Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pipety, wirówka, wytrząsarka. Tutaj wykrywają koronawirusa

Marcin Kruk
Marcin Kruk
Oto wrocławskie laboratorium, w którym wykonywane są testy na obecność koronawirusa. Działa w szpitalu przy ulicy Kamieńskiego. We Wrocławiu są jeszcze cztery podobne - w sanepidzie, w szpitalu przy ul. Borowskiej, w szpitalu przy ul. Koszarowej oraz w Dolnośląskim Centrum Onkologi przy pl. Hirszfelda.

Jak wykonuje się badania? Czy doszło do zakażenia pacjenta, wskazuje test genetyczny. Żeby go przeprowadzić, od osoby podejrzanej o zakażenie pobiera się materiał genetyczny, robiąc wymaz.

Na Dolnym Śląsku jeździ 5 karetek, których załogi pobierają od wskazanych osób próbki do badań. Kolejka oczekujących na badanie to około 1000 osób. Badań nie można wykonać na własną rękę, nawet prywatnie. O tym, kto zostanie przebadany decyduje sanepid albo lekarze prowadzący ze szpitala.

Samo pobieranie próbki od pacjenta nie jest przyjemne. Zakończony watą lub bibułą patyczek długości 15 cm zostaje wepchnięty na głębokość około 12 cm do gardła. Tam trzeba nim trochę pogmerać, żeby nabrać na jego koniec nie tylko śluz, lecz także materiał komórkowy. Próbka zostaje opisana i trafia do laboratorium, gdzie na każdym etapie personel zachowuje ściśle określone procedury pozwalające na chronienie zarówno własnego zdrowia, jak i czystości próbki.

Badanie polega na sprawdzeniu, czy w pozyskanym materiale znajduje się informacja genetyczna, którą zawiera jedynie koronawirus. Tę informację odczytać można z RNA, czyli kwasu stanowiącego materiał genetyczny wirusa.

Swoją drogę przez laboratorium wymaz rozpoczyna w specjalnym okienku, gdzie dokonują się formalności związane z rejestracją i przyjęciem materiału do badań. Okno podawcze stanowi pierwszą śluzę bezpieczeństwa. Następnie próbka wędruje przez drugą śluzę do urządzenia nazywanego laminarem. Laminar to przeszklona gablota z wymuszonym obiegiem powietrza, co zapewnia bezpieczeństwo pracownikowi. Do tej gabloty operator może włożyć jedynie dłonie. Tam, korzystając z urządzeń i odczynników oddziela RNA z patyczka z wymazem.
- Technicznie to wcale nie jest takie skomplikowane. To jest dosyć proste, bo korzysta się pipet: jak się ma pipety, wirówkę i wytrząsarkę na probówki, to w zasadzie można izolować RNA praktycznie wszędzie tak długo, jak się ma ten laminar i robi się to w określonej, bezpiecznej przestrzeni – wyjaśnia Magdalena Przybyło z Katedry Inżynierii Biochemicznej Politechniki Wrocławskiej i pełnomocnik dyrektora szpitala przy Kamieńskiego ds. Ośrodka Badawczo-Rozwojowego.

Izolacja RNA z 24 próbek trwa od 40 minut do godziny. Wyizolowane RNA wirusa jest przenoszone przez następne okno do kolejnego pomieszczenia. Tam to RNA dodawane jest do eppendorfek, czyli małych, przezroczystych probówek reakcyjnych z zamknięciem. - I takie małe probówki, po 8 w rządku, wkładamy do urządzenia do analizy. Otwiera się szufladę, wkłada te małe probówki reakcyjne, gdzie już jest nasze RNA i wszystkie odczynniki do reakcji. Wciskamy start i w tym urządzeniu określonych odstępach i krokach podgrzewamy do 60 stopni, schładzamy, podgrzewamy do 90 stopni – wyjaśnia Przybyło.

W probówkach, które trafiły „na szufladę”, diagności za pomocą urządzenia i komputera obserwują namnażanie dwóch genów. Po półtorej godzinie na ekranie laptopa widać wyniki. Dla próbki pobranej od osoby zakażonej krzywe pokazujące obecność tych genów będą podnosiły się. Na wykresie oprócz linii niebieskiej i czerwonej, obrazujących gen charakterystyczny dla koronawirusa, jest także linia żółta – kontrolna, pozwalająca sprawdzić czy badanie przebiegło właściwie. Wyniki dla 30 próbek można uzyskać w trzy godziny. Po zakończonym badaniu pod jego wynikami podbija się diagnosta, a wyniki trafiają do dyrektora szpitala, który je każdorazowo autoryzuje.

Laboratorium naukowe przy szpitalu przy ul. Kamieńskiego bada obecnie do 130 próbek dziennie. - Gdybyśmy mieli więcej osób i pracowali na trzy zmiany, to można by było zrobić tego więcej. Zresztą przymierzamy się do zakupu automatu do izolacji. Dalej zachowamy izolację ręczną, bo dzięki temu jesteśmy niezależni od dostawców. Ale do wysokoprzepustowych badań trzeba już mieć robota do izolacji. I on przygotowuje próbkę do tego, żeby włożyć ją na urządzenie - tłumaczy Magdalena Przybyło.

Nie przegap tych informacji

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska