Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niech minister sprawiedliwości zamknie swoje bachory na cały dzień w piwnicy

Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk
Janusz Michalczyk brak
Pieniądze to nie wszystko. Był taki film z Markiem Kondratem w roli biznesmena uprowadzonego przez sieroty po pegeerze. Wspomniane stwierdzenie jest także dewizą wielu ważnych polityków, m.in. Zbigniewa Ziobry.

Minister sprawiedliwości szykuje projekt, zgodnie z którym orzekana dziś za niektóre występki kara grzywny zostanie zamieniona na więzienie w wymiarze siedmiu dni, czyli jednego tygodnia. Zastanawiacie się, dlaczego minister rezygnuje z uderzania po kieszeni, metody uznawanej w cywilizowanych krajach za skuteczną i humanitarną, i przywołuje wizję klitki z zakratowanym oknem? Odpowiedź może być tylko jedna. Najwyraźniej uważa, że ludzie będą przestrzegać prawa tylko wtedy, gdy się ich porządnie, ale to porządnie nastraszy.

Dociekliwi mogą się zastanawiać, skąd wziął się tydzień. Dlaczego nie dwa dni albo trzy, cztery, pięć? Lub licząc w drugą stronę - dla porównania wczasy są zazwyczaj dwu- lub trzytygodniowe. Szczerze mówiąc, nie szukałbym w liczbach jakiejś głębszej symboliki. Zapewne było tak jak z kwotą 500 zł na dziecko. Niektórzy czepiają się, że mogło być 300, 450 lub 600. Nikt nie wierzy przecież, że w trakcie kampanii wyborczej ówczesna opozycja zrobiła precyzyjne wyliczenia, biorąc pod uwagę stan finansów państwa i prognozy koniunktury gospodarczej na najbliższe lata. Prezes partii uznał, że 500 to po prostu dobra liczba, nie za mała i nie za duża, w sam raz. Dam sobie rękę uciąć, że podobnie myślał minister, wybierając jeden tydzień. Taki okres po prostu przemawia do wyobraźni.

Nie jest do końca jasne, co trzeba będzie przeskrobać, by znaleźć się w ciupie. Wiadomo, że nie chodzi o morderców, osobników podpadających pod paragrafy o pobiciu, rozboju czy kradzieży, bo za to są poważniejsze sankcje w kodeksie. Nie zdziwiłbym się, gdyby „tygodniówka” dotyczyła tych, którzy przeszli na czerwonym świetle albo źle zaparkowali auto.

Dziś zapłacą mandat czy grzywnę i śmieją się w twarz organom sprawiedliwości. Pomyślcie - są tacy, którzy siedzą gdzieś sobie i robią drobne machlojki w poczuciu bezkarności. Trudno to dalej tolerować, jeśli mamy mieć dobrą zmianę w kraju. Jestem pełen podziwu dla ministra, że nie przejmuje się swoimi porażkami w poprzednim rządzie PiS w rodzaju sądów 24-godzinnych. Jak pamiętamy, miały być one nieubłaganym ramieniem Temidy, dotkliwym dla wszelkiej maści chuliganów, a w praktyce posyłały za kraty pijanych rowerzystów.

Wiadomo, że minister nie ma respektu dla doktryn prawniczych, które głoszą, że głównym celem kary nie jest zemsta, ale sprawienie, by złoczyńca nie zagrażał społeczeństwu po odzyskaniu wolności. Dlatego byłbym zaskoczony, gdyby minister nie rozważał sięgnięcia po takie sprawdzone metody, jak chłosta czy zakuwanie w dyby. Mamy na Rynku we Wrocławiu niewykorzystany piękny pręgierz, wystarczy zrobić tylko konkurs na kata. Na miejscu ministra nie wzgardziłbym również tak popularnym kiedyś rozwiązaniem, jak obcinanie ręki podejrzanym o złodziejstwo.

Spodziewam się, że nie zabraknie krytyków pomysłu „tydzień w więzieniu”, dlatego bardzo poprawiłaby wizerunek ministra sprawiedliwości informacja, że jest bezkompromisowy - nawet swoje dzieci, gdy są niegrzeczne, zamyka na cały dzień w piwnicy zamiast odebrać im kieszonkowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska