Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemoc w rodzinie to plaga. Coraz więcej niebieskich kart

Małgorzata Moczulska
zdj. ilustracyjne
zdj. ilustracyjne pixabay.com
Każdego roku wałbrzyska policja zakłada około 300 niebieskich kart dla ofiar przemocy. Ubiegły rok był niestety rekordowy. Przemoc odnotowano w 370 rodzinach. Bite były głównie panie.

Małgorzata S. zabiła partnera na oczach dwójki malutkich dzieci. Zadała mu jeden cios nożem, ale prosto w serce. Została oskarżona o zabójstwo, ale do aresztu trafiła tylko na kilka tygodni. Już w trakcie śledztwa na światło dzienne wyszły bowiem liczne skrywane przez kobietę dramaty. Okazało się, że od lat była ofiarą przemocy domowej, tej psychicznej, fizycznej i seksualnej. Kobieta wychowała się w rodzinie alkoholików i choć marzyła o innym, lepszym życiu, z alkoholikiem się związała. Jan S. pochodził z Wałbrzycha, był od niej starszy o siedem lat i początkowo, jak zgodnie zeznawali sąsiedzi Małgorzaty S. z Witoszowa pod Świdnicą, pił rzadko.

Kiedy na świat przyszło ich pierwsze dziecko mężczyzna już prawie nie trzeźwiał. Pił w domu razem z rodzicami dziewczyny, u których mieszkali. Rok później 24-latka urodziła drugie dziecko i zaraz potem się poddała. Coraz częściej zaglądała do kieliszka. Awantury w domu były na porządku dziennym. Często widywano ją posiniaczoną, ale na pytanie co się stało zawsze miała jakąś wymyśloną odpowiedź, a to że spadła ze schodów, a to że się potknęła.

- A przecież wszyscy wiedzieli, że on ją tłukł jak worek kartofli - zeznał podczas procesu jeden ze świadków.

Kilka razy podczas awantur Małgorzata S. wezwała na pomoc policję. Miała założoną niebieską kartę, a rodzinę odwiedzał kurator.

W kwietniu 2017 roku w domu doszło do kolejnej awantury. Pijany Jan S. obrażał wulgarnie swoją partnerkę. Wtórowała mu równie pijana matka 24-latki. W pewnym momencie zdenerwowana Małgorzata S. chciała uderzyć mężczyznę, ale ten chwycił jej rękę, wykręcił ją, a potem złapał ją dwoma rękami za szyję.

- Dusił mnie, a ja czułam że tracę oddech - zeznała.

Dlatego chwyciła leżący na stole nóż i odruchowo dźgnęła nim mężczyznę. Trafiła w serce. Kiedy zorientowała się, co się stało, próbowała tamować krew i natychmiast wezwała pogotowie. Na pomoc było już za późno.

Podczas procesu 24-latka ze szczegółami opowiedziała o piekle, jakie zgotował jej Jan S. Była przez niego bita, kopana i gwałcona. Nie potrafiła się przeciwstawić...

W efekcie sąd uznał w ubiegłym roku, że oskarżona o zabójstwo konkubenta Małgorzata S. działała w granicach obrony koniecznej i uniewinnił ją od zarzucanych jej przez prokuraturę czynów. Za okoliczność łagodzącą uznano m.in. fakt, że kobieta od razu wezwała pogotowie i próbowała ratować rannego mężczyznę.

Z decyzją tą nie zgodził się jednak Sąd Apelacyjny i wyrok uchylił w całości. Oznacza to, że proces rusza od nowa. Czy Małgorzata S. ponownie zostanie oczyszczona z zarzutów? Ona sama jest tego pewna.

- Jego bicie wciąż mnie boli, mimo że nie mam już siniaków. On zniszczył mi życie. Jego przemoc zniszczyła wszystko - mówi.

Statystyki dotyczące przemocy w rodzinie są wstrząsające. Każdego tygodnia w Polsce z tego powodu giną trzy kobiety. Nieco ponad 70 tysięcy Polek miało w ubiegłym roku odwagę powiadomić służby o tym, że są maltretowane, wyzywane i bite przez najbliższych. 333 z nich to wałbrzyszanki.

- W ubiegłym roku założyliśmy aż 370 niebieskich kart, to o pięćdziesiąt więcej niż przed rokiem - mówi Marcin Świeży, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Wałbrzychu. Dodaje, że przemoc najczęściej dotyczy kobiet (333 przypadki), dużo rzadziej mężczyzn (34) i dzieci (6).

- Mamy nadzieję, że wzrost liczby niebieskich kart wiąże się z coraz większą świadomością ludzi, choć pewnym jest też, że przemoc w rodzinie to nadal bardzo duży problem - dodaje.

Świadomość przemocy

Mimo, że świadomość dotycząca przemocy jest coraz większa to wiele kobiet latami godzi się na to, by mąż czy partner je poniżał. Nie czują się na tyle silne, boją się lub wstydzą, by poprosić o pomoc. - Są takie sytuacje, że trzeba reagować nawet wbrew woli pokrzywdzonej, która może być zastraszona, bać się sama wezwać policję - mówią mundurowi. Kobiety często same obwiniają się za sytuację w domu, starają się tłumaczyć zachowanie sprawcy, kryją go. Kiedy nie mają wsparcia w innych, świadków, którzy chcieliby zeznawać w ich sprawie, ich sytuacja obiektywnie może być bardzo trudna.

Dodatkowo jeśli kobieta nie jest niezależna finansowo, to mimo wniesienia sprawy o rozwód musi jeszcze długi czas żyć pod jednym dachem z oprawcą. Nie ma zapewnionej pełnej opieki i ochrony. Często jedynym wyjściem jest zgłoszenie się do Centrum Interwencji Kryzysowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska