Wolontariusze interwencję podjęli kilka dni temu na Dolnym Śląsku. Zawiadomieni zostali przez miejscową weterynarz, która była w jednej ze wsi w pobliżu Kostomłotów i zobaczyła to zwierzę. Stan tego psa, mimo wykonywanego zawodu, zszokował ją.
- Z takim okrucieństwem, brakiem człowieczeństwa w człowieku oraz litości dla cierpienia zwierzęcia, nie spotkaliśmy się dawno. Chociaż na co dzień musieliśmy oswoić się z tym, że zwierzęta cierpią. Brak nam słów, myśli, emocji – mówią wolontariusze Ekostraży.
Pies ma roztrzaskaną, gnijącą głowę. Ma gorący, bolesny, guz, z którego leją się strugi gęstej ropy z krwią. A to uciska na oko, które wypadło; uciska też na szczękę i żuchwę. Kości czaszki są oddzielone i trudno z nich złożyć obrazowo jedną całość.
- Właściciel tłumaczy, że pies uderzył się głowę 8 miesięcy temu i leczy go maściami. Przez nieleczenie doprowadził psa do takiego stanu, że ostatnim zaleceniem, jakie otrzymał otrzymał od lekarza jest natychmiastowe uśpienie. Nie zgodził się na nią z litości dla własnych dzieci, które bardzo by to przeżyły. Dzięki temu cała rodzina mogła obserwować cierpienie i powolne konanie psa – pisze Ekostraż.
Stan psa jest kiepski, a od właściciela wolontariusze nie uzyskali informacji czy rana była badana, z czego się tak naprawdę wzięła. Aktualnie psu udzielana jest pomoc medyczna. Jednak rokowania nie są najlepsze.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?