18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przekonaliśmy się, że nie da się oszukać alkomatu

Przemysław Wronecki
Drugiego dnia testów po wypiciu czterech półlitrowych kufli sięgnąłem po tabletki na otrzeźwienie. Badanie krwi wykazało, że ich użycie nic nie zmienia. Zaś alkomat ze sklepu to zawodne urządzenie
Drugiego dnia testów po wypiciu czterech półlitrowych kufli sięgnąłem po tabletki na otrzeźwienie. Badanie krwi wykazało, że ich użycie nic nie zmienia. Zaś alkomat ze sklepu to zawodne urządzenie Tomasz Hołod
W sklepach pojawiły się środki, które mają sprawić, że alkohol szybko wyparuje z organizmu. Sprawdziliśmy: to niemożliwe!

Na półkach dolnośląskich stacji benzynowych i sklepów można znaleźć coraz więcej środków, które mają nas błyskawicznie postawić na nogi po hucznej imprezie. To kuszące rozwiązanie dla kierowców podczas karnawału. Pytanie tylko, czy te specyfiki działają.

Postanowiłem sprawdzić to na sobie. Zdecydowałem się na tabletki, których producent na etykiecie obiecuje, że środek "wspomaga metabolizm i wydalanie alkoholu z organizmu". W hipermarkecie Tesco zapłaciłem za to cudo prawie 20 zł.

Eksperyment potraktowałem sumiennie, wciągając do współpracy lekarzy. Próba trwała dwa dni. W dość szybkim tempie wypijałem cztery butelki piwa, po czym badano mi zawartość alkoholu we krwi. Za drugim razem sięgnąłem po środek, który miał sprawić, że szybciej wytrzeźwieję.

I pierwszego dnia, i drugiego pobierano mi krew w celu sprawdzenia poziomu etanolu - po pierwszej, trzeciej i szóstej godzinie od momentu opróżnienia ostatniej butelki.

Jaki był wynik eksperymentu? Muszę, niestety, rozwiać złudzenia. Udowodniłem, że zażycie środka nie dało praktycznie żadnego skutku. Poziom alkoholu we krwi wcale nie spadał szybciej.

Nic dziwnego, że naukowcy są sceptyczni wobec takich specyfików. - Nie ma złotego środka, który spowoduje, że poziom alkoholu w organizmie szybciej się obniży. Procesu przetwarzania alkoholu nie da się przyspieszyć - przekonuje prof. Janusz Pluta, kierownik Katedry i Zakładu Technologii Postaci Leku we wrocławskiej Akademii Medycznej.

Dlaczego zatem wiele osób sięga po takie specyfiki? Bo poprawiają samopoczucie. - Niektóre bazują np. na aspirynie, więc ból głowy mija, lepiej się czujemy - wyjaśnia prof. Pluta. - Nadal jednak pozostajemy nietrzeźwi, co wykaże policyjna kontrola na drodze.

W ostatnim tygodniu na Dolnym Śląsku drogówka zatrzymała ponad 200 pijanych kierowców. Ilu z nich zaufało specyfikom na otrzeźwienie?

Nasz eksperyment jasno pokazał, że środki, które mają przyspieszyć spalanie alkoholu, to bujda na resorach

Czwartek, dzień pierwszy. Test rozpoczynam o godz. 19.33 od badania krwi w Dolnośląskim Centrum Diagnostyki Laboratoryjnej przy ul. Kamieńskiego.

Nie ma z tym kłopotu, bo placówka czynna jest całą dobę. Wynik: 0,0 promila.

W pobliskiej pizzerii zamawiam cztery piwa. W telewizji lecą wiadomości, a ja z poświęceniem wychylam po kolei półlitrowe kufle. Nie jest lekko, ale uwijam się z zadaniem do prognozy pogody. W głowie się kręci, ale dotarcie do toalety nie sprawia kłopotów.
Po upływie godziny wracam do centrum diagnostyki. Łukasz Serafin, który w laboratorium pracuje od czterech lat, sprawnie pobiera mi krew. Wynik: 0,89 promila. Na nikim nie robi wrażenia - w Wigilię zbadano tu krew delikwentowi, który miał ponad 4 promile.

Po trzech godzinach od rozpoczęcia eksperymentu czuję się prawie normalnie. Prawie, bo moi towarzysze upominają, bym mówił nieco ciszej. Kolejne badanie pokazuje, że we krwi mam 0,64 promila.

Mijają kolejne trzy godziny. Przede mną ostatnie badanie. Łukasz Serafin znów wbija mi igłę w rękę. Zostało tylko 0,05 promila.

Piątek, dzień drugi. Warunki testu muszą być identyczne, więc pojawiam się w tej samej pizzerii. Nieco później niż dzień wcześniej. Wychylam kufle z piwem oglądając zmagania naszych piłkarzy ręcznych ze Słowakami. Po opróżnieniu ostatniego sięgam po zakupione wcześniej tabletki, które - według producenta - mają sprawić, że szybciej wytrzeźwieję.

Zgodnie z instrukcją łykam trzy pastylki i wypijam 1,5 l wody mineralnej. W dobrym nastroju po sukcesie polskiej drużyny i lekko podchmielony maszeruję do centrum diagnostyki. Dziś krew będzie mi pobierać Paulina Tomaszewska. Jest równie zręczna jak kolega, który zajmował się mną w czwartek. Nawet nie zauważam, gdy krew jest już w probówce.

Okazuje się, że po godzinie od degustacji piwa mam niespełna promil. To nieco więcej niż dzień wcześniej.

Wracam do pizzerii. Czy czuję się inaczej niż pierwszego dnia? Nie. Zauważam jedynie, że wypicie dodatkowej ilości wody (dla popicia tabletek) zmusiło mnie do częstszych wizyt w toalecie.
Po trzech godzinach znów spotykam się z Pauliną Tomaszewską. Wynik: 0,52 promila. Trochę mniej niż pierwszego dnia.

Trzecie, ostatnie badanie wypada już w sobotę, ok. godz. 3. Jaki wynik tym razem? Zero promila. Czas na podsumowanie eksperymentu. Jak widać, łyknięte tabletki nie miały praktycznie żadnego wpływu na szybkość trzeźwienia.

Przy okazji eksperymentu wypróbowałem alkomat, który można kupić w sklepie za ok. 50 zł. Czy takie urządzenie jest wiarygodne? Wiadomo, że nieco inaczej stan nietrzeźwości wygląda w badaniu krwi oraz w pomiarze wydychanego powietrza, ale nawet biorąc to pod uwagę odpowiedź brzmi: nie.
Jeśli zatem ktoś chciałby posłużyć się nim, zanim zasiądzie za kółkiem, to - niestety - ryzyko złego wskazania jest zbyt duże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska