Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Pietryszyn. Złoty chłopak PiS

Malwina Gadawa, Marcin Rybak
Robert Pietryszyn
Robert Pietryszyn Pawel Relikowski / Gazeta Wroclawska
Chcecie pisać o Robercie Pietryszynie? To pogadajcie z Dawidem Jackiewiczem i Adamem Hofmanem. To złote chłopaki PiS-u - mówi nam wrocławski polityk.

Sam twierdzi, że nie jest skażony ideologicznie. Niby związany z PiS - towarzysko i politycznie - ale z niezłymi kontaktami w innych środowiskach politycznych.

Do niedawna mało kto o nim słyszał. Może poza ludźmi z branży sportowej. W 2007 zdobył z drużyną Zagłębia Lubin tytuł mistrza Polski w piłce nożnej. Od kilku lat zarządzał wrocławskim stadionem.

Po wyborczym zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości jego kariera gwałtownie przyspieszyła. Przez pewien czas wymieniano go nawet jako kandydata na prezesa KGHM - jednej z największych i najważniejszych polskich spółek. On się wtedy tylko uśmiechał i zaprzeczał. - KGHM? Nie. On jest przeznaczony raczej do pracy w warszawskich spółkach - mówił nam wtedy ważny polityk PiS.

Miał rację. Kilka miesięcy później Robert Pietryszyn trafił do zarządu PZU, ubezpieczeniowego giganta kontrolowanego przez Skarb Państwa. Jako wiceprezes zajmuje się inwestycjami. Trafił też do Rady Nadzorczej Lotosu, jednej z największych polskich firm paliwowych. Niedawno, po odwołaniu dotychczasowego prezesa Pawła Olechnowicza, Rada delegowała go do pełnienia funkcji prezesa. Jak sam mówi, tylko tymczasowo. Dopóki nie zostanie rozstrzygnięty konkurs na nowego stałego szefa spółki. PZU i Lotos to bezspornie największe firmy, jakimi dotąd kierował młody, ambitny, zdolny dolnośląski manager.

- Zawsze sprawdzał się w trudnych momentach - mówi nam Adam Hofman. Dziś biznesmen, do niedawna ważna postać w Prawie i Sprawiedliwości. Z Pietryszynem poznali się na Uniwersytecie Wrocławskim. Obydwaj przyjechali do Wrocławia na studia. Pietryszyn z Opolszczyzny, a Hofman z Kalisza. Pierwszy studiował prawo, drugi - politologię. Kilka lat później paczkę przyjaciół uzupełnił Dawid Jackiewicz. Lokalny, wrocławski polityk PiS, dziś minister skarbu.

- Pietryszyn i Hofman zawsze trzymali się razem - opowiada nam ważny dolnośląski polityk. - Jeszcze na studiach Hofman startował w wyborach na szefa uczelnianego Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Przegrał. Za jego plecami zawsze był Robert Pietryszyn.

- To taki brat łata - uśmiecha się nasz rozmówca. - Stara się zawsze budować dobre relacje z ludźmi. Niby związany z PiS, ale trafił do Rady Nadzorczej wrocławskiego Dolmedu. Medycznej spółki nadzorowanej przez samorząd województwa. I to wtedy, kiedy rządziła nim koalicja z Platformą Obywatelską jako liderem.

Pietryszyn dobrze zna się z prezydentem Wrocławia, Rafałem Dutkiewiczem. Przed laty był miejskim radnym w jego klubie. Kierował wrocławskim stadionem miejskim. Proponowano mu nawet, żeby zarządzał kolejną miejską spółką, przygotowującą wrocławskie igrzyska sportów nieolimpijskich World Games 2017. „Dutkiewicz to wielka postać” - powiedział kiedyś Pietryszyn. Nikt też z naszych rozmówców nie odmawia mu menadżerskich talentów. Choć prawdziwe wyzwania - w naprawdę wielkim biznesie - są dopiero przed nim, przyjaciel ze studiów Adam Hofman jest pewien, że Pietryszyn sobie poradzi. Bo to „menadżer do spraw trudnych”.

- Z Dawidem Jackiewiczem poznałem się chyba w 2005 roku na jakimś spotkaniu - mówi nam Robert Pietryszyn. Młody wrocławski menadżer, który ostatnio zaczął robić wielką karierę w wielkim, naprawdę wielkim, państwowym biznesie. Jackiewicz dziś jest ministrem Skarbu Państwa. Pietryszyn trafił do zarządu PZU, a niedawno także delegowano go do kierowania Lotosem. Z Rady Nadzorczej, którą kieruje.

Znajomości? Wszak Adam Hofman, jego przyjaciel ze studiów, kiedyś polityk PiS-u, a dziś przedsiębiorca - uważany jest za bardzo wpływowego. „Pierwszy kadrowy dobrej zmiany” - napisał nawet o nim jeden z portali internetowych.

Sam Adam Hofman uważa jednak, że takie stawianie sprawy to insynuacje, krzywdzące dla Pietryszyna. - Każdy, kto go poznał jako menadżera, wie, że jest sprawny i skuteczny - dodaje Hofman. - Ma ogromne kompetencje. Wiele osób mnie zna, jednak nie osiąga takich sukcesów jak Robert. Na samych znajomościach nie da się zbudować takiego życiorysu i kariery.

Fakt. Całkiem niedawno przyjaźń z Hofmanem okazała się dla Pietryszyna mocno kłopotliwa. Na szczęście dla obydwu przyjaciół wszystko skończyło się dobrze.

Ale po kolei.

Scena balkonowa

Poznali się na studiach. Obaj przyjechali do Wrocławia spoza Dolnego Śląska z mniejszych miejscowości. Pietryszyn studiował prawo. a Hofman politologię.

Ten drugi doskonale pamięta moment, kiedy poznał się z Robertem Pietryszynem. - To było na imprezie w akademiku, w Kredce - wspomina dziś. - Wiadomo, jak to na zabawie. Byli znajomi, głośna muzyka - opowiada Hofman.

Z Pietryszynem nie znał się wcześniej, ale spędził z nim kilka godzin na balkonie rozmawiając o polityce. - Byliśmy chyba wtedy na drugim roku studiów. To była końcówka Akcji Wyborczej Solidarność. Rozmawialiśmy o tym, co się stanie, kiedy komuniści przejmą władzę w kraju. Okazało się, że Robert, podobnie jak ja, ma prawicowe poglądy. Uznaliśmy wtedy, że trzeba coś razem zrobić dla ratowania prawicy. Skutkiem tego było to, że Robert założył NZS na Wydziale Prawa na Uniwersytecie Wrocławskiej.

Końcówka Akcji Wyborczej Solidarność czyli rok 2001. Podobnie jak w ubiegłym roku przed wyborami parlamentarnymi, także wtedy było jasne, kto je wygra. Faworytem był Sojusz Lewicy Demokratycznej. I rzeczywiście - zwycięstwo było miażdżące. Zabrakło im kilku mandatów, by rządzić samodzielnie.

Pietryszyn opowiada dziś, że od drugiego roku studiów musiał pracować. Najpierw były to różne dorywcze prace. Potem trafił do firm branży finansowej i konsultingowej. Jak sam mówi,m sporo się wtedy nauczył. I zaczęła się polityka. Razem z Hofmanem zaangażował się w tworzone wówczas Prawo i Sprawiedliwość. W 2005 zrezygnował jednak z członkostwa w PiS. W 2006 roku został radnym w Radzie Miejskiej Wrocławia w klubie prezydenta Rafała Dutkiewicza. Ale też zrezygnował, bo pochłonęło go pierwsze poważne zajęcie: został prezesem Zagłębia Lubin.

Piłkarska trampolina

W 2005 roku PiS pierwszy raz wygrał wybory parlamentarne. Związani z tą partią menadżerowie zajęli ważne funkcje, w ważnych państwowych spółkach. Lubińskim KGHM zarządzał wtedy Krzysztof Skóra. Dziś znowu jest prezesem miedziowego kombinatu. Te 11 lat temu Robert Pietryszyn dostał ofertę pracy. - Poznałem Skórę przez kogoś - przyznaje dziś. Mógł, jak sam dziś wspomina, wybrać jedną z dwóch ofert. Posadę dyrektora finansowego w którejś z firm zależnych do KGHM albo prezesa piłkarskiego Zagłębia Lubin.

Ktoś go przekonał, że Zagłębie będzie lepsze. Bo to może być dobra trampolina. Doradca nie pomylił się. Pietryszyn sam przyznaje, że przy okazji kierowania klubem poznał wielu ludzi.

- Najważniejsze, co osiągnąłem? Wybudowaliśmy stadion. No i Zagłębie zdobyło mistrzostwo Polski. To znaczy piłkarze zdobyli - mówi Pietryszyn. - Mojego udziału było w tym jakiś jeden procent.

- Nie wiem, jakim cudem, ale rzeczywiście zdobył z Zagłębiem tego mistrza - uśmiecha się wrocławski polityk.

- Zainicjował budowę stadionu Zagłębia Lubin. Jak na owe czasy to był wyróżniający się obiekt w Polsce - podkreśla z uznaniem Marcin Herra, były szef państwowej firmy Pl.2012, współorganizującej turniej Euro 2012 w Polsce, zarządzającej Stadionem Narodowym w Warszawie. - Pietryszyn to dynamiczny i wyważony człowiek - dodaje.

Futbolowa kariera skończyła się w 2008 roku, po zmianie rządu. Od kilku miesięcy przy władzy była wówczas koalicja PO - PSL. - Wyleciałem drugi z grupy KGHM. Pierwszy był prezes Krzysztof Skóra - przyznaje Pietryszyn, który przez kolejne dwa lata prowadził jednoosobową działalność gospodarcza - firmę konsultingową. Dziś Pietryszyn mówi, że w którymś momencie doszedł do wniosku, że to biznes bez przyszłości. Bo on już się nie rozwija. - Sam od siebie nie miałem się czego uczyć - mówi. I wtedy pojawił się wrocławski stadion. Najpierw, w 2009 roku, trafił do Rady Nadzorczej miejskiej spółki Wrocław 2012, która przygotowywała turniej Euro 2012, a później przejęła zarządzanie miejskim stadionem. W 2011 został wiceprezesem, a po roku prezesem tej firmy. - Dobrze wykorzystał stadion. Zdobył wiele biznesowych kontaktów - śmieje się jeden z naszych rozmówców. - Biegał ciągle po lożach i przybijał piątki z biznesmenami.

Misja Stadion

Ale Pietryszyn wrocławskim stadionem zaczął kierować w krytycznym dla tej inwestycji momencie. Budowę skończono w ostatniej chwili tuż przed Euro 2012. Zaraz potem wybuchła awantura, dotycząca imprez zorganizowanych tuż po Euro przez wrocławską firmę Dynamicom - koncert zespołu Queen i piłkarski turniej Polish Masters. Z miejskiej kasy popłynęło do Dynamicomu 21 milionów złotych na te imprezy. Konsekwencje tych decyzji trwają do dziś. Firma - jak twierdzi miasto - nigdy się nie rozliczyła, a imprezy załamały świetnie rozwijającą się karierę wiceprezydenta Wrocławia Michała Janickiego. Pietryszyn przetrwał tę burzę.

Stadion był w kiepskiej sytuacji finansowej. Po Euro trzeba było dokończyć sporo prac budowlanych, znaleźć najemców na biura zbudowane pod trybunami. No i trzeba było ograniczyć koszty. Pietryszyn - nikt tego nie kwestionuje - nieźle sobie poradził, choć stadion wciąż przynosi straty. Ale coraz mniejsze. Według planu właśnie w 2016 roku arena miała zacząć zarabiać na swoje bieżące utrzymanie.

W 2014 roku po raz pierwszy o Pietryszynie zrobiło się głośno w całej Polsce. Wtedy właśnie przyjaźń z Hofmanem okazała się kłopotliwa. CBA przyczepiło się do oświadczeń majątkowych ówczesnego posła PiS, któremu Pietryszyn pożyczał spore pieniądze. Biuro zawiadomiło prokuraturę. Ale ta uznała, że w tej sprawie nikt niczego złego nie zrobił.

- Nawet prokurator, odmawiając wszczęcia śledztwa powiedział, że jest mu wstyd za to, co robią służby specjalne - mówi dziś Robert Pietryszyn.

Nie jestem skażony

- Czuje się pan człowiekiem PiS-u?

- Przez pryzmat towarzyski najbliżej mi do PiS-u. Ale ja nie chcę się z polityką identyfikować. Nie jestem skażony ideologicznie - mówi Robert Pietryszyn. - Cieszyłbym się, gdyby wokół każdej partii politycznej było więcej takich ludzi jak ja, doświadczonych i wykształconych - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Robert Pietryszyn. Złoty chłopak PiS - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska