Przedłużony areszt dla radnego sejmiku i byłego dyrektora PCK

W całej sprawie jest już siedem osób podejrzanych. Jerzy G. do postawionych mu zarzutów nie przyznaje się. A dotyczą wyprowadzania gotówki za używaną odzież, którą wrocławianie wrzucali do ustawionych na ulicach kontenerów.
Odzież była sprzedawana firmie ze Skarżyska Kamiennej. Pieniądze trafiać miały na rachunek PCK. Ale nie zawsze i nie wszystkie tam się znajdowały. Tak przynajmniej wynika z ustaleń śledztwa. Prokuratura zamierza zatrudnić eksperta z rachunkowości, który będzie miał za zadanie ustalić wysokość szkody, jaką odnieść miał Polski Czerwony Krzyż.

Jeden z wątków tej sprawy opisywaliśmy w ubiegłym roku. Zebraliśmy materiał, z którego wynikało, że pieniądze za odzież z firmy ze Skarżyska trafiała do specjalnie w tym celu założonej firmy. Formalnie jej właścicielem był pracownik PCK. Bezdomny, przygarnięty przez dyrektora.

Mamy dokumenty, z których wynika, że finansami tej firmy zajmował się Jerzy G. i inny człowiek związany z PCK Bartłomiej T.
Prokuratura zaczęła też badać nowy wątek sprawy. Opisany przez nas kilka dni temu. Chodzi o 46 ton żywności dla biednych, których brakuje w PCK. Pochodziła z programu żywieniowego Unii Europejskiej i miała być rozdawana biednym od 2016 do czerwca 2017 roku. Kontrola wykazała, że nie wiadomo co się stało z46 tonami tej właśnie „unijnej” żywności. Czy zniknęła czy to może tylko bałagan w dokumentach? Na to pytanie będzie musiała znaleźć odpowiedź prokuratura.

Ostatni wątek sprawy dotyczy finansowania kampanii wyborczej. Z materiałów i dokumentów, które zdobyliśmy, wynika, że mogło dojść do nielegalnego finansowania kampanii wyborczej kandydata PiS do Sejmiku Jerzego G. W tej sprawie – m.in. po naszych publikacjach - wszczęto śledztwo.

W samym zaś dolnośląskim PCK działa Zarząd Komisaryczny. Jest nowy dyrektor, który porządkuje bałagan jaki zastał po poprzednich władzach zasiadających w biurze dolnośląskiego oddziału PCK.