Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy wybiorą między własnym domem, a państwem ludzi obcych. Z Marszałek Sejmu Elżbietą Witek rozmawiał Janusz Życzkowski

Janusz Życzkowski
Janusz Życzkowski
Elżbieta Witek, Marszałek Sejmu RP
Elżbieta Witek, Marszałek Sejmu RP Kancelaria Sejmu RP
Mamy dwie wizje Polski. Albo Polskę suwerenną, niezależną, która się rozwija, która dba o bezpieczeństwo wszystkich obywateli, Polskę, która nikogo nie wyklucza, nie dzieli i stawia rodzinę na pierwszy planie, z wiarygodną i odpowiedzialną władzą, sprawdzoną w najtrudniejszych sytuacjach, a Polską słabą, zmarginalizowaną, która będzie słuchała obcych, w której ani obywatel ani rodzina nie będzie na pierwszym miejscu.

Pani parlamentarna droga rozpoczęła się w 2005 r. Po bodaj najtańszej w Polsce kampanii wyborczej została Pani posłem. Czy przyszło Pani na myśl, że kiedyś zostanie Marszałkiem Sejmu?
 
Rzeczywiście, wszystkie moje kampanijne koszty w tamtym czasie zamknęły się niewielką kwotą. W niedzielę po wyborach i spotkaniu w sztabie położyłam się spać, a rano zaskoczył mnie telefon, że zostałam posłem. Pomogły zdecydowanie bezpośrednie rozmowy z wyborcami. Wybór na posła to dla mnie wyjątkowe wyróżnienie. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym jakie inne funkcje mogę pełnić. Zostałam rzecznikiem Prawa i Sprawiedliwości, potem szefem gabinetu politycznego premier Beaty Szydło. Kiedy doszło do zmiany w KPRM, to nadal wypełniałam mandat poselski. Pracowałam w Komisji Regulaminowej.

Joachim Brudziński zdobywa mandat europosła i pani dostaje propozycję, żeby objąć stery MSWiA.
 
Bardzo dobrze mi się współpracowało z szefami wszystkich służb. Lubię konkretne zadania bez zbędnych dyskusji i straty czasu. Jako minister chciałam objechać wszystkie jednostki Straży Granicznej, tak jak chciałam odwiedzić wszystkie komendy wojewódzkie i zaczęłam to robić, ale...
 
Przyszło nowe zadanie. Nie bała się Pani?
 
W partii służbie ojczyźnie jest tak, że jak jest zadanie do wykonania, to bierze się je na swoje barki. Oczywiście, że były obawy. Czy człowiek sobie poradzi, czy nie zawiedzie zaufania, czy wszystko będzie tak jak trzeba? To jest to poczucie odpowiedzialności, które zawsze miałam w sobie. Marszałek Sejmu jest odpowiedzialny za prace Izby, czyli za pracę 460 posłów. Powierza mu się również nadzór nad Kancelarią Sejmu, a to jest niemalże 1,5 tys. urzędników. Do tego dochodzi współpraca z Prezydentem RP, kooperacja z Senatem, w którym w mijającej kadencji rządziła opozycja, realizacja zadań z zakresu dyplomacji parlamentarnej, czyli reprezentowania Sejmu w wydarzeniach krajowych i zagranicznych. To duża odpowiedzialność. To była trudna kadencja. Pomijając okoliczności zewnętrzne jak pandemia oraz rosyjska agresja na Ukrainę, mieliśmy też szereg niesprzyjających uwarunkowań wewnętrznych, jak choćby próba rozbicia, a przynajmniej bardzo poważnego osłabienia, obozu Zjednoczonej Prawicy. Opozycja już zacierała ręce, ale ostatecznie gorzko się rozczarowała. 
 
Zarządzanie Sejmem to nie jest sprawa prosta. Co jest kluczem do wywiązania się z tego zadania?
 
Sejm to jest 460 osobowości, każda ma immunitet i każda ma swoje uprawnienia wynikające z ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Kluczem do sukcesu jest decyzyjność, umiejętność dysponowania zadań między ludźmi a także tworzenie dobrej atmosfery w pracy. Sprawna organizacja udaje się tylko wtedy, kiedy jest szef, który umie podejmować decyzje i potrafi współpracować z ludźmi. Mam świetną szefową Kancelarii Sejmu. To jest kluczowe, bo mogę spokojnie spać i wiem, że Kancelaria funkcjonuje bez zarzutu. Mamy znakomitych ekspertów od prawa, legislacji, pilnujących abyśmy - także w tych trudnych sytuacjach - nie popełniali błędów. Wiele też zależy od podejścia do ludzi. Wpływają różne projekty ustaw - rządowe, poselskie, obywatelskie. Trzeba nad tym zapanować i dobrze zaplanować prace Sejmu. To moja kompetencja.  
 
Mówiąc o szczególnych momentach kadencji przywołuje Pani okres pandemii. Co było w tym najtrudniejsze?
 
W okresie pandemii pojawiało się wiele sytuacji na które nie było żadnych regulacji prawnych, przykładem tego mogą być wybory prezydenckie. Konstytucja nie przewiduje przedłużenia kadencji Prezydenta i trzeba w określonym terminie przeprowadzić wybory. A my mieliśmy pandemię, wiele ograniczeń. Dodatkowo awantury opozycji, która chciała przesuwać termin wyborów, co byłoby rozwiązaniem sprzecznym z Konstytucją. To były naprawdę niełatwe momenty. Moi współpracownicy mówili wówczas, że mam takie dziwne szczęście, że akurat za mojej kadencji pojawiały się bezprecedensowe sytuacje. Rzeczywiście, ostatnie cztery lata w Sejmie to był prawdziwy test nie tylko dla mnie, ale też dla całego naszego zespołu. Musieliśmy znaleźć rozwiązania dla sytuacji, które nigdy wcześniej się nie wydarzyły.
 
Przydało się wcześniejsze doświadczenie zawodowe zdobyte w szkole. Była Pani dyrektorem.
 
Doświadczenie zawodowe bardzo mi pomogło, ale największą rolę odegrało doświadczenie życiowe. Nie jestem politykiem, dla którego Sejm to pierwsza praca po ukończeniu studiów. Zajmowałam się rodziną, jestem matką, żoną, byłam nauczycielem a później dyrektorem w szkole, byłam też działaczem społecznym, szefową "Solidarności" nauczycielskiej. Zaangażowanie opozycyjne w PRL przepłaciłam więzieniem i zwolnieniem dyscyplinarnym ze szkoły. Wówczas, dla 24-letniej dziewczyny, to było naprawdę trudne. Ale to był też moment przełomowy, w którym zdecydowania broniłam swoich przekonań bez względu na konsekwencję. Wiedziałam, że w obronie wyznawanych wartości trzeba iść pod prąd. Razem z mężem byliśmy nauczycielami i oboje dyscyplinarnie zostaliśmy zwolnieni z pracy. Pozbawiono nas środków do życia, ale my wiedzieliśmy, że walczymy o słuszną sprawę. To kształtuje charakter. Później, kiedy miałam trudne sytuacje, nie miałam wątpliwości, jaką postawę przyjąć. Wiedziałam, że podejmę dokładnie taką decyzję, którą wewnętrznie będę czuła, że jest słuszna.
 
Rzecz o kobiecej intuicji?
 
Raczej wewnętrzne przekonanie, wynikające z doświadczenia życiowego i zawodowego. Szkoła, to jest konglomerat. Tam są setki uczniów, rodziców a każdy jest inny i do każdego trzeba inaczej podejść. Ta różnorodność, to ogromne spektrum sprawia, że ciągle szuka się nowych rozwiązań. Wiedziałam, że jeśli zła ocena nie motywuje ucznia do tego, żeby się poprawił, to szukałam innej drogi. Trudne sytuacje w moim życiu budowały mój charakter.
 
Współpraca z opozycją była trudna?

To była opozycja, która sama siebie nazwała totalną. Chodziło tylko o destabilizację Sejmu. Nie było merytorycznej dyskusji, czy nawet sporu, tylko - niekiedy bardzo prymitywna - walka z PiS. 
 
Nie znalazł się choć jeden sprawiedliwy, czyli taki, który jest w opozycji, ale wiadomo, że o coś mu pozytywnego chodzi, że ma jakiś zamysł?
 
Nie ma ich wielu, ale są posłowie, których znam od 2005 r., z którymi pracowałam w komisjach, z którymi współpraca układa się na wysokim poziomie. Przychodziło do mnie wielu posłów opozycji, z prośbą o pomoc w sprawach związanych z ich mandatem. Jeśli było to możliwe zawsze wychodziłam naprzeciw ich potrzebom co często ich zaskakiwało, bo nigdy nie musieli czekać. Starałam się być obiektywna, niezależnie od tego czy to był poseł PiS, czy opozycji. 
 
Co zmieniło się w Polsce po tych 8 latach? O jakich trwałych przeobrażeniach społecznych możemy mówić?
 
Przede wszystkim to docenienie roli i znaczenia rodzin. To jest rewolucja godności i ona się naprawdę zadziała. Dzisiaj rodziny są w zupełnie innej kondycji, szczególnie rodziny wielodzietne. Byłam ostatnio na spotkaniu. Prowadziłam rozmowę. Pytam o programy, które zostały przez PiS w Polsce wprowadzone. Ktoś mówi 500+, ktoś inny dodaje wyprawka, a jeden mężczyzna mówi: "Przywróciliście nam godność". Odpowiedziałam mu: "Dziękuję, że to pan powiedział, a nie ja". Jeszcze raz podkreślę, ta rewolucja godności rzeczywiście się stała, dzisiaj dzięki wprowadzonym przez nas zmianą, wszystkie rodziny w tym wielodzietne są w zupełnie innej, zdecydowanie lepszej sytuacji. Widzimy w tym wielką wartość. Utrzymanie jednego dziecka wymaga sporych środków finansowych, ale utrzymanie ośmiorga dzieci wymaga tych środków osiem razy tyle. Pomoc państwa dla tych rodzin jest bezwzględnie potrzebna. Nie zrezygnujemy z niej. 
 
Czy to są zmiany na trwałe?
 
Los tych rodzin zmienił się radykalnie. Zmieniła się też sytuacja i to trzeba podkreślić wszystkich grup społecznych. Dzieci otrzymały wsparcie między innymi w postaci programu 500+, wyprawki szkolnej, Rodzinnego Kapitału Opiekuńczego czy też bonu turystycznego. Mamy też zmiany dla rodziców, zmiany w kodeksie pracy, jest praca zdalna, elastyczny czas pracy, bardzo dużo przybyło i nadal będzie przybywać miejsc w przedszkolach i żłobkach. Ważnym punktem naszych rządów był stały wzrost wynagrodzeń oraz obniżka podatków aby ulżyć polskim rodzinom. Nie zapominajmy o seniorach, w grupie tej przeprowadziliśmy naprawdę rewolucyjną zmianę, bo to jest nie tylko przywrócenie wieku emerytalnego, ale to jest też 13. i 14. emerytura, godna coroczna waloryzacja, emerytura bez podatku do kwoty 2500 złotych, bezpłatne leki oraz szereg programów kierowanych do seniorów, którzy mimo emerytury nadal chcą być aktywni.
Przywracamy także, osobom które pracowały w szczególnych warunkach odebrane przez naszych poprzedników prawo do wcześniejszej emerytury, wprowadzać będziemy również emerytury stażowe.

Ludzie uwierzyli, że państwo może być sprawiedliwe?
 
Po pierwsze sprawiedliwe, po drugie, że mają gwarancję, iż państwo w razie trudnej sytuacji swoim obywatelom pomoże, że dba o ich bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo szeroko rozumiane – zewnętrzne, socjalne, zatrudnienia, energetyczne, ale także bezpieczeństwo i porządek na ulicach, z czym wiąże się choćby odtwarzanie posterunków Policji w małych miejscowościach czy odbudowa jednostek wojskowych na wschód od linii Wisły. Warto abyśmy uświadomili sobie, ile grup społecznych otrzymało wsparcie i to niejednorazowe, a stałe, ustawowe. Ponadto pokazaliśmy, że wszystkie regiony naszego kraju, powinny się rozwijać równomiernie i nasze programy kierowaliśmy do wszystkich obywateli, do wszystkich samorządów po to by niwelować różnice między regionami i przywracać te same szanse i możliwości rozwoju dla całej Polski.
 
Za dwa dni pójdziemy głosować. Jaki wybór mają Polacy?
 
Traktujemy Polskę jako jeden organizm i wszędzie kierujemy środki, które pochodzą z reformy finansów publicznych, uszczelnionej luki VATowskiej, a mowa tu o setkach miliardów złotych. Wiemy, że obowiązkiem państwa jest dzielenie się z obywatelami tym, co obywatele wypracowali. Państwo ma być silne i solidarne. Przez dwie kadencje udowodniliśmy, że wywiązujemy się z danego słowa. 

Żaden rząd po 1989 r. nie miał tak trudnych sytuacji jak nasz. Pandemia, wojna - to okoliczności, które są prawdziwym egzaminem dojrzałości dla rządu. Nam udało się go zdać, poradziliśmy sobie, mimo arcytrudnej sytuacji. Pokazaliśmy całemu światu, że nas nie trzeba uczyć demokracji ani solidarności. Pokazaliśmy to wsparciem dla Ukrainy, szczególnie w pierwszych tygodniach po rosyjskim ataku. Dzisiaj przyjeżdżają do nas ze świata i pytają jak wy to robicie? Polska powinna być wzorem dla wszystkich państw, które mają u siebie uchodźców - uchodźców wojennych, a nie nielegalnych imigrantów. 

W niedziele przy urnach wyborczych zdecydujemy o naszej przyszłości. Mamy dwie wizje Polski. Albo Polskę suwerenną, niezależną, która się rozwija, która dba o bezpieczeństwo wszystkich obywateli, Polskę, która nikogo nie wyklucza, nie dzieli i stawia rodzinę na pierwszy planie, z wiarygodną i odpowiedzialną władzą, sprawdzoną w najtrudniejszych sytuacjach, a Polską słabą, zmarginalizowaną, która będzie słuchała obcych, w której ani obywatel ani rodzina nie będzie na pierwszym miejscu. Znowu wrócimy do Polski A i B. To byłaby także Polska chaosu - wyobraźmy sobie te kilkanaście partii opozycyjnych, ten prawdziwy konglomerat, który miałby rządzić. Czy to w ogóle możliwe? My gwarantujemy spokój i stabilizację, a po drugiej stronie jest bałagan i brak pomysłu na Polskę. Dlatego wybór 15 października jest wyborem fundamentalnym. Musimy zagłosować mądrze, ponieważ ten wybór zdecyduje o przyszłości naszej Ojczyzny na kolejne dziesięciolecia.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Polacy wybiorą między własnym domem, a państwem ludzi obcych. Z Marszałek Sejmu Elżbietą Witek rozmawiał Janusz Życzkowski - Gazeta Lubuska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska