W tych zawodach nie było rywalizacji czy końcowej klasyfikacji. Chodziło o to, aby w mroźny poranek pokonać samego siebie i wymagający tor przeszkód. Trzeba było czołgać się pod drutem kolczastym ciągnąc za sobą "pieska", czyli kilkukilogramową kostkę brukową na sznurku, trzeba było przenosić opony czy wiadra z piaskiem, pokonywać kilkumetrowe ściany, przechodzić pod ciężkimi oponami.
Wielu z tych utrudnień nie dało się pokonać samemu. Trzeba było współdziałać. Zawodnicy startowali co kilka minut w kilkunastoosobowych grupach i przy każdej przeszkodzie pomagali sobie.
Z boku do wysiłku zachęcał ich główny organizator biegu Rafał Lasota.
- Dawać, dawać! Nie odpuszczamy! Nikt nie schodzi z trasy! - pokrzykiwał, ale gdy trzeba było pomóc nieco słabszym, to robił to bez wahania.
Impreza bardzo udana, a uczestnicy... No cóż - zaimponowali nam.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?