Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożary wciąż wybuchają na Biskupinie. Mieszkańcy uważają, że podpalaczka jest bezkarna, bo ma znajomości

Marcin Kruk
Marcin Kruk
KMP Wrocław
Pożary na Wielkiej Wyspie miały zakończyć się wraz ze złapaniem podpalaczki na początku tego roku. Jednak zatrzymana wycofała zeznania i, według władz spółdzielni, nadal podpala i grozi mieszkańcom. Ich zdaniem, w gładkim unikaniu odpowiedzialności pomagają jej znajomości wśród prawników. Naszemu dziennikarzowi pytającemu o podpalenia zagroziła "kłopotami". O szczegółach tej sprawy przeczytacie poniżej.

Niedługo trwała radość mieszkańców Wielkiej Wyspy po złapaniu sprawczyni pożarów. O zatrzymaniu podpalaczki policja poinformowała 5 stycznia 2021 r., jednak niedługo później pożary znów zaczęły wybuchać na Biskupinie i to z przerażającą regularnością - ogień pojawia się w różnych miejscach osiedla, co tydzień w okolicy weekendu.

Mieszkańcy, władze spółdzielni i policja są bezsilni

Przypomnijmy, że poszukiwania osoby, która podpala kubły na śmieci na Biskupinie, Sępolnie i Bartoszowicach, trwały kilka miesięcy. Wpadła w ręce policji w pierwszych dniach stycznia 2021 r.

Podpalaczką okazała się 78-letnia, aktywna zawodowo radczyni prawna mieszkająca na Bartoszowicach.

"Seniorka usłyszała w prokuraturze zarzuty popełnienia czterech czynów tego typu. Mundurowi podejrzewają jednak, że kobieta może mieć więcej podpaleń na swoim koncie. Wartość uszkodzonych kontenerów i wiaty, w tych konkretnych przypadkach, oszacowano na kwotę blisko 70 tys. zł" - informował na początku stycznia oficer prasowy wrocławskiej policji asp. szt. Łukasz Dutkowiak.

Podpalaczka dostała dozór policyjny i nakaz zapłacenia kilku tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Jednak już kilkanaście dni po zatrzymaniu kobiety, spłonął kolejny śmietnik.

"Wszyscy, łącznie z policjantami, uważają, że to ona podpaliła następny śmietnik. Chodzi po osiedlu i mówi: "tych skur***w wszystkich spalę, oni mnie jeszcze popamiętają” - przekazywał wtedy zastępca prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej “Biskupin” Jarosław Puchalski, który 16 stycznia zgłosił na policji podpalenie kolejnego śmietnika.

Od tego czasu było już kilka pożarów wiat i kubłów

Ostatnio, w czwartek 18 marca, palił się śmietnik przy ul. Canaletta. Policja przeprowadziła oględziny i oficjalnie nie komentuje, czy łączy to podpalenie z wcześniejszymi. Nieoficjalnie, w rozmowach z mieszkańcami, mundurowi policjanci przyznają jednak, że wszystko wskazuje na to, że podpala ta sama osoba. Po zatrzymaniu podpalaczka obejrzała materiały z monitoringu, dzięki czemu wie już, gdzie są kamery. Później miała wycofać swoje zeznania, stwierdzając, że ogień zaprószyła przez przypadek.

"Jakby to był pan, albo ja, albo dziewczyna ze Strajku Kobiet, to na drugi dzień by nas w bieliźnie rano wyciągnęli. A ta pani sobie chodzi tutaj, cała w pretensjach. Złożyliśmy zawiadomienie do izby radców prawnych, to się przyglądają. Zabezpieczyliśmy miejsce, gdzie są zawory gazowe, wymieniliśmy zamek w drzwiach do piwnicy, nowe klucze mają pozostali lokatorzy. I teraz ona ma czelność przychodzić i straszyć mnie policją, że jej utrudniam dostęp do piwnicy! Powiedziałem, że wolę mieć sprawę w prokuraturze za to, że jej nie wpuściłem do piwnicy niż spalony budynek" - oburza się Jarosław Puchalski ze spółdzielni mieszkaniowej.

Podpalaczka bezkarna przez znajomości?

Wśród mieszkańców oraz we władzach spółdzielni mieszkaniowej panuje przekonanie, że to wieloletnie doświadczenie prawnicze i znajomości w światku wrocławskiej palestry pozwalają seniorce czuć się bezkarną.

Takiej opinii zdecydowanie zaprzecza rzeczniczka Okręgowej Izby Radców Prawnych we Wrocławiu Marta Kruk.

"Rzecznik dyscyplinarny, wskutek skierowanej do niego skargi przez podmiot trzeci, posiada wiedzę o wskazywanych poniżej przez pana działaniach zarzucanych pani [X - przyp. red.]. Aktualnie wobec pani [X - przyp. red.] zostało wszczęte i toczy się postępowanie dyscyplinarne. Postępowanie nie zostało zawieszone na czas toczącego się postępowania karnego" - przekazuje rzeczniczka OIRP we Wrocławiu Marta Kruk.

Wśród możliwych kar jest nawet pozbawienie prawa do wykonywania zawodu, a postępowania izby radcowskiej toczą się niezależnie od postępowania karnego.

Groźby wobec naszego dziennikarza

Dziennikarz portalu GazetaWroclawska.pl skontaktował się z radczynią oskarżaną o podpalania, aby zapytać, czy publicznie groziła sąsiadom, że ich spali. Kobieta, która odebrała telefon, nie chciała się przedstawić. Zagroziła natomiast dziennikarzowi: "Radzę się panu tą sprawą przestać zajmować, bo będzie pan miał kłopoty" - po czym rozłączyła się.

Za drugim razem w słuchawce słychać było młodszy głos. Telefon odebrała córka kobiety, która podważyła prawdziwość komunikatu policji o przyznaniu się do podpaleń i stwierdziła, że ona sobie nie wyobraża i nie wierzy, żeby jej mama mogła robić takie rzeczy.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska