Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po Bandzie

Wojciech Koerber
Janusz Wójtowicz
Pogadałem sobie ostatnio o boksie zawodowym z promotorem Piotrem Wernerem. Teraz to wspólnik Andrzeja Wasilewskiego, a przed laty, w mrocznych latach polskiego futbolu, sędzia piłkarski.

Międzynarodowy nawet. Może właśnie dlatego kilka kwestii rozpoczynał pan Piotr od wyraźnego stwierdzenia: "Uczciwie panu powiem, że...". No więc ja też powiem Wam coś uczciwie. Nie spodobał mi się walkower oddany w Toruniu przez żużlową Spartę. A jeszcze bardziej kole w oczy jego pisemne uzasadnienie, rzekomo autorstwa menedżera Piotra Barona. Rzekomo, bo nie wierzę, że to Baron, inteligentny człowiek z błyskiem w oku, skreślił te słowa. Mianowicie jest tam takie oto zdanie: "Wstawianie do podstawowego składu zaplecza niedoświadczonych juniorów w świetle ostatnich tragicznych wydarzeń na torze (chodzi o śmierć adepta w Gnieźnie - WoK) uważam za zbyt ryzykowne". I to zdanie pokazuje, jak bardzo autor pisma nie ceni kibiców. Jakich niedoświadczonych juniorów?! Po pierwsze, nie mamy ich poza jednym Gradką. Po wtóre, żadnego zaplecza młokosów wstawić do składu nie można. Dolny limit KSM nie pozwala, o czym wiedzą wszystkie starszaki z Sępolna. Wystarczyło zastosować zetzetkę za Świderskiego i ściągnąć Nielsena z Łobzenką. Lub ściągnąć jednego z nich i wyprowadzić na prezentację obolałego Jędrzejaka. Jak całkiem niedawno obolałego Lasse Bjerre. Proste.

O to ostatnie nazwisko w całej układance chodzi. Wszelako nie o Lasse, a Kennetha. Wiecie, czemu nie można było sklecić składu na rewanżowy mecz z Unibaksem? Bo Kenio zastrajkował. I nie trzeba dodawać, czego mu do szczęścia brakowało. Dziś więc znów uchodzi Bjerre za typa bezczelnego. Bo żąda pieniędzy, które się mu należą z tytułu podpisanego kontraktu. Taa, uczulałem przed rokiem, że ta miłość z odzysku potrwa do którejś niewypłaty. Gdy chodzi o kasę, jest przecież Duńczyk bezwzględny, co pokazał przed rokiem, nie przyjeżdżając na jedno ze spotkań. Wiedzieliśmy o tym. Dlaczego zatem miałby teraz złagodnieć?

Stoi mi ten walkower w gardle, bo przez cały niemal sezon pół żużlowej Polski kibicowało właśnie Sparcie. Bo dzielna i charakterna. I kibicowałaby nadal, gdyby do Torunia się wybrała. Zdziesiątkowana, lecz walcząca do końca, szanująca kibiców i rywali. Dostałaby pewnie lanie, ale i brawa. Wystarczyło uzbierać 30 oczek i byłoby piąte miejsce, co dla kibiców - wbrew pozorom - ma znaczenie. A tak - wyszło średnio. Szefowa klubu chciała niejako zagrać strajkującemu na nosie i prosiła innych prezesów o zgodę, by na mecz w Toruniu odstąpić od obowiązku posiadania dolnego KSM-u. Zgody być jednak nie mogło.

Za dużo w polskim speedwayu sztucznych ograniczeń, a za mało zdrowego rozsądku. Prezesom się wydaje, że osłabiając siłę drużyn, i znów obniżając KSM, czynią oszczędności. A mnie się wydaje, że zwyczajnie ligę osłabiają. Jak ktoś obrotny i ma kasę, niech ją wydaje. Nie jest to przecież gwarancją sukcesu, patrz budżety Tarnowa i Wrocławia. Apelowałem tu przed rokiem, by nie zmniejszać liczby uczestników GP w zespole do jednego. Bo to kara za sukces. Akcjonariusze twierdzą jednak, że to oszczędności. Takie, że teraz kasę, którą wziąłby facet z GP, weźmie po prostu średniak. No i jak tu kultywować przywiązanie do barw, skoro w takiej Zielonej Górze trzeba się teraz pozbyć dwóch nazwisk z grupy Protasiewicz, Hancock, Jonsson?! To co, znów majstrujemy w paragrafach?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska