptaków, roślin czy owadów oraz poprawa stanu miejskiej zieleni - uważa Łukasz Wyszkowski. Według niego, nie ma przeszkód, żeby ule powstawały w samym centrum Wrocławia.

- Pszczoły mogą być hodowane na dachu wrocławskiego ratusza. Taki miód byłby świetną promocją miasta. W okolicach Ossolineum, na dachu urzędu wojewódzkiego czy na Ostrowie Tumskim można doskonale wkomponować ule w miejscową architekturę - mówi Wyszkowski. Twierdzi, że zrobił wstępne rozeznanie i wiele hoteli oraz restauracji byłoby zainteresowanych własnym miodem.

Henryk Kłak, prezes Rejonowego Zrzeszenia Pszczelarzy w Oławie, który jest wieloletnim hodowcą pszczół, uważa, że nad tym pomysłem należy się bardzo poważnie zastanowić. - Pytanie, ile takich uli miałoby powstać. W jednym ulu najczęściej znajduje się jedna rodzina, która w sezonie może liczyć do 50 tysięcy pszczół. Według mnie kilkanaście uli w centrum miasta to za dużo. Kilka uli zaś na pewno nikomu nie powinno przeszkadzać - uważa Henryk Kłak.

- Widać, że hodowla pszczół zrobiła się modna. Teraz każdy chce mieć własny miód. Ludzie doceniają jego zdrowotne wartości - dodaje Kłak, który nie ukrywa, że cieszy go ta zmiana nastawienia społeczeństwa. - Kiedyś więcej osób bało się pszczół, zupełnie niepotrzebnie. Pszczoła bez powodu nie zaatakuje człowieka, choć są wyjątki - zdradza Kłak. Według niego, owada może rozdrażnić na przykład zapach intensywnych perfum.

Jacek Ossowski, przewodniczący rady miejskiej, radny klubu Rafała Dutkiewicza zaznacza, że kocha pszczoły, ale wie, że opinie na ich temat bywają różne. - W środowisku miejskim zbyt duża ilość pszczół może prowadzić do użądleń. To nie jest temat, którym powinni się zajmować radni. Na początku powinni zająć się nim eksperci z Uniwersytetu Przyrodniczego. Będę z nimi rozmawiał na ten temat - mówi Jacek Ossowski.

Mirosława Stachowiak-Róecka, przewodnicząca klubu PiS we wrocławskiej radzie miejskiej mówi, że na razie wie zbyt mało, aby już w tym momencie zadeklarować, jakie zdanie w tej sprawie będą mieć radni PiS. - Na pewno zaprosimy przedstawicieli fundacji na zebranie klubu, bo temat jest bardzo interesujący - mówi Mirosława Stachowiak-Różecka.