Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W tym skansenie zwierzęta umierały z głodu i chorób

Marzena Gołębiowska
Dziki i daniele były wizytówką skansenu w Wambierzycach. Niestety właściciel zachorował. Miejsce, które dawało im schronienie, stało się dla wielu z nich cmentarzem.

Wygłodzone dziki z małymi, które padały z głodu, zwłoki danieli, które wcześniej były wizytówką tego miejsca, smród konających zwierząt - tak w wielkim skrócie wygląda od kilkunastu tygodni skansen w Wambierzycach. Co się tam wydarzyło, że miejsce przyciągające turystów, zwłaszcza „mieszczuchów” stało się cmentarzem dla zwierząt?

- Problem w tym miejscu nie trwa od dziś. Trwa już zdecydowanie zbyt długo i choć miał się zajmować nim ktoś inny, to męczy nas patrzenie na brak zmian i cierpiące z głodu zwierzęta - tłumaczy Katarzyna Sowa, prezes Fundacji Pod Psią Gwiazdą, która jako jedna z pierwszych zainteresowała się losem cierpiących zwierząt. Prezes podkreśla, że w skansenie przebywały całe dziesiątki zwierząt, które zostały oswojone, czy rozmnożone już w niewoli dla kaprysu człowieka, który stał się za nie odpowiedzialny. I przypomina, że to nie worki z ziemniakami, żeby przerzucać odpowiedzialność za nie z rąk do rąk.

- Dlatego też zakasamy rękawy i bierzemy się do roboty! Mamy zamiar koordynować całą akcję, by Wasza pomoc nie szła na marne - zapewnia Sowa. - Chcemy rozwiązać problem tych zwierzaków do końca. Chcemy, żeby były bezpieczne i żeby mogły godnie dożyć swojej starości - dodaje.

Problem z głodzeniem i zaniedbaniem zwierząt trwa w skansenie od dłuższego czasu.

- Nie jeden raz mówiłam panu Marianowi, właścicielowi tego miejsca, że zwierzęta cierpią i są głodne - mówi Maria Śledzińśka, która dwa lata temu handlowała na terenie skansenu gadżetami. Jak podkreśla, właściciel zawsze ją zbywał.

- Do tego dochodził alkohol. Kręciło się tam podchmielone towarzystwo - dodaje. Sytuacja pogorszyła się, gdy Marian Garncarski, trafił do szpitala i zapadł w śpiączkę. Niestety, ze względu na zły stan zdrowia, nie mogliśmy z nim porozmawiać.

- Pan Marian nie jest złym człowiekiem. Dopóki zdrowie pozwalało, dbał o zwierzęta - tłumaczy Agnieszka, jedna z pracownic skansenu. Dodaje, że nie była w skansenie przez około dwa miesiące. To co zobaczyła, ją załamało.

- Zwierzęta były głodne. Najbardziej przeraził mnie wygląd małych dzików. Lochy były tak chude, że nie miały czym ich karmić - kwituje. Twierdzi, że właściciel jest człowiekiem honoru i ciężko mu poprosić o pomoc, zwłaszcza, że zmaga się z problemami finansowymi...

Co na dramatyczną sytuację czworonogów lokalne władze i Straż Miejska w Radkowie?

- Nie docierały do nas informacje na temat złej sytuacji zwierząt - stwierdza Leszek Dorszewski, komendant Straży Miejskiej w Radkowie. Podkreśla także, że gmina doraźnie udzieliła pomocy w postaci karmy, kukurydzy i zboża. Dorszewski zapewnia, że gmina podejmie kolejne kroki w granicach uprawnień i możliwości.

Na szczęście znaleźli się ludzie, którym los cierpiących czworonogów nie jest obojętny. Po apelach, jakie zamieszczała Fundacja Pod Psią Gwiazdą na portalach społecznościowych, mieszkańcy Wambierzyc, a także powiatu Kłodzkiego tłumnie ruszyli z pomocą i przekazali pożywienie.

- Chciałabym za państwa pośrednictwem podziękować tym, którzy pospieszyli na pomoc zwierzakom ze skansenu - mówi wzruszona Katarzyna Sowa. - Wasza reakcja i odzew są fenomenalne, cudowne . To niesamowite, jak wielu ludzi jest w stanie poświęcić swój czas i fundusze dla dobra zwierząt. Naprawdę, nie wiemy, jak mamy wyrazić wdzięczność zarówno w naszym, jak i w ich imieniu - dodaje.

Jednocześnie prosi o dalszą pomoc dla tych biedaczków. Jedzenie dla nich można zostawiać zarówno w schronisku w Kłodzku, w siedzibie fundacji w Polanicy-Zdroju, jak i w skansenie w Wambierzycach. Ciężko teraz znaleźć domy dla tak ogromnej liczby dzikich zwierząt.

- W naszych głowach zrodził się zupełnie nowy projekt, który w przyszłości może pomóc w takich sytuacjach. Mamy nieśmiałe marzenie, że uda się zacząć pomagać zwierzętom leśnym - zdradza prezes. Fundacja ma dość duży teren w Polanicy-Zdroju. Można by go przekształcić na dom dla dzikich zwierząt. Na wszystko potrzebne są jednak pieniądze. Wstępny kosztorys mówi, e potrzeba 100 000 zł. Nr konta, na który można wpłacać pieniądze to: 59 1090 2327 0000 0001 1475 1206. Fundacja „Pod Psią Gwiazdą” ul. Sienkiewicza 12 57-320 Polanica-Zdrój. Z dopiskiem: Skansen Wambierzyce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W tym skansenie zwierzęta umierały z głodu i chorób - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska