LIST POŻEGNALNY JANUSZA ŻYCZKOWSKIEGO
Piszę ten list, choć wolałbym powiedzieć, to wszystko Pani osobiście. Opowiedzieć i podziękować. Jestem jedną z setek, a może i tysięcy osób, które w pewien sposób zawdzięczają Pani życie. Nie, nie przesadzam, choć zdaję sobie sprawę, że wszyscy jesteśmy narzędziami w rękach Stwórcy, i wierzę, że Pani również w ten sposób na swoje ziemskie działanie patrzyła. Dziękuję Bogu, że postawił Panią na naszej drodze.
To musiało być około 50. lat temu. Spotkanie z Panią w ramach poradnictwa rodzinnego, w jednej z zielonogórskich parafii. Po konferencji podeszło do Pani młode małżeństwo. Ona z długim czarnym warkoczem i wielkimi pytającymi oczyma. On z pogodnym, ale zatroskanym wyrazem twarzy, drobny, niewysoki mężczyzna. To moi rodzice. Kilka lat wcześniej na świat przyszła ich córka z dziecięcym porażeniem mózgowym. Kierowani miłością otworzyli się na dar życia, którego wielkość przerosła ich najśmielsze wyobrażenia. Nie wiedzieli jednak, czy jeszcze będą mogli mieć dzieci. Dzieci, których bardzo pragnęli, ale obawiali się medycznych komplikacji. Szukali wsparcia i z drżeniem serca oczekiwali na to co odpowie im Pani doktor.
Nie wiem jak przebiegło to Wasze spotkanie i co konkretnie im Pani powiedziała. Wiem tylko, że dała im Pani odpowiedź, której szukali i nadzieję, że wszystko jest jeszcze możliwe. Skierowani do wrocławskiego profesora, który miał poprowadzić planowaną ciążę, podjęli kolejną próbę. I wie Pani co, pani Wando? Udało się! Po ośmiu miesiącach przyszedłem na świat. Wcześniak, bo tak wtedy trzeba było, ale cały i zdrowy. Rok później urodził się mój brat. Dłużej leżał w inkubatorze, ale dziś to też kawał chłopa. W ogóle wyrośliśmy fest. Sami mamy rodziny i dzieci. Bogu dzięki wszystko dobrze się układa.
Chciałem Pani za to podziękować, bo w naszej rodzinnej historii ma Pani na stałe zapisane miejsce. Także za to, że przez lata wspierała pani młode pary na ich małżeńskiej, rodzicielskiej drodze. Za poświęcenie z jakim oddała się Pani trosce o życie, i że była Pani jego niezłomną strażniczką. Głęboko wierzę, że jeszcze się spotkamy i będzie okazja, żeby o tym porozmawiać. Jeszcze raz dziękuję, Pani Wando…
Wanda Półtawska – doktor psychiatrii i działaczka na rzecz obrony życia człowieka. 2 listopada skończyłaby 102 lata. Przez kilkadziesiąt lat doktor Półtawska zajmowała się poradnictwem małżeńskim i rodzinnym. Wykładała w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Była zaprzyjaźniona z Janem Pawłem II, z którym współpracowała. W 2016 roku została odznaczona Orderem Orła Białego.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?