Legniczanie byli faworytem tego spotkania, ale takiego pogromu nie spodziewali się nawet najwięksi optymiści. Był to też sentymentalny, choć bardzo gorzki powrót do Legnicy byłego trenera MKS-u Wojciecha Stawowego.
Pierwsza połowa nie zapowiadała kanonady. Co prawda mecz toczył się w niezłym tempie, a od 16 min gospodarze prowadzili 1:0 po trafieniu Mateusza Szczepaniaka, to był to jedyny gol w pierwszych 45 minutach.
Prawdziwy festiwal rozpoczął się po zmianie stron. Już w piątej minucie drugiej połowy drugą bramkę strzelił Szczepaniak, a chwilę później wynik na 3:0 podwyższył Marcin Garuch.
Co prawda później w 79 minucie goście strzelili gola kontaktowego, ale na graczy Miedzi podziałało to jak przysłowiowa płachta na byka. Znów rzucili się do huraganowych ataków i zdobyli jeszcze 3 bramki. Najpierw celnie uderzył Wojciech Łobodziński, później drugie trafienie zanotował Garuch, a na dwie minuty przed upływem regulaminowego czasu gry hat-tricka skompletował Szczepaniak, ustalając wynik na 6:1.
Miedź Legnica - Widzew Łódź 6:1 (2:0)
Bramki: Szczepaniak 16, 50, 88, Garuch 56, 82, Łobodziński 79 - Nowak 76-k.
Sędziował: Adam Lyczmański (Bydgoszcz)
Miedź: Smug - Mrowiec, Midzierski, Lafrance, Woźniczka, Bartoszewicz, Kakoko (83. Cierpka), Garuch (83. Feruga), Łobodziński, Szczepaniak, Labukas (75. Chrzanowski).
Widzew: Krakowiak - Nowak, Kasperkiewicz (76. Kasprzak), Kimura, Mroziński, Nishi, Straus (60. Rybicki), Kwiek, Bernhardt, Wrzesiński, Osmanaj (46. Batrović).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?