Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Futbol, historia polskiego alkoholizmu

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Ciekawie ostatnio w naszej piłce. Jagiellonia budzi się dopiero przy 0:3, choć znam takich, co rozkręcają się przy 0,7. I tym sposobem dochodzimy do sedna. Otóż polska piłka to historia polskiego alkoholizmu, przeczytajcie "Spalonego" Andrzeja Iwana.

Ze Śląska wyrzucili Mraza, bo przyszedł na trening pijany. Zauważył to napastnik Gikiewicz, chyba nie był zadowolony z podania kolegi. Głośno zaznaczył, że z pijakiem grać nie będzie. No i teraz koledzy nie chcą grać z… Gikiewiczem. A ja go podziwiam za bystrość uwagi. Bywa przecież, że w naszej ekstraklasie lepiej kopią po pijaku niż na trzeźwo. On, fachowiec, potrafił jednak różnicę wychwycić.

Mila nazwał Gikiewicza konfidentem, w Niemczech uchodziłby za kogoś, kto spełnił obywatelski obowiązek. Różnica w mentalności. Ale i w podejściu do pracy. Piłkarz Bundesligi wychodzi z klubu dopiero wieczorem, pośród wielu zajęć ma tam również obowiązkową drzemkę. Mnie co innego się jednak w oczy rzuca. Że w tym zakładzie pracy wciąż rządzą pracownicy. Chcieli zwolnić Lenczyka - zwolnili. Przestał im się podobać Gikiewicz - z pierwszej jedenastki wyleciał na trybuny. Tymczasem kiedy Diaz nazwał starego Lenczyka ch...., klub nie zareagował. Kapitan też nie. Więc teraz Diaz, po strzeleniu gola Lechowi, solidaryzuje się z pijakiem (na koszulce - Mraz, dziękujemy).

Prezes Waśniewski ma w zwyczaju nie komentować. Tłumaczy, że jest od zarządzania finansami. I robi to nieźle - zawsze wie, kiedy się kończą. Kolega ostatnio pytał, czy to prawda, że trener Levy - jak podała prasa - ma drugą gażę w ekstraklasie (48 tys. zł). Prezes - no comment. Błąd, Panie Prezesie. Jeśli to nieprawda, trzeba poinformować opinię publiczną. A jeśli to prawda, znaczy, że przejadacie każde pieniądze. Bo gdy ma się na głowie milionowe premie i zaszłości względem byłych trenerów, trzeba w końcu przejść na wersję oszczędnościową. Levy z Hiszpanii przyszedł czy z Albanii?

Opowiadał swego czasu Maciej Szczęsny, jak to za czasów wielkiego Widzewa zbeształ go młody Szymkowiak: - Wprowadzaliśmy przez całą noc element magiczny w szarą rzeczywistość ligową i rano poszliśmy na trening. Akurat był strzelecki, a ja zasłaniałem się, żeby w twarz nie dostawać za często i wytaczałem piłeczki spod siatki. Po piątym trafieniu Mirek podszedł i mówi: "Słuchaj, jak nie umiesz, to nie pij! Przecież ja nie mam żadnej przyjemności z tych zajęć!".
Aha, Krzysztof Ostrowski, były piłkarz Śląska, później też Legii i Widzewa, otworzył niedawno w Mirkowie pod Wrocławiem klinikę leczącą z uzależnień, głównie z alkoholizmu. Czy on coś wie o środowisku?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska