Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piękna muzyka i dobry obraz. João de Sousa – koncert i film „10 000 km"

Małgorzata Matuszewska
João de Sousa
João de Sousa materiały prasowe
João de Sousa, Portugalczyk – muzyk mieszkający we Wrocławiu, wystąpi z koncertem przed pokazem filmu "10 000 km" dziś (21 sierpnia) w DCF-ie.

Hiszpański film 10 000 km to melodramat o kochającej się parze, która musi poradzić sobie z utrzymaniem związku na odległość. Co Pan zaśpiewa przed projekcją?
Może zaśpiewam jeden nowy utwór i te, które śpiewam ostatnio na koncertach, już znane wrocławskiej publiczności.

Brzmi tajemniczo...
Wystąpię solo. Zaśpiewam utwór fado.

No tak, Pan przecież wydał nawet płytę Fado Polaco. O czym jest fado?
Może być o miłości, o czymś, co jest dla nas drogie albo nawet najdroższe, ale skończyło się i tęsknimy za tym. Myślę, że ta muzyka dobrze wprowadzi widzów w klimat filmu. Nie oglądałem oczywiście jeszcze filmu 10 000 km, widziałem tylko trailer, wydał mi się bardzo ciekawy. Myślę, że ten melodramat też jest właśnie o tym – Alex i Sergi muszą się rozstać i coś w ich życiu się kończy, choćby realna bliskość ukochanej osoby – taka bliskość, kiedy ma się ukochanego człowieka tuż obok.

Pamiętam, jak na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej troszkę Pan mówił do publiczności, nie tylko śpiewał. Czy tym razem też tak będzie?
Grając na gitarze i śpiewając, sam przed publicznością, muszę nawiązać kontakt. Być może, oprócz muzyki, będzie też krótka opowieść (uśmiech). Zaznaczam, że opowieść musi być krótka, bo nie mamy wiele czasu przed projekcją filmu.

Już Pan wie, o czym chciałby Pan powiedzieć?
Nie, nie, to się dopiero okaże. Może porozmawiamy krótko o filmie, a może o czymś, co zainteresuje słuchaczy.

Napisał Pan kiedyś muzykę do filmu?
Tak, do obrazu Dominika Watina. Lubię, kiedy moja muzyka jest tłem dla filmowego obrazu. Muzyka filmowa jest szczególnym rodzajem, powinna być bardzo oszczędna, ale dobrze słyszalna. Jestem też autorem muzyki do jednego ze spektakli Roberta Gonery.

Muzyka bywa tłem?
Oczywiście. Na przykład tłem podróży. Bardzo często słucham muzyki, prowadząc samochód. Moja ulubiona muzyka do samochodu to fado, które wykonuje António Zambujo, piosenkarz fado i kompozytor – bardzo dobry muzyk. Odkryłem też w domu płyty, które miałem jeszcze w Portugalii, potem pojechały ze mną do Londynu, gdzie mieszkałem przez półtora roku, a teraz są tu, we Wrocławiu. To jazzowe płyty Charlesa Mingusa, wśród nich świetna The Black Saint and the Sinner Lady. Bardzo ją lubię.

Planuje Pan nową płytę? João de Sousa & Fado Polaco ukazała się jakiś czas temu, może warto wydać coś nowego?

Mam już nawet materiał na nową, autorską płytę. Wrócę do tego, co mi się najbardziej podoba.

W jakim języku będzie Pan śpiewał?
Dużo po portugalsku, ale też po polsku. Nie piszę po polsku, bo nie jest to mój ojczysty język. Piszę po portugalsku, moje teksty na polski będzie tłumaczył Polak.

Już Pan wie, kto?
Na razie nie chcę zdradzać nazwiska. Tłumaczenie tekstu jest trudne, tłumacz powinien mieć podobną wrażliwość do mojej. Wydaje mi się, że spotkałem kogoś takiego.

O czym będzie Pan śpiewał?
O porządkowaniu.

Czego?
Mam taki czas w życiu, że chcę uporządkować pewne rzeczy. To trochę filozoficzne zajęcie. Trzeba mieć dystans do siebie i do tego, co się robi. Moje granie będzie bardzo melodyjne. Czuję, że brakuje mi bębnów, może wkrótce wrócę też do gitary elektrycznej. Mam mnóstwo pomysłów na nowe aranżacje i rozszerzenie mojej twórczości. Nie wiem jeszcze, jak te porządki będą się nazywały, ale na pewno powstaną.

Stał się Pan znany szerszej publiczności, także dzięki udziałowi w programie X-Factor. Zachwycił Pan i publiczność, i jurorów...

X-Factor kosztował mnie trochę stresu, ale też dużo się nauczyłem. Wiem trochę więcej o muzycznym biznesie.

Współpracował Pan ze Smolikiem, z Micromusic. Ceni Pan współpracę z polskimi artystami?
Natalia Grosiak zaśpiewała na płycie João de Sousa & Fado Polaco. Natalia była moją uczennicą, uczyłem ją portugalskiego, tak się poznaliśmy. Teraz ma nowy projekt – to zespół, ale nie mamy jeszcze nazwy. Szukamy wspólnej wizji, tematów muzycznych, nie zamkniemy się w jednym gatunku, lubimy jazz, latino, będą też niespodzianki. W nowym zespole będę grać z Christianem Danowiczem, skrzypkiem, Wiesławem Prządką – akordeonistą i bandoneonistą, Rafałem Karasiewiczem – pianistą.

Przedpremierowy pokaz filmu 10 000 km w reż. Carlosa Marquesa-Marceta zacznie się dziś (21 sierpnia) o godz. 20.30 w DCF-ie, przy ul. Piłsudskiego 64a.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska