Sprawa bp. Marka Mendyka to klasyczny przykład, jak łatwo można kogoś oskarżyć, szargając jego opinię, a jak trudno to potem wyprostować. Bp Marek Mendyk nie zrezygnował i walczy o sprawiedliwość w swoim przypadku. W poniedziałek 11 grudnia rozpoczął się nowy etap. Pierwsza rozprawa o naruszenie dóbr osobistych.
Biskup żąda po publikacjach medialnych od Ringier Axel Springer 100 tys. złotych zadośćuczynienia na cele charytatywne oraz przeprosin.
Przypomnijmy, że w sierpniu 2022 roku były kleryk Andrzej Pogorzelski oskarżył bp. Marka Mendyka o molestowanie przed laty, kiedy był jeszcze dzieckiem. Pogorzelski udzielił wywiadu w tygodniku Newsweek. Co ciekawie, nie żądał odszkodowania, a sprawa była przedawniona.
Doniesienia Pogorzelskiego podchwyciły inne media i wywołały natychmiastowe poruszenie w opinii publicznej oraz naciski na bp. Mendyka. Wylała się fala hejtu i nienawiści. Oskarżyciel nie przedstawił żadnych dowodów. Słowo przeciwko słowu.
Wielu wieszało psy na biskupie świdnickim. Ten zareagował szybko. Wydał oświadczenie, w którym przedstawił swoje stanowisko, zdecydowanie zaprzeczając, jakoby doszło do aktu molestowania.
W wywiadzie dla „Gazety Wrocławskiej” mówił:
„Łatwiej jest oskarżyć niż wybronić swojego dobrego imienia, a ja będę o nie walczyć, ponieważ zostałem nieprawdziwie opisany. Czuję przerażenie, patrząc, co można dzisiaj zrobić z człowiekiem. Fałszywie go oskarżyć, zlinczować i właściwie go publicznie uśmiercić, czyli wyeliminować z życia. I nikt za to nie ponosi odpowiedzialności. Uważam, że jeżeli ktoś jest przestępcą, powinien po sprawiedliwym procesie ponieść zasłużoną karę. Jeśli jednak oskarżenie okaże się nieprawdziwe, ma prawo o przywrócenie mu dobrego imienia”.
Cała rozmowa tutaj:
Biskup nie uległ naciskom i opiniom, by ustąpić z urzędu, wycofać się z życia publicznego do czasu wyjaśnienia sprawy.
Prokuratura podjęła działania z urzędu w tej sprawie, ale szybko je zakończyła, gdyż nie było podstaw do podjęcia postępowania. Jak się dowiedzieliśmy, wałbrzyska prokuratura przekazała dochodzenie wrocławskiej, a ta oddała sprawę dalej - do Prudnika. Z braku dowodów nie podjęto postępowania.
Biskup świdnicki zwrócił się także do metropolity wrocławskiego abp. Józefa Kupnego z pisemną prośbą o zbadanie sprawy od strony prawa kanonicznego. Poinformował też Nuncjaturę w Polsce i wyraził wszelką dyspozycyjność oraz gotowość do wyjaśnienia całej sytuacji.
Jak udało nam się ustalić – Watykan po zbadaniu sprawy zakończył postępowanie z braku uzasadnionych i konkretnych dowodów. Poinformował w specjalnym piśmie metropolitę wrocławskiego oraz biskupa świdnickiego. Czytamy tam:
„Stolica Apostolska umorzyła postępowanie ze względu na brak wiarygodnych i niepodważalnych dowodów”.
A zatem z dwóch stron – prawnej i kanonicznej – okazało się, że nic bp. Mendykowi nie udowodniono, a oskarżenia Pogorzelskiego pozostały bez pokrycia.
Ordynariusz świdnicki postanowił jednak konsekwentnie – jak zapowiadał – bronić swojego dobrego imienia. Wytoczył procesy z powództwa cywilnego. Pierwsza odsłona już 11 grudnia w Świdnicy. Następna w lutym dotyczy Agory (wydawca Gazety Wyborczej) oraz bezpośrednio dziennikarki - zastępcy wrocławskiego oddziału „Wyborczej”. Z naszych informacji wynika, że dziennikarka długo nie odpowiadała na wezwania sądowe. Dopiero interwencja prawnika od strony biskupa sprawiła, że sąd wyegzekwował od niej odebranie wezwania i to przez zakład pracy.
Trzeci pozew biskup świdnicki złożył przeciwko samemu Andrzejowi Pogorzelskiemu.
Dzisiaj na stronie internetowej Onetu, wobec którego także proces został wytoczony, przy publikacji mówiącej o oskarżeniach wobec bp. Mendyka widnieje ramka z ogłoszeniem: „_W związku z treścią niniejszego artykułu toczy się postępowanie w przedmiocie naruszenia przez Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. dóbr osobistych Marka Mendyka_”.
Tego typu sprawy ciągną się czasami latami. Sądy nie spieszą się z wydawaniem wyroków.
– Byłem i nadal jestem gotowy, by bronić swojego dobrego imienia. Nie zgadzam się na bezpodstawne formułowanie publicznie tak poważnych oskarżeń. W ten sposób można każdego zaszczuć i zniszczyć mu życie. Obowiązuje domniemanie niewinności, czy obowiązkowy publiczny lincz? Media, co których wystąpiłem na drogę sądową, są moim zdaniem zobowiązane, by odkłamać narrację, którą kreowały. To paradoks tego świata, że niewinna osoba musi walczyć o przywrócenie dobrego imienia, a fałszywe oskarżenie uchodzi płazem. Nie możemy na to pozwalać – podsumowuje bp Marek Mendyk.
O sprawie będziemy informowali na bieżąco.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?