Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łapówki za akt zgonu. Ceny wahały się od 25 do 250 zł

Marcin Koziestański
pixabay.com/zdjęcie ilustracyjne
Ponad 70 łapówek miał przyjąć lekarz ze szpitala we Włodawie. Wkrótce czeka go proces. Chełmscy śledczy wysłali już do Sądu Rejonowego akt oskarżenia przeciwko Darosławowi P.

Jeździł do ofiar wypadków i samobójców. Według śledczych, za wypisanie aktu zgonu miał żądać od 25 do 250 zł. - Łapówki za wystawianie kart zgonu brał od kilku lat, od 2007 r. Było to przestępstwo, bo trzeba pamiętać, że karty powinny być wystawiane bezpłatnie - mówi prokurator Aleksandra Piotrowska. Łącznie śledczy postawili Darosławowi P. 77 korupcyjnych zarzutów.

Mimo czekającego go procesu 56-letni medyk ciągle pracuje w SPZOZ we Włodawie. - Jest doświadczonym lekarzem, ma u nas normalne dyżury - potwierdza Teresa Szpilewicz, dyrektor szpitala. Według niej, nie ma podstaw, by zwolnić lekarza z pracy. - Przecież jeszcze nie został skazany. Nie było na niego też żadnych skarg - podkreśla dyr. Szpilewicz.

- Sprawa dotyczy lat 2007 - 2015 - informuje Aleksandra Piotrowska z Prokuratury Rejonowej w Chełmie.

Medyk był wzywany na miejsce śmiertelnych wypadków czy samobójstw. Po stwierdzeniu zgonu miał się domagać od rodziny zmarłego opłaty za wydanie dokumentu. Ceny wahały się od 25 do 250 zł. 56-latek jednak najczęściej miał żądać 150 zł za kartę zgonu, a za „ekspresowe” wydanie dokumentu nawet dodatkowej opłaty. Tymczasem jego wydanie jest obowiązkiem lekarza i jest bezpłatne. Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna uzbierał pokaźną sumkę - minimum 10 tys. zł.

Śledczy ustalili, że Darosław P. wystawiał też pokwitowania swoim klientom. Wypisywał je na przypadkowych kartkach, receptach i ulotkach, na których przybijał też pieczątkę.

- To kuriozalna sytuacja - ocenia prof. Włodzimierz Piątkowski, socjolog medycyny. - Zachowanie lekarza świadczy tylko o jego nieodpowiedzialności. Przecież takie pokwitowania są potem dowodem przeciwko niemu - dodaje.

Socjologa nie dziwi jednak postawa ludzi, którzy płacili za darmowe dokumenty. - W naszym społeczeństwie jest deficyt usług lekarskich, takich jak np. skierowania do sanatoriów czy prawo do rent - wyjaśnia profesor. - Dlatego klient jest przyzwyczajony, że lekarz jest dystrybutorem różnych dóbr, najczęściej deficytowych. Ludzie niestety są przyzwyczajeni, że lekarzowi trzeba czasem zapłacić. A wiadomo, że przy okazji aktów zgonu każdemu zależy na czasie, by móc chociażby otrzymać świadczenia potrzebne do pochówku zmarłego - podkreśla Piątkowski.

Powodów do wszczęcia postępowania w tej sprawie nie widzi Lubelska Izba Lekarska.

- Zajmujemy się sprawami odpowiedzialności zawodowej i błędów lekarskich, a branie łapówek to pospolite przestępstwo - tłumaczy Marek Stankiewicz, rzecznik prasowy Lubelskiej Izby Lekarskiej. - Takimi sprawami, jak wypisywanie aktów zgonów powinni jednak zajmować się koronerzy. Widzę dużą potrzebę powstania takiego stanowiska - uważa Stankiewicz.

Darosław P. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Lekarzowi grozi 8 lat więzienia.

Jesteśmy też w serwisie INSTAGRAM. Obserwuj nas!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łapówki za akt zgonu. Ceny wahały się od 25 do 250 zł - Kurier Lubelski

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska