Rzecz wydarzyła się w sierpniu ubiegłego roku. Pokrzywdzonymi są Witalij D. z Ukrainy i jego szef, właściciel firmy budowlanej Rafał G. Właśnie przy okazji pracy w firmie budowlanej Witalij poznał Ernesta S. Ten zaczął go przekonywać, że za 500 złotych może mu załatwić dokument uprawniający do pracy na koparce. Jak potem ustaliła prokuratura taki akurat dokument nie był potrzebny.
Witalij dał mężczyźnie 500 zł w dwóch ratach – 300 i 200. Kiedy o całej sprawie dowiedział się jego szef zadzwonił do Ernesta rzecz całą wyjaśnić. Po tej rozmowie zaczął dostawać od Ernesta sms-y z groźbami.
Następnego dnia doszło do spotkania Witalija z Ernestem. Ten drugi – twierdzi dziś oskarżenie – uderzył Ukraińca w twarz i zażądał 5 tysięcy złotych. Miał to być haracz czy też forma kary za to, że Witalij i jego szef domagali się wyjaśnienia sprawy.
Ernest S. nie przyznał się do postawionych mu zarzutów. Próbował przekonać prokuraturę, że wszystko było inaczej. Ale śledczy przekonać się nie dali. Teraz czas na decyzję sądu.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?