Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka ręczna. Finał KGHM Metraco Zagłębie - Selgros Lublin. Presja jest po stronie rywalek

Piotr Janas
fot. piotr krzyżanowski
Zawodniczki KGHM Metraco Zagłębia Lubin po raz szósty z rzędu awansowały do finału PGNiG Superligi kobiet. Zagrają w nim z SPR-em Selgrosem Lublin. Szczypiornistki prowadzone przez Bożenę Karkut w półfinałach PGNiG Superligi nie pozostawiły złudzeń Vistalowi Gdynia i rywalizację, która toczyła się do trzech zwycięstw, pewnie wygrały 3-0.

Niemała w tym zasługa czołowej zawodniczki Miedziowych Karoliny Semeniuk-Olchawy, która w trzech meczach rzuciła 17 bramek.

- Ja nie przywiązuję wagi do tego, kto ile bramek zdobywa. Najważniejsze jest to, żeby na końcu wygrywała drużyna - mówi kapitan Metraco Zagłębia.

- Piłka ręczna to taki sport, w którym na ogół nie zwraca się uwagi na jeden z kluczowych elementów tej gry, czyli obronę. Ja jako kapitan dostrzegam i doceniam zaangażowanie w grze obronnej naszego zespołu, w którym bryluje Vanessa Jelić. Może nie zdobywa zbyt wielu bramek, ale zaręczam, że bez niej nie byłybyśmy tą samą drużyną i nie udałoby nam się zajść tak daleko - zaznacza.

- Patrząc na wynik naszej rywalizacji z Vistalem, można by odnieść wrażenie, że awans był dla nas przysłowiową "bułką z masłem", ale to tylko pozory. Szczypiornistki Vistalu wysoko zawiesiły poprzeczkę i na prawdę w każdym z trzech meczów musiałyśmy dać z siebie wszystko - podkreśla Semeniuk-Olchawa.

Warto przypomnieć, że to właśnie z Vistalem podopieczne Bożeny Karkut mierzyły się w finale Pucharu Polski. Wtedy, po bardzo emocjonującym spotkaniu, zwycięskie okazały się gdynianki.

- Na pewno była w nas chęć rewanżu za tamto spotkanie, bo była to dla nas bardzo bolesna porażka. Zapewniam jednak, że w trakcie meczu nie myśli się o tym, co działo się w przeszłości. Vistal we wszystkich trzech meczach wysoko zawiesił nam poprzeczkę, ale sprostałyśmy im i teraz skupiamy się już tylko na zespole z Lublina - dodaje.

Przed sezonem zarówno Metraco Zagłębie (aktualny wicemistrz kraju), jak i SPR Selgros należały do grona ścisłych faworytów w walce o medale i ich awans do finału nie jest niespodzianką. W ostatnich 5 latach zawodniczki z Lubina były pięć razy w finale, a lublinianki cztery. SPR jest w ogóle najbardziej utytułowanym zespołem grającym w PGNiG Superlidze kobiet i może poszczycić się aż 16 tytułami mistrza Polski. Drugi w tej klasyfikacji jest Ruch Chorzów z 9 tytułami, a trzecie ex aequo drużyny AZS-u Wrocław i Cracovii (siedem tytułów).

Na którym miejscu plasują się piłkarki ręczne Zagłębia? Choć od lat są w ścisłej czołówce i dziewięciokrotnie grały w finale, to tytuł mają jak na razie tylko jeden. Ten z 2011 roku, kiedy to nomen omen mierzyły się z SPR-em AZS-em Lublin.
- Każdy sezon jest inny i po zakończeniu każdego przychodzi czas na podsumowania, ale mnie już od pewnego czasu nasuwa się jeden i ten sam wniosek. Play-offy w żeńskiej piłce ręcznej w Polsce nie są dobrym rozwiązaniem. Nieraz było tak, że kończyłyśmy fazę zasadniczą z dużą przewagą punktową, a później ze względu na problemy kadrowe czy też zdrowotne nie byłyśmy w stanie sięgnąć po złoto. W naszej lidze praktycznie cały czas gra się tym samym składem, a w takich okolicznościach często decydują detale i sprawy od nas nie zależne - zauważa Semeniuk-Olchawa.

Tegoroczny finał PGNiG Superligi kobiet podopieczne Bożeny Karkut rozpoczną od dwóch spotkań w Lublinie. Pierwszy mecz rozegrany zostanie w sobotę, 10 maja, a drugi dzień później. Jeśli szczypiornistki Zagłębia chcą myśleć o tytule mistrzowskim, to nie mogą sobie pozwolić na dwie wyjazdowe porażki. Oczywiście, nawet w przypadku przegranej w obu meczach wciąż będą miały szansę (podobnie jak w półfinale, gra toczy się do trzech zwycięstw), ale wtedy do końca grać będą z nożem na gardle.

- Finał krajowych rozgrywek nie jest dla mnie pierwszyzną, więc z doświadczenia mogę powiedzieć, że wcale nie jest lepiej rozgrywać pierwsze mecze u siebie. To dobrze, że nam przyszło grać pierwsze spotkania na wyjeździe, bo większa presja będzie ciążyła na gospodyniach. Wiadomo przecież, że pierwszy mecz jest bardzo ważny - zauważa kapitan Miedziowych.
- Przed sezonem założyłyśmy sobie, że awans do finału to plan minimum. Oczywiście nie zamierzamy na tym poprzestać! Awansować po raz szósty z rzędu do finału wcale nie było łatwo, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jedyne, co da nam pełną satysfakcję, to tytuł mistrzyń Polski i to jest nasz cel - zakończyła Karolina Semeniuk-Olchawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska