Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjant wystawiał się na stłuczki i wyłudzał ubezpieczenia

Małgorzata Moczulska
Na filmie jakim dysponuje prokuratura widać jak policjant świdnickiej komendy jeździ w kółko po parkingu pod jednym z hipermarketów i ewidentnie poluje na ofiarę. W końcu jest - do auta wsiada młoda kobieta, wyjeżdża z parkingu dziwnym trafem wprost pod koła prywatnego auta funkcjonariusza. To nie przypadek. Tak właśnie zostało to zaplanowane.

Policjant wysiada, przedstawia się, pokazuje odznakę i spokojnym głosem tłumaczy kobiecie, żeby się nie denerwowała, że każdemu zdarza się chwila nieuwagi. Spanikowana pani przyznaje mu racje i bez wahania bierze winę za wypadek na siebie. W końcu zderzyła się z kimś kto zna się na przepisach. Na miejsce przyjeżdża policja, spisuje protokół, a za kilka tygodni funkcjonariusz dostaje z ubezpieczenia kobiety pieniądze na naprawę swojego auta. Inkasuje je i znów rusza na łowy.

- Tomasz T. doskonale wiedział w jakich miejscach może bez problemu niejako podłożyć się, tak by choć wypadek był zaplanowany wyglądał na przypadkowy i z winy innego kierowcy - mówi Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowy w Świdnicy. Dodaje, że śledczy nie mieli problemu z oskarżeniem go o popełnienie 9 oszustw ubezpieczeniowych i wyłudzenie 21 tys. złotych. - W sprawie są mocne dowody i to nie tylko zeznania świadków, czy wyniki przeprowadzonych eksperymentów procesowych, ale i nagrania z monitoringu Straży Miejskiej i sklepu "Tesco" - dodaje prokuratorka.

Mimo to proces ślimaczy się już dwa lata. Wszystko przez długie oczekiwania na opinie biegłych zlecone m.in. przez obrońcę oskarżonego. Sędziowie zapewniają jednak, że sprawa zmierza ku końcowi. W tym tygodniu do sądu mają trafić ostatnie zamówione analizy. Kiedy tylko znajdą się na biurku sędziów wyznaczony zostanie termin rozprawy. Byłemu już dziś policjantowi (została zwolniony ze służby po postawieniu go w stan oskarżenia) grozi do 8 lat więzienia. Mężczyzna nie przyznał się do winy.

Tomasz T. wpadł, bo czuł się tak pewny swego, że nie przypuszczał nawet, że w końcu jego koledzy zaczną przyglądać się kolejnym stłuczkom, w których brał udział. - Początkowo nawet był on obiektem naszych żartów, że jest wyjątkowym pechowcem, ale potem, wydało nam się to podejrzane i zaczęliśmy analizować te jego stłuczki - mówią policjnaci, którzy prowadzili śledztwo w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska