Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porwali taksówkarza. Czy pójdą siedzieć?

Piotr Jędzura
Bandyci grozili swojej ofierze podpaleniem. Wkrótce usłyszą wyrok

Kary po 6 lat więzienia zażądał prokurator dla sprawców porwania głogowskiego taksówkarza. Podkreślał, że działali brutalnie, grozili ofierze spaleniem. Obrońcy oskarżonych chcą jednak nadzwyczajnego złagodzenia kary i jej warunkowego zawieszenia.

Zielonogórski sąd zamknął przewód w procesie Andrzeja M. i Wojciecha W. Porwali i skatowali taksówkarza z Głogowa. Wozili go w bagażniku auta, grozili śmiercią. Ofiara w dodatku została oblana benzyną, a sprawcy taksówkarzowi grozili spaleniem żywcem. Prokurator Artur Dryjas ze wschowskiej rejonówki w mowie końcowej poruszał brutalność działania oprawców, dodając, że ich czyn nosi znamiona szczególnie wysokiej szkodliwości społecznej.

- Tego typu zdarzenia ogląda się w filmach - zaznaczył oskarżyciel. Podkreślił, że bandyci cały czas bili ofiarę „aby ją zmiękczyć i zniechęcić do obrony”. Według prokuratora działali wyjątkowo brutalnie. Cierpienia ofiary określił jako szczególne udręczenie.

- Poszkodowany sam mówił przed sądem, że był przekonany o tym, że nie przeżyje, że zostanie zabity - mówił prokurator Dryjas. Oskarżyciel opowiadał o przewożeniu pana Jacka w klaustrofobicznym bagażniku. Wspomniał o oblaniu mężczyzny benzyną.

- To wszystko wywarło tak głęboki uraz w psychice ofiary, że ciężko o tym zapomnieć - mówił prokurator Dryjas.

Przypomnijmy, że pan Jacek nie jest już taksówkarzem. Po wydarzeniach, których padł ofiarą, zrezygnował.

- Raz się udało, ale czy drugi też się uda, tego już nie chcę sprawdzać - mówił poszkodowany.

Dla Wojciecha W. prokurator zażądał 6 lat więzienia. To kara za porwanie i udręczenie taksówkarza, prowadzenie po pijanemu bez uprawnień i uszkodzenie sklepu butelką. Dla Andrzeja M. prokurator również zażądał kary 6 lat więzienia. To Andrzej M. oblał taksówkarza benzyną. Obaj solidarnie mają zapłacić poszkodowanemu zadośćuczynienie w wysokości 30 tys. zł.

Przypomnijmy. Do tragicznego dla pana Jacka zdarzenia doszło 12 grudnia ub.r. Pan Jacek, były już taksówkarz, pojechał po klientów do Serbów pod Głogowem. Pijani Andrzej M. i Wojciech W. zamówili kurs do Starych Serbów. Pojechali, ale nie chcieli zapłacić za kurs. Wtedy zaczęło się piekło.

Oskarżeni przeprosili ofiarę i wyrazili skruchę. Andrzej M. dodał, że do zdarzenia nie doszłoby gdyby nie… taksówkarz.

- Ruszył, chciał mnie przejechać - mówił przed sądem. Dodał, że oblewając taksówkarza wiedział, że w baniaku nie ma benzyny. - Tam była ropa, która się nie pali - mówił oskarżony Andrzej M. Obrońcy obu oskarżonych chcą dla nich wyroków w najniższej możliwej skali, czyli do dwóch lat więzienia. Wnieśli o nadzwyczajne złagodzenie kar oraz jej warunkowe zawieszenie. Dlaczego? Zdaniem obrony nie doszło do szczególnego udręczenia ani porwania taksówkarza. Pobity doznał jedynie otarć naskórka, miał ślady pobicia i opuchliznę. Za nadzwyczajnym złagodzeniem kary ma przemawiać również młody wiek Wojciech W., który ma 21 lat. W dodatku opiekuje się schorowaną matką. Utrzymuje również lokal socjalny, w którym z nią mieszka. Ma również na utrzymaniu dziecko, na które płaci alimenty. Obrona podważyła również wysokości zadośćuczynienia. Jej zdaniem, kwoty są znacznie przeszacowane.

Sąd ogłosił przerwę w rozprawie. Ze względu na zawiłość sprawy wyrok zostanie ogłoszony po jej wznowieniu. Kolejnej daty jednak jeszcze nie podano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska