MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pilka nożna: Śląsk Wrocław sprowadzony na ziemię

Mariusz Wiśniewski
Piłkarze Korony Kielce pokazali, że Śląsk nie jest wcale taki mocny. W środku Jarosław Fojut
Piłkarze Korony Kielce pokazali, że Śląsk nie jest wcale taki mocny. W środku Jarosław Fojut Paweł Relikowski
Miało być tak pięknie. Wielu kibiców jeszcze przed meczami z Widzewem Łódź i Koroną Kielce doliczyło już Śląskowi sześć punktów. Skoro wrocławski zespół pokonał na wyjeździe Legię Warszawa i nie dał się ograć Lechowi Poznań, to tym bardziej powinien poradzić sobie na własnym boisku z zespołami niżej notowanymi. Rzeczywistość okazała się brutalna.

Podopieczni Oresta Lenczyka zdobyli w dwóch meczach tylko punkt i zanotowali pierwszą porażkę od 14 spotkań.

Ligowa czołówka się oddaliła, ale paradoksalnie niepowodzenie z Koroną może w dalszej perspektywie zadziałać na korzyść Śląska.

Po niedzielnym spotkaniu Piotr Ćwielong krótko stwierdził: - Przegraliśmy mecz i zakończyliśmy passę pompowaną przez dziennikarzy. Trudno, w czwartek gramy kolejne spotkanie.

I to jest pierwszy plus. Skończyło się nareszcie liczenie meczów bez porażki, które stało się w ostatnim czasie ważniejsze niż sama gra zespołu. A ta mimo niezłych wyników wcale nie była taka doskonała. W spotkaniu z Legią wrocławianie przez pierwsze 20 minut nie mogli wyjść z własnej połowy. Z Lechem wystarczyło tylko na kilka chwil rozluźnić szeregi i skończyło się dwoma straconymi golami. Same już natomiast spotkania z Koroną i Widzewem pokazały, że solidna obrona nie wystarczy na podbicie ligi. Potrzebny jest również ofensywa, a z tym w Śląsku nie jest najlepiej. Kiedy zespół Lenczyka musiał zmierzyć się z drużynami nastawionymi jak on defensywnie, brakowało argumentów. Warto zwrócić uwagę, że w obu tych meczach Śląsk tracił gole w sposób, w który do tej pory sam zdobywał - po stałych fragmentach gry i po kontrataku.

- Nasza gra nie była do tej pory ładna. Najważniejszy był jednak fakt, że udawało się wygrywać. Dzisiaj chcieliśmy zagrać na zero z tyłu i pokusić się o wykorzystanie jakieś akcji ofensywnej. Nie udało się - komentuje Jarosław Fojut.

Kolejna kwestia to szanse na europejskie puchary, które bardzo zmalały. Jeszcze są, ale już niewielkie. Z jednej strony szkoda, bo taki sukces dobrze zadziałałby na wizerunek klubu. Z drugiej strony dobrze, że pucharów nie będzie, bo właściciele Śląska widzą, że latem koniecznie trzeba zespół wzmocnić. Wrocławska drużyna nie jest produktem skończonym, a takie myślenie lub takie argumenty mogłyby zostać użyte przez właścicieli w przypadku awansu do pucharów. Śląskowi niewiele brakuje do czołówki, ale jednak brakuje. Teraz wszystko w rękach właścicieli, aby tę różnice zniwelować.

Proste środki i prosta taktyka nie wystarczą na każdego rywala
Z Markiem Wleciałowskim, drugim trenerem Śląska, rozmawia Mariusz Wiśniewski

Przed tymi trzema meczami, które Śląsk rozegra u siebie, powiedział Pan, że pokażą one, w którym miejscu jest Śląsk. Za nami dwa spotkania: z Widzewem Łódź i Koroną Kielce, czy można już coś powiedzieć?
Na wnioski poczekajmy do trzeciego meczu. Na pewno jednak już coś można było zauważyć. Przede wszystkim to, że oba spotkania były bardzo wyrównane i mogły zakończyć się każdym wynikiem. Zwłaszcza jeżeli chodzi o to spotkanie z Koroną, w którym mieliśmy swoje sytuacje bramkowe, i to przy wyniku bezbramkowym, i gdyby udało nam się zdobyć gola, to mecz mógłby zakończyć się zupełnie innym wynikiem.

Pytam o wnioski już po dwóch meczach, bo moim zdaniem widać było, że Śląskowi znacznie trudniej się gra z rywalami teoretycznie słabszymi, którzy grają zachowawczo, niż z przeciwnikiem atakującym.
Było to w tych spotkaniach rzeczywiście widoczne. Kiedy przychodziliśmy do Śląska te kilka miesięcy temu, zespół był w trudnej sytuacji. Brakowało punktów, a przed nami były trudne mecze z Wisłą Kraków czy Polonią Warszawa. Musieliśmy szybko działać. Staraliśmy się przede wszystkim tak zmienić grę, aby Śląsk nie tracił tak dużo goli. Szukaliśmy prostych środków i prostej taktyki. To zaowocowało, ale zdawaliśmy sobie sprawę, że nie na każdego rywala będzie to wystarczające. I mecze z Widzewem i Koroną pokazały, że z rywalem, który myśli przede wszystkim, aby nie stracić gola, te wypracowane proste schematy mogą nie wystarczyć. Aby doprowadzić do tego, żeby działania defensywne i atak były na równym poziomie, potrzebny jest czas. I tego w tej chwili najbardziej potrzebujemy - czasu.

Wspomniał Pan, że kiedy przejmowaliście zespół, byliście przed meczami z Wisłą i Polonią - historia zatoczyła koło, bo przed Śląskiem znowu Wisła i Polonia i ponownie są to bardzo ważne mecze, bo albo Śląsk będzie w górnej części tabeli, albo w dolnej.
Na pewno się tych meczów nie boimy, bo strach w takich momentach nie pomaga, a tylko paraliżuje. To będą bardzo trudne mecze i musimy się do nich dobrze przygotować. W takich momentach ważne jest, aby zespół i trenerzy byli blisko siebie, aby razem podjęli wyzwanie. I my to zrobimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska