Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piątka za łapówkę? Profesor prawa oskarżona o korupcję

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne brak
Profesor Izabella G z Wydziału Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego oskarżona o korupcję. Prokuratura chce przekonać sąd, że pani profesor wzięła co najmniej 1970 złotych od 96 studentów. Były to opłaty za udział w konferencji naukowej, której kierownikiem naukowym była Izabella G. W zamian studenci dostali zaliczenia przedmiotu. Oskarżona przekonuje, że to nieprawda i nie było piątek za pieniądze.

Tę historię opisaliśmy w lipcu 2017 roku. I to po naszym arttykule wszczęto śledztwo w tej sprawie. Pani profesor prowadziła zajęcia z przedmiotu: „Restrukturyzacja i upadłość przedsiębiorstw”. Kończył się zaliczeniem a nie egzaminem. Izabella G. była też kierownikiem naukowym konferencji o niewypłacalności zorganizowanej 3 czerwca 2017 na Wydziale Prawa. Z tą konferencją wiązała się ujawniona przez nas „oferta” dla studentów. Dziś prokuratura twierdzi, że to oferta korupcyjna.

Została sformułowana w dwóch mailach. W pierwszym czytamy, że zaliczenie przedmiotu jest możliwe poprzez przystąpienie do testu na ostatnich zajęciach lub zarejestrowanie się na konferencję o niewypłacalności. „Osoby, które zgłoszą swój bierny udział (…) oraz uiszczą opłatę konferencyjną (20,00 zł za uczestnictwo bez obiadu lub 50, 00 z obiadem i cateringiem) otrzymają zaliczenie na ocenę bardzo dobrą, a jeżeli tylko zgłoszą swój udział w konferencji w dniu 3.06.2017, to otrzymają ocenę dostateczny plus. Osoby, które nie będą uczestniczyć w konferencji, aby uzyskać zaliczenie powinny przystąpić do testu na ostatnich zajęciach”.

W drugim podano więcej szczegółów. Jest mowa o możliwości zliczenia poprzez udział w konferencji „jako uczestnik bierny konferencji (bez obiadu i materiałów konferencyjnych) na 3.5 lub jako uczestnik konferencji z materiałami konferencyjnymi za 20 złotych (bez obiadu) wówczas na ocenę 5,0”. Autorka dodaje, ze prelegentami są najwybitniejsi w Polsce specjaliści od prawa upadłościowego i prawa restrukturyzacyjnego. Pisze też: rozumiem Państwa trudności w przygotowaniu się do zaliczenia ze względu na brak podręczników".

Z uzasadnieniu aktu oskarżenia wynika, że „znaczna część studentów (…) skorzystała z zaproponowanego rozwiązania” i wpłaciła po 20 złotych. Wszyscy zaliczyli przedmiot a większość z nich na piątkę. Co więcej. Piątki dostali tylko ci, którzy zapłacili za udział w konferencji. Jak ustalono w śledztwie oceny wpisywano po weryfikacji listy wpłat na konferencję. Zdarzyły się osoby, którym trójkę z plusem mimo że opłaciły udział w konferencji. Zdaniem prokuratury ci, którzy zgłosili się z reklamacją mieli poprawioną ocenę na piątkę.

Kiedy w 2017 roku pisaliśmy o tej sprawie profesor G. przekonywała nas, że nie chodziło o pieniądze tylko o możliwość publikacji naukowej w wydawnictwie przygotowywanym po konferencji. Zaliczenie na piątkę przedmiotu – tłumaczy nam - wiązało się albo z przystąpieniem do testu w jednym z oznaczonych terminów albo jego zaliczeniem na konsultacjach, lub też ze zgłoszeniem uczestnictwa w konferencji i zadeklarowaniem przygotowania opracowania do publikacji pokonferencyjnej.

Prokuratura sprawdziła tę wersję. Studenci nie wiedzieli nic o obowiązku napisania publikacji, żeby dostać piątkę. Owszem powstały jakieś opracowania ale napisali je ci, którzy sami chcieli i sami prosili o to. I tylko jedna praca została opublikowana. Co więcej. Jak się okazało po naszym artykule z 2017 roku część studentów dostała od pani profesor maile przypominające o obowiązku napisania pracy. Ale po pierwsze nie wszyscy po drugie było już za późno. Zaliczenia były wpisane a wszyscy pokończyli już studia.

Izabella G. nie przyznaje się do zarzutu. Przekonywała w śledztwie, że to nie opłata a samo uczestnictwo w konferencji miało dawać możliwość zaliczenia. Dla tych, którzy nie chcieli pisać testu. Jej zdaniem taki sposób zaliczenia nie jest naruszeniem żadnych reguł. Skoro możliwe jest zaliczenie tylko za obecności na zajęciach. To studenci – zapewniała – prosili ją o wskazania możliwości „przedterminowego zaliczenia przedmiotu”. Z powodu sytuacji rodzinnych oraz dlatego, że część z nich miała już wyznaczone terminy obrony pracy magisterskiej.

Przekonywała też, że na wpłatach od studentów nie zarobiła ani złotówki. Bo pieniądze te trafiły na konto uczelni. Sam Uniwersytet też nic nie zarobił bo z opłat sfinansowano koszty konferencji – m.in. druk materiałów, jakie otrzymywali uczestnicy. To czy komuś wstawić stopień za konferencję czy nie weryfikowano w oparciu o listę obecności nie o listę wpłat – mówiła na przesłuchaniu Izabela G.

Opłata była więc nie za ocenę z przedmiotu. Płacili ci studenci, którzy chcieli dostać materiały m.in. kodeksy, „bon rabatowy” na książki jednego z prawniczych wydawnictw, możliwość umieszczenia swojego artykułu w publikacji, która powstała po konferencji. Dodatkowo – dla chętnych – był też bon obiadowy za 30 złotych. Ostatecznie - zdaniem pani profesor - „większość z przedstawionych opracowań” nie dopuszczono do publikacji z powodu ich małej wartości merytorycznej.

Sprawą zaliczenia zajmują się też władze uczelni ściślej uniwersytecka Komisja Dyscyplinarna. Bardzo możliwe, że wstrzyma swoje postępowanie do zakończenia procesu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska