Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura: Trzy osoby nie żyją, bo kierowca wjechał na A4 zepsutym tirem

Marcin Rybak
Mikołaj Suchan/zdjęcie ilustracyjne
Kierowca tira stanie przed sądem pod zarzutem spowodowania wielkiej krasy na autostradzie pomiędzy Wrocławiem a Legnicą. Zginęły trzy osoby wiele było rannych. Zdaniem oskarżenia Mariusz C. wjechał na trasę niesprawnym autem w miejscu gdzie nie ma pasa awaryjnego. Był późny wieczór. Silnik zgasł i na stojącego MAN-a zaczęły wpadać kolejne samochody.

Dramat wydarzył się 10 lutego 2012 roku pomiędzy godziną 22.00 a 23.00. Niedługo wcześniej do tira z firmy transportowej w Szprotawie – kierowanego przez Mariusza C. - załadowano towar w podwrocławskim Mirkowie. Auto wyruszyło w trasę. W okolicach Kątów Wrocławskich w ciężarówce MAN na 44 sekundy zgasł silnik. Auto zatrzymało się na 1200 – metrowym pasie awaryjnym. Mariuszowi C. udało się uruchomić samochód, ale problem nie został całkowicie rozwiązany. Wyraźnie spadła moc silnika. Ciężarówka nie mogła osiągnąć swojej normalnej prędkości. MAN ruszał na pasie awaryjnym ale miał problemy z jazdą.

Mimo to Mariusz C. wjechał na autostradę w stronę Legnicy. Trasa A4 na tym odcinku na całej swojej długości nie ma pasa awaryjnego. Tir zdołał ujechać 170 metrów. Potem zatrzymał się na środku drogi. Z silnika bardzo się dymiło. Po chwili na ciężarówkę Mariusza C. zaczęły wpadać kolejne samochody. Łącznie zderzyło się osiem aut w tym cztery tiry. Dwie osoby zginęły na miejscu, jedna zmarła po trzech dniach w szpitalu. Dwie osoby zostały ciężko ranne, a kolejnych dziewięć miało mniej poważne obrażenia.

Zobacz też: Autostrada A4 - dolnośląska droga śmierci. Winni są drogowcy czy kierowcy?

Prokuratura twierdzi, że Mariusz C. - wiedząc o niesprawnym samochodzie – nie miał prawa opuszczać 1200- metrowego pasa awaryjnego, dopóki nie ustalił, co się dzieje i dlaczego są problemy z jazdą. Zdaniem śledczych to niefrasobliwość kierowcy doprowadziła do dramatu. Oskarżenie dysponuje dwoma opiniami dwóch zespołów ekspertów. Jedna jest korzystniejsza dla oskarżonego, bo stwierdza że kierowca nie mógł przewidzieć awarii na środku autostrady. Ale inny zespół ekspertów wini Mariusza C. Eksperci z drugiego zespołu stwierdzili, że przyczyną kłopotów silnika była awaria jednego z hamulców (tzw. „hamulca górskiego”). Ich zdaniem zagrożenie stworzył sam kierowca.

Z tą opinią zgodził się też prokurator. Sam Mariusz C. do postawionego mu zarzutu nie przyznał się i odmówił wyjaśnień. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska