Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Panie Waldku, czy Pan to dokończy?

Wojciech Koerber
Wstaję rano i oglądam Teleexpress - to jedna z błyskotliwych uwag Piotra Włodarczyka, pamiętacie takiego piłkarza (reprezentacja, Śląsk, Legia, Auxerre etc.). W ten m.in. sposób wyjaśniał, jak wygląda jego życie po zakończeniu kariery. No, przedstawiciele tej akurat sportowej nacji mogą sobie na podobny luksus pozwolić. Tymczasem media, normalna to w Polsce kolej rzeczy, domagają się głowy selekcjonera, którego wcześniej same na stołek wyniosły. Fornalik nadal chce jednak pracować ku chwale ojczyzny, w końcu kontrakt wygasa dopiero w grudniu.

No więc czemu nie chce Fornalik odejść? Przecież to proste. Otóż miesięcznie dostaje za swoją harówkę 160 patyków, więc - jakby nie liczyć - uzbiera się do końca roku duża bańka. Będzie można później wstawać i oglądać Teleexpress. A nie jest to praca łatwa, zdaje się, że wszyscy jego podopieczni są obecnie na urlopach, spotkają się jakoś we wrześniu dopiero, na parę dni (że też ta gazeta musi codziennie wychodzić). I w ciągu tych paru dni całkiem różnie będą gadać. Po San Marino - że dosyć fajnie wyglądaliśmy, po Czarnogórze - że chyba zabrakło koncentracji i musimy wyciągnąć wnioski.

A zatem nie wieszajcie na Fornaliku psów dlatego tylko, że nie jest frajerem. Też byście nie byli, uwierzcie. Zresztą, ci z umysłem ścisłym przekonują, że szanse na awans wciąż mamy. To tylko kwestia czasu, gdy grupowe losy naszej reprezentacji z kilku ostatnich eliminacji do wielkich imprez znajdą się na maturze z matematyki. A opatrzone będą końcówką terminarza i pytaniem - co się musi wydarzyć, by biało-czerwoni zdołali jeszcze awansować? Taki rachunek prawdopodobieństwa. A co się musi wydarzyć? Oj, wiele. Nie wystarczy recepta na sukces Bobo Kaczmarka, który po jednym z nielicznych zwycięstw swojej Lechii tak wyjaśniał, co nastąpiło: "Ta wygrana wzięła się z serca, z wątroby, ale w użyciu były też szare komórki i płyn rdzeniowo-mózgowy."

A poza tym w sporcie bez zmian. Kulomiot Majewski, choć w średniej formie, został właśnie mistrzem Europy z… 2010 roku. Złoto zabrali koksiarzowi z Białorusi. Przypomnę, że kilka miesięcy temu o podium igrzysk w Atenach (2004, pamiętacie?), a więc kilka miesięcy temu o podium tychże igrzysk otarła się kulomiotka Zabawska, nota bene już wówczas sportowo nieaktywna. Pierwotnie była szósta, lecz w 2005 awansowała po zawieszeniu złotej Rosjanki Korżanienko. W zeszłym roku dźwignęła się jeszcze wyżej, na czwarte miejsce, bo zdyskwalifikowano inną Rosjankę, która musiała oddać otrzymany w 2005 brąz. Hmm, miał rację Churchill, ten miłośnik cygar i whisky, co dożył "90". Pytany o sposób na długowieczność odparł krótko: no sports.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska