Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ORP Orzeł i jego załoga gdzieś tam są, a my ich w końcu znajdziemy! [ROZMOWA]

Kacper Chudzik
Benedykt Hac - absolwent głogowskiego Mechanika. wraz z grupą zapaleńców poszukuje wraku słynnej łodzi podwodnej, której zaginięcie owiane jest całunem tajemnicy.

Odwiedził Pan Zespół Szkół Politechnicznych w Głogowie, by opowiedzieć uczniom tej placówki o historii i poszukiwaniach Orła. Ale to jednocześnie wizyta na tak zwanych starych śmiechach.

Urodziłem się w Jeleniej Górze, ale od lat 60-tych mieszkaliśmy w Polkowicach. Naturalną koleją rzeczy najbliższa dobra szkoła była właśnie tutaj, w Głogowie. No i tutaj właśnie się uczyłem. W rodzinne strony wracam dość często, bo wciąż mieszka tu moja mama.

Skąd się wzięło Pańskie zainteresowanie tematem poszukiwań tego okrętu.

Spędziłem na wodzie ostatnie 35 lat. W związku z tym, ponieważ cały czas byłem w instytucjach badawczych, miałem dostęp do najlepszego sprzętu i w latach 80-tych stwierdziłem, że tak dużo różnych obiektów ciekawych znajdujemy, że trzeba to dokumentować. Oczywiście samą ideą Orła zaraziłem się już po roku 2000, chociaż już w 1978 roku miałem okazję pierwszy raz składać kwiaty na miejscu gdzie teoretycznie zatonął ten okręt. Natomiast w 2008 roku zwrócono się do mnie z prośbą o zorganizowanie takiego przedsięwzięcia, jaką była ekspedycja Balex. Potem zrobiliśmy już własne przedsięwzięcia w ramach własnej grupy, która się wtedy utworzyła. Próbowaliśmy nawiązać współpracę z Marynarką Wojenną i z różnymi ministerstwami, ale niestety to są daremne trudy. Oni są bardzo niemobilni, mają duże siły i środku, mają nawet chęci, ale zanim się to narodzi... To trwa latami. My nie możemy tyle czekać, nie będziemy żyć wiecznie. Dlatego zorganizowaliśmy już dwie ekspedycje, na własny koszt.

To chyba spore wyzwanie?

Tak to dosyć duże logistycznie przedsięwzięcie, bo trzeba przerzucić do Anglii 4 tony sprzętu, kilkunastu ludzi, wynająć jednostkę, przystosować ją w ciągu dnia do wykonania pomiaru. A potem pójść w morze i szukać. Ale mamy najlepszych nurków w kraju, mamy świetną ekipę filmową, historyków, hydrografów, zatem to wszystko działa i jesteśmy w stanie zorganizować taką ekspedycję w ciągu tygodnia.

Zorganizowaliście już dwie takie ekspedycje. Słyszałem, że szykuje się trzecia.

Tak, to prawda. Kolejna nasza ekspedycja odbędzie się w roku 2016. Tym razem będzie to duża wyprawa. Większa od dwóch poprzednich.

Co jest najtrudniejsze podczas Waszych poszukiwań?

Oczywiście pogoda. Czym gorsza, tym mniejszy jest potencjalny skutek poszukiwań. Aczkolwiek ostatnia ekspedycja, którą realizowaliśmy przy wysokim stanie morza, przyniosła nam ciekawe odkrycia kilku nieznanych do tej pory obiektów. Informacje o nich musieliśmy przekazać do admiralicji angielskiej. Natomiast nie znaleźliśmy Orła, a więc będziemy szukać w tym rejonie dalej, zawężając obszar poszukiwań.

Dlaczego odnalezienie Orła jest dla Was tak ważne?

To jest ostatni okręt, który walczył w czasie II wojny światowej i zatonął, którego pozycji nie znamy. Ci ludzie są symbolem takiego bezwarunkowego bohaterska, oddania służbie. W związku z tym należy im oddać cześć. W naszej grupie jest kilku oficerów, byłych lub obecnych, w związku z czym czujemy to w taki sposób, że oni zasługują na to, by ich wyróżnić. Gdy się pogrzebie w historii to praktycznie nie ma ani pomników, ani tablic. One się znajdują, to prawda, ale to są takie symboliczne, małe obiekty. O Orle i jego załodze powinniśmy pamiętać.

Z tą pamięcią wciąż jest tak źle?

Powiem tylko tyle. Dzwoniliśmy do jednego pana, który jest w którymś tam pokoleniu członkiem rodziny komandora Grudzińskiego (dowódca Orła - dop. redakcji). W momencie gdy jeden z kolegów zadzwonił, w słuchawce zapadło pół minuty ciszy, a potem odpowiedział: 70 lat czekaliśmy na ten telefon.

Podmorskie poszukiwania to zapewne sprawa bardzo skomplikowana.

Dokładne miejsce potencjalnego zatopienia Orła jest nieznane. My przyjmujemy najbardziej prawdopodobną hipotezę jego zaginięcia przez pomyłkowe zbombardowanie ze strony brytyjskiego lotnictwa. Przyjmujemy to na podstawie jednego z raportów pilota, który wspomniał o zrzuceniu bomb na niezidentyfikowany statek, którego relacja pasuje właśnie do naszego okrętu. Opis miejsca, w którym do tego doszło jest niestety nieprecyzyjny. Pilot nie dysponował dokładnymi przyrządami pomiarowymi, a na morzu ciężko o punkty orientacyjne. Dlatego szacowany obszar, na którym może znajdować się wrak wynosi blisko 1000 kilometrów kwadratowych. My przeczesujemy ten rejon za pomocą specjalnych urządzeń różnego rodzaju, głównie sonarowych. Dlatego też więc obrazy z dna morza słyszymy, nie widzimy. Urządzenia te są na tyle dokładne, że jesteśmy w stanie dzięki nim stworzyć trójwymiarowy obraz dna. Gdy znajdziemy coś wartego uwagi, wtedy wysyłany jest robot lub nurkowie.

Jeśli uda się odnaleźć okręt, co się z nim stanie? Czy można go wydobyć?

Tego się nie praktykuje. Takie znalezisko trzeba zgłosić i najczęściej miejsca te uzyskują status tak zwanych „mokrych grobów”. Można go oznaczyć, sfotografować z zewnątrz. Ale nie wchodzi się do środka, nie wydobywa się nic. Trzeba oddać szacunek miejscu spoczynku zmarłych.

Benedykt Hac - wieloletni dowódca okrętu ORP Heweliusz. Od kilka lat jest współorganizatorem ekspedycji poszukiwawczych, które mają na celu odnalezienie ORP Orzeł
ORP ORZEŁ

Słynny polski okręt podwodny. Jego załoga została internowana w pierwszych dniach wojny w Tallinie. Po brawurowej ucieczce, ścigany przez floty niemiecką i radziecką, okręt przedostał się bez map do Wielkiej Brytanii. Stamtąd kontynuował walkę. 8 kwietnia 1940 roku podczas patrolu na Morzu Północnym, zatopił transportowiec „Rio de Janeiro”, przewożący wojska niemieckie, ujawniając przy tym inwazję III Rzeszy na Norwegię. Z niewyjaśnionych przyczyn Orzeł zaginął wraz z całą załogą podczas patrolu na Morzu Północnym na przełomie maja i czerwca 1940 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska